PlayTest

303 Squadron: Battle of Britain – wrażenia z bety

PlayWay chyba próbuje zapełnić lukę w segmencie, w którym jeszcze do niedawna prym wiodło CI Games (niegdysiejsze City Interactive), wypuszczające mniejsze bądź większe crapy w trybie iście taśmowym. Sam się zdziwiłem, odwiedzając niedawno ich stronkę, jak wiele tytułów mają w swoim portfolio, z czego większość to różnego rodzaju symulatory.

Do zacnego grona dołączy wkrótce ufundowany na Kickstarterze 303 Squadron: Battle of Britain, którego kampania się jeszcze nie zakończyła i potrwa do 18 lutego. Do tej pory udało się zgromadzić 14,345 USD z zakładanych 9,660. Wspierający, którzy wpłacili co najmniej 16CA$ (dolarów kanadyjskich) otrzymają grę (oczywiście po zakończeniu developmentu), a także dostęp do wersji beta, do której klucze zostały już rozesłane. Takie podejście w znacznym stopniu upraszcza sprawę śledzenia postępów nad grą. Pozwala także sprawdzić, jak tytuł się zapowiada, a w razie jakiś uwag zawsze można wysłać maila do twórców. Takie prowadzenie kampanii uważam za bardzo rozsądne i najbardziej fair w stosunku do wspierających.

Sama kampania sprawia wrażenie, jakby była stworzona tylko na potrzeby marketingu, po to by tytuł trafił do jak największej ilości potencjalnych klientów. Za grą stoi co prawdy mały developer, którego ten symulator będzie drugim tytułem w dorobku, ale ma za plecami wydawcę, który mały nie jest. W dodatku specjalizuje się w produkcjach które zapychają biedronkowo-lidlowe kosze, więc z drugiej strony nie ma co się spodziewać wielkiego i dopracowanego tytułu. Zbierana kwota jest śmiesznie niska jak na sfinansowanie całej produkcji, chyba że miałaby posłużyć na dokończenie  już zaczętego projektu. Dziwnie to wszystko wygląda i jest grubymi nićmi szyte. W dodatku kampania na Kickstarterze nie wyjaśnia do końca co i jak, co pozwala przypuszczać, że jest tylko zagrywką marketingową. Kolejna sprawa, że stawiane progi nie bardzo mają się do tego co jest, a co ma zostać wprowadzone. Przykładowo próg czwarty jeszcze nie pękł, a zakłada on dodanie do gry kamery x-ray pokazującej w „spektakularny” sposób krytyczne trafienia, które są obecne w demie. Więc jak to w końcu? Swoją drogą ciekawy pomysł żeby w grze mającej być symulatorem lotniczym zaimplementować coś takiego.

Słów kilka o grze

303 Squadron: Battle of Britain wedle zapewnień ma być symulatorem lotniczym rozgrywającym się w czasie bitwy o Anglię. W głównej mierze nastawia się na opowiedzeniu historii z punktu „polskiego” Dywizjonu 303. Ma być jak najbliższy historii i faktycznym wydarzeniom. A czy również będzie nastawiony na jak największy realizm? Raczej nie. Po tym co zobaczyłem w demie sądzę, że będzie to coś pomiędzy symulatorem, a zręcznościówką.

W grze nie zabraknie możliwości pobawienia się w mechanika i przygotowania samolotu dla siebie. Podobnie jak w Car Mechanic Simulator, będziemy mogli w pewnym stopniu rozebrać sobie samolot na części pierwsze, nieco w nim pogrzebać i wymienić to i owo. Będzie to raczej mały dodatek niż jakiś rozbudowany tryb z tysiącem części i możliwością upgrade’u wszystkich elementów maszyny.

Autorzy chwalą się, że w grze będzie odtworzona cała baza lotnicza w Northolt, która została zaprojektowana w oparciu o archiwalne plany. W przerwach pomiędzy misjami będziemy mogli ją sobie swobodnie eksplorować.

Na tą chwilę najsłabszą częścią gry jest sterowanie samolotem. Dawno już nie grałem w tytuł, w którym sterowanie byłoby tak patologiczne. Nijak nie da się w stu procentach opanować samolotu. Czy to w trybie arcade, czy w trybie symulacyjnym – póki co niczym się te dwa tryby nie różnią od siebie, oprócz ograniczenia widoku przez widok z kabiny pilota w tym drugim. Autorzy powinni moim zdaniem pograć sobie w War Thunder, czy stareńkiego Combat Wings Battle of Britain (swoją drogą tytuł od obecnego CI Games) żeby ogarnąć temat sterowania. Bo to które obecnie jest zaimplementowane ma niewiele wspólnego z grywalnością. Jest mało precyzyjne, samolot reaguje topornie, czasem wykonując dziwne akrobacje, a brak możliwości przełączenia pionowej orientacji myszy tylko potęguje płynącą z rozgrywki frustrację. Mam nadzieję, że problemy ze sterowaniem zostaną wyeliminowane wraz z dodaniem obsługi pada.

Atomic Jelly robi gry, którym ze strony oprawy graficznej nie można wiele zarzucić. Już ich pierwszy tytuł – Project Remedium był naprawdę nieźle zaprojektowany i wykonany. Posiadał ciekawy design. Jednakże jego najsłabszą stroną jest brak grywalności, czego i w tym przypadku się niestety spodziewam.

ROZDAWNICTWO

Mamy do rozdania kod do bety. Zgarnie go autor najciekawszego naszym zdaniem komentarza pod tym wpisem.

[Zwycięzcę wyłonimy 14 lutego]

 

Kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych.

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button