Whiplash do tej pory kojarzył mi się z szybkim i bezkompromisowym kawałkiem Metallici, a od niedawna kojarzyć mi się będzie także z filmem oskarowym. Nie będą to jednak warte zapamiętania na dłużej wspomnienia.
Whiplash opowiada o losach młodego perkusisty, który za wszelką cenę chce zrobić muzyczną karierę. Udaje mu się dostać do prestiżowej szkoły, w której będzie mógł rozwijać swoje umiejętności i która, jak ma nadzieję, da mu start do zostania jednym z najbardziej cenionych muzyków jazzowych. Oczekiwania nie koniecznie są bliskie temu z czym spotkał się na miejscu. Szybko przekonał się, że granie muzyki to ciężka sprawa, a lekcje okupione są często potem, krwią i łzami. Szczególnie gdy nauczycielem jest siejący popłoch wśród studentów dyrygent, który swoimi niekonwencjonalnymi metodami, stara się skłonić podopiecznych do przekraczania ograniczeń, lubujący się w międzyczasie w poniżaniu swoich uczniów za brak ambicji, nierówne granie czy inne mniejsze bądź większe przewinienia. Jak sam twierdzi robi to by odsiać najsłabszych, tych którzy się nie nadają i prędzej czy później sami by zrezygnowali.
Wydawałoby się, że Whiplash jest filmem o muzyce, w którym pełni ona pierwszoplanową rolę. Nic jednak bardziej mylnego. To film o niespełnionych nadziejach, ślepym podążaniu za perfekcją, współzawodnictwie i władzy, gdzie muzyka jest tak na prawdę tylko tłem do rozgrywanych wydarzeń. Równie dobrze mógłby być to film o zdobywaniu górskich szczytów czy o wyścigach samochodowych. Główny bohater – Andrew – nie jest zwykłym muzykiem, jest perfekcjonistą, który dąży by być najlepszym za wszelką cenę. W dodatku średni z niego muzyk, co udowadnia, kiedy gubi nuty, przez co nie jest w stanie grać utworu, który teoretycznie powinien już znać na pamięć. Film skupia się na aspektach technicznych, pokazując że w muzyce nie ma miejsca na improwizację, liczy się tylko czysta kalkulacja, tempo i precyzja, bez pozostawiania miejsca na emocje. W dodatku Andrew nie został przedstawiony jako ktoś kto jest zainteresowany muzyką, poszukujący brzmień. Jest przykładem typowego, ambitnego karierowicza, który zrobi wszystko by osiągnąć wymarzony cel.
Według mojej opinii w filmie jest jeden prawdziwy i emocjonalny wątek, ukazujący więź głównego bohatera z jego dziewczyną. Szczególnie scena, w której dokonuje wyboru jest bardzo życiowa i bardzo prawdziwa. Wielka szkoda, że wątek ten nie został pociągnięty dłużej.
Whiplash nie jest złym filmem. Technicznie jest wykonany bardzo dobrze. Aktorzy grają bardzo przekonująco i naturalnie. Niestety fabularnie okazuje się słabo zrealizowaną wydmuszką, w której ciekawie jest poprowadzony co najwyżej jeden wątek. To zdecydowanie zbyt mało. Mogło być wybitnie, a wyszło zupełnie przeciętnie. Jest to przykład „jak zrobić film o czymś, o czym się nie ma pojęcia, ale tak, żeby podobał się ludziom, którzy go mają jeszcze mniej”.
W naszej ocenie 6/10