Recenzje

Weird West – bardzo dziwny zachód – recenzja

Czy jeśli napiszę, że Weird West jest moim największym ubiegłorocznym pozytywnym zaskoczeniem to przesadzę? Być może, ale tylko troszkę. Najlepsze jest jednak to, że gdyby nie pewna inicjatywa w ramach której ogrywam indyki, tytuł ten najprawdopodobniej zostałby przeze mnie pominięty – leży bowiem daleko od spektrum moich standardowych zainteresowań. I byłby to niewybaczalny błąd.

Weird West jest sandboxem w którym – w pewnych granicach oczywiście – możemy się bawić otrzymanymi od developerów mechanikami i możliwościami. Autorzy się chwalą, że oddają nam pełną kontrolę nad środowiskiem. Do tego stopnia, że praktycznie każdą napotkaną osobę możemy zastrzelić, nawet jeśli jest kluczową postacią dla fabuły. Gra powinna wtedy dostosować się do nowych warunków.

Gra daje nam wiele możliwości. Na pałętające się po okolicy zwierzaki można polować, pozyskiwać z nich mięso, a także, jeśli mamy odpowiednie narzędzia, skórę. Z mięsa możemy przyrządzić nad ogniskiem sztejki, które poprawią nam witalność, a pozyskaną skórę wygarbować – są do tego odpowiednie miejsca i zrobić z niej zbroję albo sprzedać. W większych miastach możemy pobawić się w najemnika podejmując się zadań schwytania groźnych bandytów i dostarczenia ich do biura szeryfa. Żywych bądź martwych – zależnie od zlecenia. Poza tym jak w każdej typowej grze cRPG mamy questy do zrobienia, skrzynki do opróżnienia, złom do sprzedania, NPCów do eskortowania i inne typowe rzeczy.

Sam ekosystem sprzedaży też jest bardzo zmyślnie zaprojektowany. Przykładowo śmieci, jakie zbierzemy podczas podróży sprzedamy tylko w General Store, broń i amunicję kupimy tylko w sklepie z bronią, apteczki zaś u okolicznego lekarza. Pobliskie sklepy przyjmą od nas tylko te dobra, którymi same handlują – i tak na przykład mięsa albo skór nie sprzedamy w sklepie z bronią, albo nie opchniemy ich lekarzowi. Logiczne. Tak powinno być w każdej grze cRPG.

Podczas wędrówki przez dziwny zachód spotkamy postaci poboczne, które mogą sobie zażyczyć wykonania dla nich jakiegoś zadania. Jeśli je ukończymy z powodzeniem, możemy dostać od tej postaci propozycję przyłączenia się do nas, albo uzyskać druha, który nas czasem wesprze w walce. Działa to w sposób całkowicie losowy, tak, że czasem podczas trudniejszej walki przyłącza się do nas kompan.

W miastach możemy trafić na cyngli do wynajęcia. Praktycznie z każdej strony gra nam daje sygnały, że lepiej będzie podróżować w grupie. Niestety sam z żadnego z tych rozwiązania nie korzystałem. Grę kończyłem w pojedynkę. Może i było nieco trudniej, ale oszczędziłem sobie dzięki temu sporo frustracji. Naszym kompanom nie można wydawać żadnych poleceń, przez co praktycznie nie mamy wpływu na ich zachowanie. Są niezależnymi bytami – i to jest całkiem spoko. Szkoda tylko, że ich egzystencja sprowadza się do rzucania na przeciwnika i trwa zwykle bardzo krótko. Najczęściej kończy się bardzo efektownym zgonem, bo nie ogarnęli, że jak wrogów jest kupa, a na dodatek mają dynamit to trzeba spieprzać, a nie wdawać się z nimi w bezsensowną walkę kontaktową.

Podstawą egzystencjonowania w Weird West są pieniądze. Skąd zatem je zdobyć? Możliwości jest całkiem sporo. Możemy standardowo przeczesywać okolice i okradać okoliczną ludność. Możemy pobawić się w grave diggera rozkopując groby w poszukiwaniu cennych łupów. Możemy też zająć się zadaniami, które dadzą zarobić, a także podniosą poziom naszej reputacji. Mowa oczywiście o zabawie w łowcę nagród. Idziemy do biura szeryfa, sprawdzamy za kim są wystawione listy gończe i przyjmujemy (lub nie) zlecenie. Możemy także zakupić w lokalnym sklepie kilof, ruszyć na poszukiwanie kopalni i pobawić się w górnika – a pozyskane surowce sprzedać później w banku. Gra daje całkiem sporo możliwości, a od gracza zależeć będzie z których z nich skorzysta.

Weird West ku mojemu zaskoczeniu okazało się być jedną z tych nielicznych gier, do której ma się ochotę wracać tylko po to, by bawić się jej mechanikami i możliwościami. Chociaż przedstawiona historia jakoś specjalnie nie porywa. Questy zarówno główne, jak i poboczne są za to niebanalne i można rozwiązać je na kilka sposobów. Muzyka urywa dupę, a niektóre jej wątki jeszcze długo kołatają się po głowie. Największym minusem zdaje się być perspektywa, z jakiej obserwujemy teatr działań. Niestety rzut izometryczny nie każdemu podpasuje. No i niestety brak polskiej wersji językowej też może być pewnym problemem. Jak dla mnie mimo tych drobnych wad Dziwny Zachód to dobrze wypieczony indyk, taki 8/10.

W ostatnim czasie do gry została wydana aktualizacja dodająca obsługę modów. Jeden z pierwszych jakie się pojawiły dodaje do gry kamerę FPP. Sprawdziłem. Zupełnie inna gra. Zupełnie inne odczucia.

W grze spędziłem ok. 37 godzin.

Na Steam dostępny jest w formie darmowej wersji demonstracyjnej cały pierwszy epizod zapewniający ok. 5 godzin gry. Polecam zagrać i spróbować.

STEAM: https://store.steampowered.com/app/1097350/Weird_West_Definitive_Edition

Gra dostępna jest także w usłudze Xbox Game Pass na PC.

 

 

Kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych.

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button