PlayTest

Dead Man’s Diary – wrażenia z survivalu

Dead Man’s Diary to kolejna gra o przetrwaniu w trudnych warunkach. Tym razem w świecie po apokalipsie. Łatwo nie będzie. Trzeba będzie poszukiwać wody, pożywienia i próbować zmierzyć się z czymś, co czyha za rogiem i wygląda na to, że śledzi każdy krok gracza.

Głównym celem w Dead Man’s Diary jest przetrwanie, a poszukiwanie będzie stanowiło trzon gry. Dosłownie, pomysł na grę generalnie na tym się opiera. Przeszukiwać okolicę będziemy w poszukiwaniu baterii do latarki, miejsc na rozbicie obozu, a także pożywienia. To ostatnie leży porozrzucane praktycznie wszędzie, ale nie wszystko z tego co znajdziemy nadaje się do spożycia. Zanim znalezione puszki z fasolą zjemy trzeba je będzie przetestować licznikiem Geigera pod względem skażenia radioaktywnego. Najpierw jednak ten licznik trzeba będzie znaleźć. Nie jest to specjalnie trudne, wystarczy dobrze przeszukać pierwszą lokację, na którą trafimy, grzebiąc w kontenerach, śmietnikach i innym syfie. W ten też sposób można się natknąć na inne ciekawe rzeczy, które będzie można wykorzystać do craftingu.

W grze dostępny jest dziennik zadań, który zapewnia minimalne wskazówki, ale brakuje w nim konkretnych podpowiedzi, które mogą nakierować na znalezienie wymaganych przedmiotów, na przykład do budowy obozowiska. Dodatkowo ciężko jest odróżnić używalne przedmioty od otoczenia co sprawia, że ich poszukiwanie staje się niezłym wyzwaniem. Dodatkowym utrudnieniem jest to, że ta gra jest ciemna. Można niby sobie przyświecać latarką, ale nie wiele to daje. Był to jeden z głównych powodów skutkujący tym, że szybko się znudziłem, poddałem i nie miałem dalszej ochoty szukać wymaganych przedmiotów do ukończenia początkowych zadań.

Dead Man’s Diary zawiera elementy grozy. Jakkolwiek górnolotnie by to nie brzmiało, aczkolwiek w tym wypadku sprowadza się to głównie do dziwnych dźwięków, które nas bombardują z ciemności, jak łamanie gałęzi czy inne szelesty sprawiające, że protagonista się odwraca w ich stronę. Zabiegi te nie dość, że nie straszą to są cholernie irytujące, ponieważ odwracają uwagę od zbieractwa. Poza tym nie wprowadzają zupełnie nic, zwłaszcza że nie wiąże się z nimi żadne realne zagrożenie.

Słów kilka o (bzdurnej) historyjce.

W grze pokierujemy typem, który w 15 lat po pewnej katastrofie nuklearnej kiedy pozostała przy życiu część ludzkości uciekła głęboko pod ziemię opuszcza bunkier, a właściwie to zostaje z niego wyrzucony. Kończą się bowiem zapasy niezbędne do przeżycia, a jedna gęba mniej do wykarmienia to cień szansy więcej na przeżycie pozostałych. Protagonista wyrusza więc w nieprzyjazny i opuszczony przez ludzi świat. W nocy, bez zasobów, skazany na pewną śmierć.

Słabe to wprowadzenie, zupełnie nieangażujące gracza. Zamiast ciekawej historii i trzymającego w napięciu wprowadzenia dostajemy koncept, który staje się komiczny. Kolejnych ciekawostek o świecie dowiadujemy się z monologów protagonisty – który przejawia niebywałą skłonność mówienia do siebie, lakonicznych wpisów w dzienniku czy też znajdywanych tu i ówdzie notatek. Chociaż przełamuje to nudę, pomiędzy poszukiwaniem zasobów, to często nie wnosi zbyt wiele do fabuły.

Dead Man’s Diary zapowiadała się na obiecującą grę z ciekawą koncepcją, co nie do końca wyszło. To przede wszystkim symulator chodzenia i szukania śmieci. Biorąc pod uwagę trudność w zdobywaniu niektórych zasobów i przedmiotów oraz ilość czasu i wysiłku włożoną w ich odnajdywanie, potrzebną do choćby niewielkiego postępu, nie dziwi fakt, że gra jest nieciekawa i wydaje się niedokończona. Gameplay jest rozczarowujący i niezadowalający. Początkowo byłem bardzo podekscytowany tym tytułem, jednak im dalej w las (czasem nawet dosłownie), tym bardziej przestawała się lubić. Niestety nie jestem w stanie jej polecić w jej obecnym stanie.

 

W grę zagraliśmy na PC dzięki Wydawcy.

Kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych.

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button