Na imprezie byliśmy po raz trzeci i musimy powiedzieć, że… no, Pixel jak Pixel. Źle nie było, ale i szału nie ma.
Najbardziej podobała nam się edycja z 2014 roku, na której przez dwa dni było co robić (najciekawsze panele), a kolejne Pixele spokojnie można było zaliczyć w jeden dzień. Na plus – widać że impreza się rozwija, w tym roku lokalizaja była zdecydowanie dobra (łatwy dojazd i sporo miejsca na hali), i dodatkowe atrakcje jak giermasz, Pixel Box (o którym piszemy w osobnym wpisie tutaj), planszówki, książki i komiksy. Na zewnątrz ustawiono food tracki i stoliki oraz leżaki, było też piwo (Kr4wi3c mówi, że dobre). Potem podobno samochód z burgerami zaczął się palić, ale zaraz go ugasili, i można było dalej kupować żarełko. Zdjęć z incydentu nie ma, bo ochrona nie pozwoliła robić. Moim zdaniem food tracków było zbyt mało jak na taką imprezę, przez co pojawiły się głosy niezadowolenia, ze względu na strasznie długie kolejki.
Okej, pomarudziliśmy, a teraz zobaczmy co było ciekawego.
Pierwszy panel, w którym braliśmy udział, to konferencja CDP.pl. Ogłoszono, że wydawca wchodzi na nowy segment rynku – będzie wspierał wybrane polskie gry niezależne, a następnie je wydawał na całym świecie pod marką Klabater (taki polski Devolver?). Plan równie ciekawy co ambitny, trzymamy kciuki! Zaprezentowano też od razu trzy tytuły, które już biorą udział w projekcie. Były to Alice VR (SF na Oculusa, inspirowane „Alicją w krainie czarów” – alice-vr.com ), Regalia (polski RPG z japońską duszą, walką przypominającą The Banner Saga i soundtrackiem nagranym z udziałem orkiestry symfonicznej – regaliagame.com), oraz Symmetry (time-management survival w świecie postapo – klabater.com/symmetry ).
Następny panel to wywiad z Peterem Molyneux, który miał się pojawić osobiście, ale nie mógł (w dniu wylotu dowiedział się od lekarza że nie może latać z powodu infekcji), więc wywiad przeprowadzono przez Skype. Organizatorzy zachowali się na tyle przyzwoicie, że po ogłoszeniu iż Peter nie przyleci, zaoferowali zwrot pieniędzy za bilety tym, dla których to spotkanie było jedynym elementem, dla którego mieli przyjść na Pixel Heaven. Czy ktoś skorzystał nie wiemy, ale inicjatywa ok.
Trzeci i ostatni panel, na którym byliśmy, to dyskusja na temat dystrybucji gier w dzisiejszych czasach – czyli jak to jest z pudełkami, a jak z wersjami cyfrowymi, wady i zalety tych rozwiązań oraz przyszłość dystrybucji. Ciekawa wymiana zdań między wydawcami (przedstawiciele CDP.pl, Techlandu i Artifex Mundi) oraz developerem (Adrian Chmielarz).
Odwiedziliśmy też stoisko będącej jeszcze w fazie produkcji bardzo kotkowej gry – Opowieści z Nyanii. Ekipa zapewniała, że praca wre, i postarają się wyrobić na zapowiadaną datę premiery (koniec lipca 2016), a jak się nie wyrobią, to liczą że lud im wybaczy (jeśli opóźnienie ma zapewnić lepszą jakość produktu finalnego, to z mojej strony nie ma sprawy – i dotyczy to wszystkich produkcji). Można było zagrać w część pierwszego aktu, ale nie skorzystałam, bo nie chcę sobie dodatkowo zaostrzać apetytu. Poczekam cierpliwie na gotową wersję. Na stoisku można było nabyć też komiksy, kubki i śliczne, ręcznie wyszywane pudełka na narkotyki w kształcie kwadratowego chomika (albo kotka, ale raczej chomika – nazwa zobowiązuje). Dla zainteresowanych link: hamstercube.pl
Artifex Mundi promował swoją nową produkcję – Bladebound, action RPG przeznaczona na urządzenia z Androidem. Wyglądało to bardzo solidnie i wizualnie przyjemnie, jak zresztą wszystkie gry tego studia.
Można było się również zapoznać z takimi tytułami jak Seven, Layers of Fear, Book of Demons czy Beat Cop (za którego produkcję odpowiada studio Macieja Miąsika, Pixel Crow), a także zagrać na kontrolerze z bananów (No Thing). Do tego kilka stoisk skupionych na VR – wspomniane już Alice VR, Chernobyl VR Project (wirtualny spacer po Czarnobylu). Można również było wirtualnie postrzelać z łuku (patrz galeria poniżej) albo zagrać w najgłupszą prezentowaną moim zdaniem grę (co nie znaczy, że złą) czyli Mosh Pit Simulator.
Pixel Heaven wyraźnie się rozwija. Z roku na rok jest coraz większe. Ale, niestety, powtarzalne. Nie wiem, czy będzie nam się chciało wybrać na tą imprezę za rok, bo w zasadzie wszystko już widzieliśmy (trzy razy).
[Kr4wi3c]
Kilka słów na koniec ode mnie.
Bardzo słabo w tym roku wypadły panele. Akustyka sali była tak fatalna, że ledwie dało się rozumieć o czym mówią goście. Trzeba było się nieźle skupiać żeby móc ogarnąć. Nie pomagał w tym szum z końca sali, a sobotnia burza zapewniła dodatkowe dźwiękowe atrakcje. Pod względem paneli edycja z 2014 roku jest nie do pobicia; mimo dziwnych warunków i dość surowych wnętrz przez dwa dni było co robić. Pomógł w tym na pewno fakt, że wtedy panele były interaktywne, czego tutaj kompletnie zabrakło. Nie wiem czemu zrezygnowano z pytań od publiczności, przecież panel traci wtedy na wartości.
Z rzeczy na plus – giermasz cdp.pl, na którym do zakupu najnowszego dodatku do Wiedźmina dorzucana była koszulka. Mała rzecz, a cieszy.
Na uwagę zasługuje także okolicznościowy numer Bajtka, który został reaktywowany specjalnie z okazji tegorocznego Pixel Heaven. Magazyn sprawia pozytywne wrażenie. Można go było nabyć przy wejściu na teren imprezy.
Impreza była moim zdaniem udana z pewnymi wyjątkami, które miejmy nadzieję przy kolejnej edycji się nie powtórzą. Była to na pewno idealna okazja żeby spotkać się z devami gier niezależnych i zamienić słowo bądź dwa z weteranami branży. To także szansa spotkać się z tymi, których zna się ze streamów, czy innych blogasów – tak Nitek, o Tobie mówię. Szkoda, że się tym razem nie udało zimnym stuknąć, ale może następnym razem się uda. Dobrze, że chociaż wspólna fota wyszła.
Hatsz!
Trochę bełkotliwe. I autor nie ma pojęcia co oznacza słowo „panel” więc go nadużywa na wszelkie sposoby, przez co robi się dość śmiesznie.
Mimo wszystko dziękujemy. Następnym razem się bardziej postaramy.