Publicystyka

Sukces „Stray” cieszy mnie podwójnie

Stray ukazał się 19 lipca i bardzo szybko podbił serca graczy. W chwili pisania tego tekstu, czyli dwa tygodnie po premierze, gra uzyskała 84 punkty na metacritic (8.8 user score), oraz ma ponad 56 tysięcy ocen na Steam („przytłaczająco pozytywne”). To jest świetna wiadomość, z dwóch powodów.

Powód pierwszy: bo to jest po prostu dobra gra

Do tej pory nie mieliśmy gry, gdzie protagonistą byłby kot. Mówię o realistycznym jego oddaniu, bo zdarzały się oczywiście produkcje wykorzystujące taki koncept, ale zwierzak zawsze był antropomorfizowany (tzn uczłowieczany). Jest to więc świeże spojrzenie na grę jako całość, pozwalające na nowe podejście do budowy świata i możliwych interakcji.

Stray wiele rzeczy robi bardzo dobrze. Ma świetnie zaprojektowane levele – przyjemnie się je zwiedza, a do tego są dość naturalne – to znaczy nie ma w nich elementów, które byłyby  sztucznie dodane tylko w celu umożliwienia eksploracji (wyjątek: wiadro-windy). Nie ma też backtrakingu – jeżeli musimy wrócić większy kawałek, to zawsze znajdziemy jakiś skrót, wygodnie umieszczone wiaderko wiozące nas do celu lub zostaniemy uraczeni cut-scenką. Ciekawy świat zachęca do eksploracji, która jest przyjemna i niejako naturalna. I ma sens, bo pozwala nam się rozeznać w terenie oraz poznać jego mieszkańców (nie mamy żadnej mapki ani znaczników). Dołóżmy do tego dobrą historię i wyważone zagadki środowiskowe – na jedne rozwiązania wpadniemy od razu, nad innymi trzeba będzie się chwilę zastanowić, ale wszystkie są dość logiczne – i mamy naprawdę niezłą grę.

Spotkanie z robotobabcią

A to jeszcze nie koniec, bo tu przecież wszystko rozbija się o głównego bohatera. Kot jest naprawdę rewelacyjnie zrobiony. Od całej kociej mowy ciała (patrzenie w górę/dół przed skokiem, strzyżenie uszami, reakcja na plecak), poprzez pomiaukiwanie przy niektórych skokach, całą gamę animacji (ślizgające się tylne łapy podczas nagłych skrętów przy większej prędkości) oraz typowo kocich interakcji (pacanie i zrzucanie rzeczy, drapanie, spanie, chowanie się w kartonach, zabawy piłeczkami, wchodzenie pod nogi przechodniom). Jak się tak zastanowić, to nawet oś historii ma typowo koci wydźwięk – otóż wszystko sprowadza się do tego, że… kot chce wyjść na zewnątrz.

Zaletą jest też fakt, że gra nie wymaga małpiej zręczności, a więc jest dostępna również dla osób grających bardziej casualowo lub takich, które tej zręczności mają mniej. W całej grze była tylko jedna irytująca sekwencja zręcznościowa – z ustawioną na sztywno kamerą, gdzie sterowanie myszą prawo-lewo nagle przestawało działać. Jest to bardziej wina designu tego fragmentu i walczyłam bardziej z nagle zmienionym sterowaniem, niż brakiem zręczności. Drobny problem może też stanowić pierwsza sekwencja ucieczki przed zurkami, ale jeśli pokonamy ten element to dalej będzie już z górki.

Gra jest niezbyt długa – jej przejście zajmie około 8 godzin. Jest też relaksacyjna i dobrze sprawdza się w roli odpoczynku po pracy, a po ukończeniu pozostawi nam miłe wspomnienia.

Powód drugi: bo to być może początek nowego trendu

Drugim powodem jest nadzieja, że Stray zapoczątkuje nowy trend w gamedevie – gry z realistycznym zwierzęcym protagonistą. Byłoby to coś nowego, świeżego, pozwalającego designerom projektować światy i interakcje z nowego punktu widzenia, z nowymi możliwościami i ograniczeniami (a to właśnie ograniczenia są wyzwalaczem kreatywności!).

Historia pokazuje, że jeden hit może zapoczątkować lawinę lepszych i gorszych tytułów naśladujących. Dość świeżym przykładem jest PUBG jako prekursor gier battle royale, po sukcesie którego każda licząca się firma koniecznie chciała mieć swoją wersję gry tego typu – tak właśnie powstał Fortnite. Mam nadzieję, że w przypadku gier ze zwierzęcym protagonistą będzie podobnie i Stray jest dopiero początkiem czekającej nas przygody.

Jeśli chcecie zobaczyć, co koci behawiorysta myśli o Stray, to koniecznie obejrzyjcie poniższy materiał. (Uwaga: jeśli jeszcze nie graliście, a zamierzacie, to może lepiej nie oglądajcie – poniższy film to spoiler pierwszej godziny gry.)

Screeny pochodzą ze strony wydawcy.

Gra dostępna jest na PlayStation oraz PC (Steam).

Alexandretta

Kobieta gracz. Po godzinach pracy, z zapałem i piekielnymi ognikami w oczach biega po lochach i tłucze bogu ducha winne zombie czy inne szkielety. Miłośniczka wszelkiej maści cRPG. Notoryczne problemy z wyborem klasy i rasy, bo wszystko fajne... W chwilach zwątpienia zatraca się przy dźwiękach mieczy, roztrzaskiwanych tarcz i okrzyków bojowych, słuchając wiking metalu z zimnej, niegościnnej, odległej Skandynawii. Czasem zdarzy jej się pograć w jakąś strategię bądź nawet w FPP, ale tylko na easy, żeby nie psuć sobie niepotrzebnie nerwów.

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button