Na Innosa, cóż to był za rok w giereczkowie! Wręcz klęska urodzaju. No dobra, ale do rzeczy. Jak co roku zrobimy sobie krótkie, redakcyjne podsumowanie tego, co nas zaskoczyło, a co rozczarowało w mijającym roku.
Alexandretta
Tak jak ostatnio, rozdzielam kategorie na tytuły, które wyszły w danym roku, oraz te starsze, które akurat w nim oglądałam / ogrywałam.
Gra roku
– premiera 2023: Baldur’s Gate 3
No nie może być inaczej. Baldur wziął mnie z zaskoczenia i pozamiatał. Erpeg pełną gębą, pełen głębi, smaczków, szczegółów i tajemnic do odkrycia.
– ograne w 2023: Days Gone
Początek roku stał u mnie pod znakiem zombiaków, za sprawą serialu The Last of Us, po którym postanowiłam nadrobić trochę zaległości w tym temacie. I o ile z Dying Light 2 się ostatecznie nie polubiliśmy, tak Days Gone zaskoczyło. Szkoda, że o kontynuacji możemy raczej zapomnieć.
– wyróżnienie #1: Planet of Lana
Niemal idealne połączenie ładnych widoków, świetnej ścieżki dźwiękowej i relaksującej rozgrywki. Całościowo – bardzo przyjemne doświadczenie, taka mała perełka.
– wyróżnienie #2: Cyberpunk 2077: Phantom Liberty (+ patch 2.1)
Zarówno dodatek, jak i dwa duże patche wprowadziły do Night City mnóstwo dobra. Widmo Wolności daje nam szereg nowych, interesujących zadań i kontraktów, no i oczywiście świetnie wyreżyserowany główny wątek fabularny. Oprócz tego nowe aktywności, jeszcze więcej aut do nabycia, możliwość jazdy metrem i masę mniejszych i większych usprawnień, o które społeczność prosiła od dłuższego czasu. Jeśli odkładaliście wycieczkę do Night City, czekając na wydanie kompletne, to się właśnie doczekaliście.
Film roku: Suzume
Filmowo to też był solidny rok – nowy John Wick, Indiana Jones, Dungeons&Dragons, Oppenheimer… ale najbardziej w pamięci zapadło mi właśnie Suzume – urocza, ciepła historia w cudnej oprawie audiowizualnej, podejmująca trudny i nieoczywisty dla przeciętnego europejczyka temat.
Serial roku
Uff, trudne się wylosowało… Akurat w tym roku seriali obejrzałam sporo, głównie za sprawą odkrycia Apple TV, które ma do zaoferowania dużo solidnych pozycji. Ale jak już mam wybierać, to będzie tak:
– nowe 2023: Ted Lasso
Z nowości postawiłabym na Teda Lasso – jeśli wypowiadam się w superlatywach o serialu, gdzie piłka nożna jest tematem przewodnim (o którym to sporcie mam niezbyt wysokie mniemanie), to coś musi w tym być. To klasyczna opowieść o ludziach i ich problemach, ale zrealizowana z pomysłem.
– obejrzane w 2023: The Expanse
Jeśli chodzi o nadrabianie zaległości, to przede wszystkim The Expanse – epickie 6 sezonów kosmicznej przygody. Jak ktoś jeszcze nie odbył tej podróży, to serdecznie polecam.
Książka: Cyberpunk 2077: Bez Przypadku
Liczba przeczytanych w tym roku książek niestety nie powala, ale na pewno miło będę wspominać literacki wypad do Night City. Książek w uniwersum gier aż tak dużo znowu nie ma, a jak już są, to z ich jakością bywa różnie. Tym bardziej cieszy udana publikacja, zabierająca nas do tego rozświetlonego milionami neonów, ale mimo wszystko mrocznego miasta.
Na co czekam w 2024?
Początek nowego roku zapowiada się obiecująco – Horizon: Forbidden West wreszcie wychodzi na PC, Last Epoch opuszcza early access, szykuje się też powrót do przeszłości za sprawą The Thaumaturge. Nadal czekam na konkrety odnośnie Frostpunka 2 i The Alters. Poza tym – zobaczymy. Na pewno będą jakieś niespodzianki.
Kr4wi3c
Według podsumowania na Steam w roku 2023 udało mi się zagrać w 207 gier. Co jest jakąś totalnie niewyobrażalną liczbą, bo nie samym graniem żyję 🙂 Jednakże w tę szaloną liczbę wliczają się także dema, których ogrom miałem okazję sprawdzić dzięki dwóm steamowym festiwalom. Nieskromnie licząc była tego spokojnie setka, co i tak nadal daje niezły wynik. To jednak oczywiście nie wszystko, bo nie wszystkie gry ogrywam tylko na tej platformie. Jakby tak do tego jeszcze doliczyć statystyki z Gog i microsoftowego Game Pass to by wyszło na to, że faktycznie wypadałoby się zastanowić nad tym co ja robię ze swoim życiem 😉
Tak giereczkowo dobrego roku to już dawno nie było. Dostaliśmy dużo dobra, zarówno jeśli chodzi o produkcje wysoko jak i średnio budżetowe. Nie zabrakło również ciekawych indyków.
Gra roku: Dead Space Remake (2023)
Bezapelacyjnie. Klasyczną wersję skończyłem co najmniej dwa razy [bez pokonania głównego bossa to się nie liczy! – Alexa] i chociaż nie jestem turbofanem marki, to obok remaku nie mogłem przejść obojętnie. W tej grze są bowiem wszystkie moje ulubione elementy – sci-fi, horror, opuszczony statek gdzieś na zadupiu kosmosu, samotny bohater i potworki. Czuć tu ducha pierwszego Aliena, z którego klimat został nieco zaczerpnięty – i więcej już mi nie potrzeba, jestem kupiony. A do tego ta świetna oprawa – zarówno wizualnie jak i dźwiękowo mistrzostwo – nie licząc nędznej ścieżki dźwiękowej, która bardziej męczy i rozprasza niż pomaga budować klimat. No ale nie można mieć wszystkiego. Tak czy tak, kawał solidnego tytułu dla tych, którzy lubią się bać.
– wyróżnienie: Fort Solis
Druga gra i kolejny horror. Nic na to nie poradzę, że przy takich tytułach bawię się najlepiej. Fort Solis to stawiająca na narrację gra typu opuszczona placówka wzywająca pomocy i samotny bohater, który idzie zbadać sprawę. Naprawdę mocny początek, jeszcze mocniejszy środek, ale końcówka niestety nie dowiozła – gra pod koniec robi się nieco za bardzo przewidywalna i to jej największy minus. Mimo tego polecam.
Indyk roku: Everspace 2
Ciężki wybór, ciężka sprawa. Miałem kilka typów, pewniaków – które jednak nie spełniły pokładanych w nich oczekiwań. Całe szczęście nie wszystkie zawiodły. Nie zawiódł na przykład Showgunners, który z Everspace 2 walczył o palmę pierwszeństwa. Wybór mógł być jednak tylko jeden więc ostatecznie postawiłem na strzelanko w kosmosie.
wyróżnienie #1: Showgunners
To drugi indyk przy którym bawiłem się rewelacyjnie i przy którym spędziłem najwięcej czasu. Gra zrealizowana w stylu nowych odsłon X-Com. Kierujemy w niej grupą ludków biorących udział w dziwnym turnieju telewizyjnym. Rzecz bowiem dzieje się w przyszłości, w której ludność znudziła się typowymi rozrywkami i zapragnęła czegoś więcej. Tak powstało dziwne show, w którym jego uczestnicy walczą na śmierć i życie. Zupełnie jak w filmie The Running Man (1987) z Arnoldem Schwarzeneggerem. Świetny tytuł, który pomimo zastosowania turowych walk jest cholernie dynamiczny – co udało się osiągnąć stawiając na małe, dość ciasne areny. Świetna gra, nawet pomimo tego, że to kolejny nic niewnoszący klon X-Com 😛
wyróżnienie #2: Crossroad OS
Najdziwniejszy indyk w jakiego przyszło mi zagrać w 2023 roku. Niebanalny, z ciekawymi pomysłami. Nieco mroczny, trochę przerażający – zajebisty. Mamy tu labirynt, który przemierzamy niczym w staroszkolnym dungeon crawlerze. Mierzymy się z zagadkami (które są wariacjami łamigłówek z wcześniejszych gier developera) o różnym poziomie skomplikowania. Jedne są banalne, inne podstępne, a niektóre wymagają głębszego pochylenia się nad nimi. Niewątpliwie jednak Crossroad OS to jedna z nielicznych tak oryginalnych gier.
wyróżnienie #3: Slay the Princess
Jesteś na ścieżce pośród drzew. A na końcu tej ścieżki jest chata. A w piwnicy tej chaty jest Księżniczka. Jesteś tu, by ją zgładzić. Jeśli tego nie zrobisz, świat się skończy.
Zajebiste chore gówno. Pełna czarnego humoru historia o księżniczce, którą zamiast uratować należy zgładzić, aby powstrzymać koniec świata. Świetnie zilustrowana, z fenomenalnym dubbingiem i rewelacyjną ścieżką dźwiękową. To jeden z tych dziwnych tytułów, które zdecydowanie warto ograć. 10/10
Gra w której spędziłem najwięcej czasu: GreedFall
Moje największe tegoroczne zaskoczenie – GreedFall. Nie miałem pojęcia, że to jest takie dobre. Kiedy świat oszalał na punkcie Baldurs Gate 3, ja postanowiłem zmierzyć się z jakimś mniejszym i bardziej niszowym cRPG. Wybór po krótkim namyśle padł właśnie na tego niedocenionego moim zdaniem erpega. Spodziewałem się jakiegoś drewnianego potworka, a dostałem całkiem srogiego cRPG, który niedopracowanie nadrabia świetną historią i niepowtarzalnym klimatem. Niecierpliwie czekam na drugą część – ta ma nadejść w nowym roku.
Film roku: Godzilla Minus One
Filmów o Godzilli wychodzącej z morza i pustoszącej amerykańskie miasta jest na pęczki. Ile z nich jest faktycznie zapadających w pamięć? Trochę ich oglądałem, ale wszystkie mi się zlewają w jedną papkę. Czym zatem japońska Godzilla mnie do siebie przekonała? Tym, że nie zginie w pomrokach pamięci podzielając los tamtych. To coś zupełnie innego od tego do czego przyzwyczaiły nas filmy o potworach made in USA. Film specyficzny, z niespiesznym tempem, stawiający na historię prostych ludzi, którzy nie są bohaterami, a normikami próbującymi ułożyć sobie jakoś życie po zakończeniu wojny. No i jak na film o Godzilli to bardzo mało tu Godzilli – co brzmi może absurdalnie, ale nie jest na minus.
Serial roku: Slow Horses (Kulawe Konie)
Troszkę w tym roku obejrzałem dobrych seriali – głównie na Apple TV i ciężko było wybrać ten jeden najlepszy. Po długim zastanowieniu postanowiłem jednak postawić na Slow Horses. Jest to opowieść o agentach, outsiderach wyrzuconych na margines służb specjalnych MI5, których teoretycznie jedynym zadaniem powinno być istnienie bez wychylania się. Co jednak w praktyce nie wychodzi, bo co i raz są wplątywani w coraz grubsze intrygi. Serial warto obejrzeć chociażby ze względu na kapitalną rolę Garego Oldmana, któremu udało się stworzyć postać sarkastycznego obleśnego ekscentryka (którego można łatwo pomylić z bezdomnym) a niegdyś znakomitego agenta.
Książka: DOOM Guy: Życie w pierwszej osobie
Książka Johna Romero, w której opisuje ziszczenie swojego amerykańskiego snu i drogę od zera (dosłownie) do milionera. Bardzo ciekawa i interesująca historia dzieciaka, który z gracza stał się jedną z najsłynniejszych osób w branży.
Na co czekam w 2024?
Na jeszcze więcej ciekawych i niebanalnych indyków, interesujących filmów i wciągających książek. Życzę także sobie przede wszystkim by mieć jeszcze więcej czasu na ogrywanie, oglądanie i czytanie tego wszystkiego co przyniesie nowy rok.