Pozostałe

Podsumowanie roku 2022

To był giereczkowo bardzo udany rok. Sporo się działo w tym naszym grajdołku. Udało nam się odwiedzić PGA, a Kr4wi3c został członkiem Indyczych Pereł. Obejrzeliśmy także trochę seriali (mieliśmy kilka interesujących serialowych premier – The Legend of Vox Machina (Prime Video), świetnie przyjęty Cyberpunk: Edgerunners (Netflix), czy interesująca Wednesday (również Netflix)) i filmów, a także nawet udało nam się przeczytać coś ciekawego. Tutaj mały, tradycyjny disclaimer: w poniższym zestawieniu znajdują się pozycje, które w tym roku poznaliśmy, ale które niekoniecznie w nim powstały/zostały wydane. Nie zawsze bowiem udaje nam się być na bieżąco ze wszystkim, no i nie zawsze idziemy równo z trendami.

Alexandretta

Jeśli chodzi o grę roku, to jest problem, bo nie umiem wybrać jednej. Rozdzielę więc tę kategorię na dwie pomniejsze:

Gra roku – premiera 2022: Stray

Kitku The Game to jest coś, czego nie wiedziałam, że potrzebuję. Bardzo ładna, relaksacyjna przygoda ze świetnie odwzorowanym futrzastym protagonistą. Chciałabym więcej – zarówno samego Stray, jak i jemu podobnych gier.

Gra roku – ograne w 2022: Cyberpunk 2077

To moje odkrycie tego roku. Gra, co do której nie miałam żadnych konkretnych oczekiwań, a która wciągnęła mnie niemiłosiernie.

Film roku: brak

Nie jestem kinomanem. W tym roku w kinie nie byłam ani razu, żaden film nie przykuł też mojej większej uwagi na platformach streamingowych. Bardziej wolę seriale i tych oglądam zdecydowanie więcej. Kategoria Film zostaje więc u mnie w tym roku pusta.

Serial roku – odkrycie 2022: The Orville

Bez dwóch zdań: The Orville (Disney+). Poznałam go przy okazji premiery 3 sezonu. I to było rewelacyjne odkrycie – startrekowe klimaty, masa humoru, ciekawe wątki poruszane w odcinkach, no czego tu nie lubić?

Serial roku – nowe w 2022: Cyberpunk: Edgerunners

Produkcja, na którą kompletnie nie czekałam. Postanowiłam obejrzeć bardziej z ciekawości, po fali pozytywnych reakcji, która rozlewała się po twitterze. No i się zaczęło… Krótko mówiąc – Cyberpunk, zarówno serial, jak i gra, zyskał nowego, zagorzałego fana.

Książka: Życie na naszej planecie (David Attenborough)

Moja biblioteczka na Lubimy Czytać pokazuje 13 tytułów przeczytanych w tym roku. Niezbyt dużo, ale zakres tematyczny dość szeroki – od powtórki starych, dobrych przygód ze Świata Dysku, przez trochę samorozwoju, historii gier spod szyldu wydawnictwa Open Beta, Złomnikową książkę-album o Kubie (wyspie gratów), po komedię kryminalną pióra Marty Kisiel.

I o ile powyższe to solidne tytuły, tak najważniejszą książką zostaje „Życie na naszej planecie” brytyjskiego przyrodnika, którego możemy kojarzyć z filmów w telewizji czy obejrzeć na platformach streamingowych. Książka istotna o tyle, że pisana z punktu widzenia osoby, która na własne oczy widziała zarówno degradację środowiska, jak również udane projekty rewitalizacyjne. Warto poszerzyć swoje horyzonty i raz na jakiś czas wyjrzeć poza bańkę dom-sklep-praca/szkoła, uświadomić sobie, że jesteśmy częścią ogromnego, wielce złożonego systemu, którego działania nadal do końca nie rozumiemy.

Na co czekam w 2023?

Topkę mojej listy okupują polskie tytuły – dodatek do Cyberpunka 2077, The Invincible oraz Frostpunk 2 i The Alters (te dwa ostatnie nie mają ustalonej daty premiery, ale w 2023 na pewno dowiemy się o nich czegoś więcej). Umiarkowanie czekam też na Diablo 4 (czerwiec, jeśli nic się nie zmieni).

Poza tym nie nastawiam się w tej chwili na żadne nowości, bo praktyka pokazuje, że to, na co czekamy z utęsknieniem, może nas zawieść, a z drugiej strony w każdej chwili może wyskoczyć jakaś perełka indie. Póki co mam w planie nadrobić zaległości – ograć w końcu serię Mass Effect i Wiedźmina 3, bo to trochę wstyd ich nie znać, nie?

 

Kr4wi3c

To był giereczkowo bardzo udany rok. Udało mi się ukończyć kilkanaście tytułów, większych bądź mniejszych, czym pobiłem swój mały rekord. Zapewne pomógł w tym zaległy i bieżący urlop, który musiałem wykorzystać. Ponadto wziąłem udział w inicjatywie Indie Pearls Awards, która jakby nie było wymusza na mnie ogrywanie sporej ilości gier niezależnych. I tak też sięgnąłem dzięki temu po gry, po które w normalnym układzie bym nie sięgnął, ponieważ znajdują się daleko poza moją strefą komfortu. Jednakże nie skupiałem się tylko na małych produkcjach i w kilka większych również udało mi się zagrać, a najciekawszą i najlepszą z nich okazała się być…

Gra roku: A Plague Tale: Requiem

W poprzednią część serii – Innocence – nie grałem. Zupełnie mnie ten tytuł ominął. Do Requiem zasiadałem z lekkimi obawami, że nie znając kontekstu i historii mogę poczuć się z lekka zagubiony. Przynajmniej na początku. Na szczęście nic bardziej mylnego. Poprzednią część warto znać, aczkolwiek nie jest to wiedza niezbędna, by móc cieszyć się sequelem. Jedyny zgrzyt – poznałem zakończenie i wydarzenia które rozegrały się w poprzedniej części, przez co kompletnie zepsułem sobie jej odbiór – gdybym zdecydował się ją jednak ograć.

A Plague Tale: Requiem nie jest grą idealną. Niektóre sekwencje zręcznościowe potrafią zirytować, a system rozwoju postaci jest upośledzony. To wszystko jednak jest do przełknięcia w obliczu przepięknej oprawy audio-wizualnej – wylewające się morze szczurów (dosłownie) zalewające miasto robi niesamowite wrażenie. Podobnie jak poruszająca i niebanalna fabuła. Jak dla mnie bezapelacyjnie najlepsza gra tego roku.

Indyk roku: Stray

Czyli inaczej Kitku The Game. Ależ to było odświeżające, zupełnie inne doświadczenie. Zwiedzanie świata z kociej perspektywy, ze wszystkimi tego plusami i minusami. W grze przede wszystkim urzekła mnie interakcja z robotami w typowy dla sierściucha sposób. Możliwość drapania mebli, no i przede wszystkim zrzucania różnych przedmiotów. Co prawda w ograniczonym zakresie, ale i tak rewelacja.

Gra w której spędziłem najwięcej czasu: Weird West

Może nie jest to gra roku, ale na pewno Weird West jest moim największym tegorocznym pozytywnym zaskoczeniem. Najlepsze jest jednak to, że gdyby nie inicjatywa Indie Pearls Awards, tytuł ten najprawdopodobniej by został przeze mnie zlekceważony – leży bowiem daleko od spektrum moich zainteresowań. I to byłby niewybaczalny błąd.

Tym co mnie najbardziej urzekło w Weird West jest to, że to sandbox, w którym – w pewnych granicach oczywiście – możemy się bawić otrzymanymi mechanikami i możliwościami. Autorzy się chwalą, że oddają nam pełną kontrolę nad środowiskiem. Do tego stopnia, że praktycznie każdą napotkaną osobę możemy zastrzelić, nawet jeśli pełni kluczową rolę w fabule – gra powinna wtedy dostosować się do nowych warunków.

Pole gry obserwujemy w widoku izometrycznym, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by zmienić zupełnie perspektywę i przełączyć się na widok FPP. Gra obsługuje bowiem mody (w wersji Steam), a jeden z pierwszych jakie się pojawiły dodaje właśnie nowy widok. Przełączenie się na widok pierwszoosobowy zapewnia zupełnie inne odczucia. Aż chce się wskoczyć na ten dziwny zachód ponownie. W grze spędziłem łącznie 37 godzin czyszcząc mapę z większości zadań pobocznych i zapowiada się, że na tym nie poprzestanę.

Film roku: The Sadness (2021 | Tajwan | horror)

Chwilę musiałem się zastanowić, czy oglądałem w tym roku coś na tyle dobrego, co zostałoby w mojej pamięci na dłużej. No i owszem, było coś takiego. Film może i ubiegłoroczny, ale za to obejrzany w ramach tegorocznego festiwalu Splat!FilmFest.

Widziałem całkiem sporo azjatyckich horrorów i uważam, że są one gatunkowo najlepsze. Może i nie mają wielkich budżetów, są oszczędne w efektach specjalnych, ale zdecydowanie nadrabiają klimatem. The Sadness to kolejny wyśmienity azjatycki horror. Mamy tu oklepany temat przewałkowany już pierdyliard razy, ale jest to przykład, że nadal w konwencji filmów o zombie można pokazać coś nowego, co de facto nie jest niczym nowym. Podobne motywy już przecież widzieliśmy – chociażby w ostatnio głośnym i wyśmienitym Train to Busan z 2016 (do obejrzenia na Netflix). Tu zamiast pociągu mamy metro i parę, która w tym szalonym świecie opętanym nagle przez zarażonych, czy tam zombie, próbuje się uratować. Świetny film, naprawdę warto obejrzeć, jeśli się jest tak jak ja miłośnikiem tego typu kina.

Serial roku: Cyberpunk: Edgerunners

Nie wiem jak mogliśmy zupełnie nic nie napisać o tym serialu na łamach bloga. Zupełnie nie rozumiem. W każdym razie był to najlepszy serial, jaki obejrzałem w tym roku. Nie brakuje tu humoru, tony elementów zaczerpniętych z Cyberpunk 2077 – łącznie z recyklingiem znanej z gry muzyki czy postaci (Wakako, Delamain) – co mi siadło bardzo mocno. Dla mnie top cyberpunkowych anime i stawiam go zaraz za Akirą i Ghost in the Shell.

Książka: brak

W tym roku książkowo niewiele się działo. Co prawda udało mi się przeczytać zakładane minimum – 10 pozycji. Jednakże większość z przeczytanych tytułów stanowiły książki giereczkowe albo stanowiące coś z pogranicza historii polskiej muzyki rockowej. Były to w większości małe i krótkie rzeczy, które fajnie się czytało i w zasadzie to tyle. Bardziej ambitne tytuły przeczytałem dwa – „Solaris” S. Lema (takie sobie, bez rewelacji, czytałem lepsze rzeczy), oraz drugi tom Diuny, znaczy „Mesjasz Diuny” F. Herberta (stanowi dobre rozwinięcie historii, ale pierwszy tom zdecydowanie lepszy). Zacząłem także „Terror” D. Simmonsa. Niestety z braku czasu nie skończyłem, aczkolwiek to jest wyśmienity materiał na jakiś dłuższy wpis oraz książkę roku (może przyszłego?).

Na co czekam w 2023?

W przyszłym roku przydałoby mi się zdecydowanie więcej czasu na nadrobienie zaległości, giereczkowych, filmowych i książkowych. Mam cichą nadzieję, że przynajmniej część z zakładanych planów uda się zrealizować. Ponadto czekam (jak nigdy) na kilka głośnych tytułów – StarField, Stalker 2, remake Dead Space oraz Atomic Heart. Z ciekawości pewnie będę chciał sprawdzić Diablo 4, o ile Blizzard nie przestrzeli z ceną oraz w tak zwanym międzyczasie uda mi się skończyć trójeczkę.

Blog w liczbach

Na koniec zostawiliśmy trochę podsumowania w liczbach.

Wpisy w 2022

W roku ubiegłym opublikowaliśmy 105 wpisów, co nam daje w porównaniu z 2021 rokiem jeden wpis mniej. Trzymamy poziom. W sumie wszystkich wpisów na blogu mamy już 822 🙂 Coraz bliżej do tysiąca 🙂

Najchętniej czytane:

 

  1. Lara Croft w Polsce – pierwsza wizyta bohaterki Tomb Raider w naszym kraju
  2. Patomotoryzacja oczami Motobiedy – recenzja książki
  3. Dead Man’s Diary – wrażenia z survivalu
  4. Best Month Ever! – Najlepszy Miesiąc Życia! – recenzja
  5. 8 ciekawostek z Days Gone
  6. Submerged: Hidden Depths – rzut okiem na ruiny zatopionego świata
  7. Seria Grim Legends od Artifex Mundi
  8. As Dusk Falls – recenzja

 

 

 

 

Alexandretta

Kobieta gracz. Po godzinach pracy, z zapałem i piekielnymi ognikami w oczach biega po lochach i tłucze bogu ducha winne zombie czy inne szkielety. Miłośniczka wszelkiej maści cRPG. Notoryczne problemy z wyborem klasy i rasy, bo wszystko fajne... W chwilach zwątpienia zatraca się przy dźwiękach mieczy, roztrzaskiwanych tarcz i okrzyków bojowych, słuchając wiking metalu z zimnej, niegościnnej, odległej Skandynawii. Czasem zdarzy jej się pograć w jakąś strategię bądź nawet w FPP, ale tylko na easy, żeby nie psuć sobie niepotrzebnie nerwów.

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button