Film | Książka | Muzyka

John Wick 4 – recenzja

Na Johna Wicka 4 wybraliśmy się w weekend otwarcia. Trochę ryzykownie, bo mogłoby się okazać, że w sobotę będą tłumy – na szczęście mało komu chciało się przyjść na pierwszy poranny seans. Tak więc delektowaliśmy się obrazem na prawie pustej sali – łącznie z nami było 7 osób. Nikt nie mlaskał, nie szeleścił, nie gadał przez telefon. Wybornie.

Nasza znajomość uniwersum zatrzymała się na drugim filmie o przygodach Baby Jagi, ale chyba nic nie straciliśmy z tego powodu. Jak na dobrego akcyjniaka przystało, fabuła jest tu tylko pretekstem do kolejnych scen pościgów, strzelanin i mordobicia. Nie ma się co oszukiwać, ten obraz akcją stoi. Cały film to jedna wielka uczta dla oczu. Przez większość seansu zastanawiałem się, jak oni zrealizowali daną scenę. Film bowiem łamie kilka konwencji i pokazuje takie sposoby filmowania, których chyba jeszcze w kinie nie było.

Mistrzostwem jest chociażby jedna ze scen pod koniec, w której film płynnie zamienia się w top-down shooter. Film. W top-down shooter. W pewnym momencie nie wiedziałem, czy oglądam John Wick 4, czy rozgrywkę z jakiejś gry pokroju Midnight Fight Express albo Hotline Miami*. REWELACJA. Chociażby dla tej jednej sceny warto się wybrać do kina. Co nie znaczy, że reszta filmu jest mniej istotna. Otóż nie. Przez niemal trzy godziny (!) nie ma czasu na nudę, a oprócz jednej przeciągniętej sceny (w Osace) brak tu dłużyzn.

Mam tylko jedno zastrzeżenie – do muzyki. Przez cały seans brakowało mi bardziej konkretnej nuty. Nie to, że wykorzystana muzyka jest zła, ale moim zdaniem zabrakło jej mocniejszego pazura. A już srogim niedopatrzeniem było niewykorzystanie któregoś z kawałków Rammstein przy rozróbie w berlińskim klubie. Kurde, przecież to się samo prosiło!

John Wick 4 to świetnie nakręcony film akcji – jest na czym zawiesić oko również wtedy, gdy na ekranie (pozornie) nic się nie dzieje. Przy kilku scenach miałem wrażenie, że widzę coś takiego po raz pierwszy – to bardzo miłe zaskoczenie. No i powiedzmy sobie szczerze – Keanu Reevsa nigdy za wiele.

 

W naszej ocenie 8/10

*reżyser filmu niedawno przyznał, że kręcona z góry scena była inspirowana Hong Kong Massacre. Małą, indyczą gierką z 2019 roku – https://store.steampowered.com/app/741510/The_Hong_Kong_Massacre/

Kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych.

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button