Film | Książka | Muzyka

Kabanos – zespół taki sam jak żaden

Jakiś czas temu w naszym pięknym* kraju zagościła Metallica, jeden z najgłośniejszych i najbardziej znanych zespołów na świecie. A także chyba najbardziej przereklamowany. Dlatego chcę wam przedstawić pewien polski wytwór sceny muzycznej, który przez lata kiełkował i rósł w siłę, by w końcu podbić uszy i serca słuchaczy, zajmując szczytowe pozycje na listach przebojów.

*mowa o walorach krajobrazowych.

Kabanos. Zespół taki sam jak żaden (sami siebie tak określają, i powiem szczerze, że coś w tym jest). Zacznijmy może od początku…

Piaseczno k/Warszawy, rok 1997. Na szkolnych korytarzach ludzie wymieniają się kasetami magnetofonowymi. Niektórzy trafiają na nagraną w domu kasetę zatytułowaną „Hej Wiśta Hola”. Ze względu na dobro słuchaczy, nie przytoczę żadnego z utworów 🙂

Piaseczno, rok 2000. Ponieważ długo zapowiadany koniec świata jednak nie nastąpił, młodzież w szkołach nadal wymieniała się kasetami (na horyzoncie chyba zaczęły się już pojawiać płyty CD). Niektóre zawierały znane powszechnie melodie z dołożonym debilnym wokalem i cytatami z klasycznych polskich filmów. Zatytułowano ten album „Zesrała się dupa i płacze”. W pewnych, dość wąskich, kręgach zyskała sporą popularność.

Pozostajemy w Piasecznie, rok 2001. Premiera kolejnego albumu – „Skarpetki muszą mieć wilgoć”. Znana nam już receptura, czyli podkład wzięty od jakiegoś znanego zespołu, parę cytatów Barei i własne teksty. Wbrew pozorom wszystko dosyć fajnie się komponowało, a jak człowiek ma 14-15 lat, to tego typu rzeczy potrafiły się przebić. Do tego stopnia, że do dziś, słysząc początek „The final countdown”, mam ochotę nucić wio koniku… Ta przypadłość dotyczy zresztą jeszcze paru innych utworów.

[ Zespół był dość częstym gościem w Makakofonii – audycji radiowej prowadzonej przez Piotra „Makaka” Szarłackiego, emitowanej przez  istniejącą jeszcze wtedy Radiostację. Można śmiało powiedzieć, że ten człowiek ich wypromował. Sam zakupiłem wtedy ich najnowszą płytę z kserowaną wkładką z tekstami – mam ją zresztą do dziś – kr4wi3c ]

W tym samym roku pojawił się pomysł zebrania składu i grania koncertów. Było to spowodowane naleganiem fanów, których przez ten czas zdążyło się namnożyć całkiem sporo. Początkowo projekt zakładał ogranie kawałków stworzonych w domowym zaciszu, na razie chłopaki nie mieli ciśnienia by tworzyć swój autorski materiał.

Po skompletowaniu składu chłopaki zaczęli grać koncerty. Pierwszy koncert odbył się w Piasecznie, 2 września 2001 w ośrodku kultury, gdzie zespół zagrał dla 300 fanów.

Początki nigdy nie są łatwe. Kabanos wchodzi na scenę za kilka godzin. Wcześniej oczywiście próba generalna:

– Co to jest za piosenka?

– Tu było A, C i E?
– Nie!! F, A, C, H… Kurde

– Właśnie dzwoniłem do Zbyluta…[basista – red.] – I co?
– Powiedzieli mi, że jest jeszcze w Bieszczadach…

– Henio! Nie tak… Teraz refren powinien być.
– A tak nie lepiej?

– Co ty grasz?!
– No przecież tak mi powiedziałeś.
– No dobra, to na odwrót powinno być.
– No to co masz pretensje skoro mi źle powiedziałeś!
– Cholera, ty to dawno powinieneś umieć.

Przenosimy się teraz do roku 2007. Kabanos poważnie wziął się do roboty – wydał pierwszy autorski album „Zęby w Ścianę”. Własne melodie, własne teksty. Wyszło zaskakująco dobrze. Chłopaki naprawdę potrafią grać, Zenek śpiewa jak to Zenek (fani by mu nie wybaczyli gdyby śpiewał inaczej), teksty są kabanosowe do szpiku kości, na pierwszy rzut oka mogą się wydawać durne i debilne, ale tylko dla tych, którzy słuchają, ale nie słyszą. Tematyka jest całkiem poważna, tylko sposób podania… specyficzny. Zresztą oceńcie sami.

Z ciekawostek dotyczących albumu można wspomnieć, że za produkcję tego materiału był odpowiedzialny Przemysław „Perła” Wejmann – były gitarzysta Acid Drinkers. Do tego podczas nagrywania okazało się, że basista nie umie grać, a perkusista jest mistrzem połamanej stopy.

Jedziemy dalej, rok 2010. Drugi studyjny album – „Flaki z olejem”. Wbrew nazwie, nudny nie jest. Wręcz przeciwnie, pochodzi z niego masa koncertowych przebojów, teksty trafiają prosto do serca, i słychać, że panowie nie próżnowali, bo muzycznie jest naprawdę super. Tu też znalazł się jeden z najbardziej pokręconych, ale na swój sposób piękny, love-song: Chmurki.

Nie zabrakło też mocniejszych brzmień i cięższych tekstów. Pancernych wręcz. Taki na przykład Czołg, kojarzący się z dokonaniami zespołu Ilussion. Spora cześć fanów zaczęła obawiać się, czy zespół nie obierze takiego kierunku rozwoju.

Na płycie jest jeszcze kilka perełek, ważne życiowe przesłania, trochę mistycyzmu, warzyw i masa groteski oraz krzywych zwierciadeł. Taki typowy kabanosowy mix, można by powiedzieć.

2012. Koniec świata zyskuje miano święta ruchomego, a Kabanos wydaje trzeci studyjny album – „Kiełbie we łbie”. Powiedzcie mi, ale tak szczerze, czy znacie jakiś ciężkobrzmiący (albo jakikolwiek inny) zespół, śpiewający o… zabawkach, bądź klockach? Dla którego inspiracją były znane z dzieciństwa Fasolki? I potrafiący przy tym jeszcze przekazać prawdy życiowe oraz rozgrzać publikę na koncertach?

Na albumie mamy kolejny pokręcony love-song (Pancerz), do tego anti-love-song, który, no cóż, pokazuje brzydką prawdę (Baba i dziad), motyla z zaburzeniami psychicznymi, kolejną porcję warzyw… No i absolutny koncertowy (i nie tylko) hit… każdy zna jakiegoś buraka, prawda?

W tym roku zostaje wydany również „Na Pudle”, album kompilacyjny zawierający kompozycje z całego okresu działalności grupy, podane w nieco zmienionych aranżacjach i do tego bez prądu (akustycznie).

2014. W Kabanosie dramat. A dokładniej „Dramat współczesny”, czwarty studyjny album. Jednak jego odkrywanie pozostawiam już Wam – nie bójcie się eksperymentować!

Pisząc o tym zespole koniecznie trzeba wspomnieć o tym, co się dzieje podczas koncertów – a dzieje się! Zenek jest znany na przykład z tego, że jako pierwszy (i jak na razie jedyny) skoczył w tłum z dużej sceny na Woodstocku. Zespół wystąpił już 3 razy na tym festiwalu, co też jest dużym wyczynem (pamiętajmy, że nie są związani z żadną wytwórnią, promują się sami), przy okazji pobijając rekord. Jak podaje Wiki:

„[…] na Dużej Scenie (2013), oraz w Pokojowej Wiosce Kryszny (2014), gdzie Kabanos ustalił nowy rekord długości koncertu na tejże scenie, grając 2 h 55 min (poprzedni rekord należał do zespołu Farben Lehre i wynosił on 2 h 15 min). Był to jednocześnie najdłuższy występ Kabanosa w historii”

Nie doszłoby jednak do tego bez wsparcia rzeszy fanów, którzy są fenomenalni i zdolni do różnych rzeczy. Weźmy chociażby pogo do jakiego doszło przed samym koncertem, kiedy z głośników poleciała „Fantazja” Fasolek… Tego się nie da opisać, to trzeba zobaczyć samemu.

Jeszcze w kwestii koncertów – plus dla chłopaków za to, że grają sporo i w różnych, niekoniecznie dużych miejscowościach.

W wywiadzie dla Antyradia Zenek zapowiedział już kolejny album, który miałby się ukazać mniej więcej za rok; ponoć ma być szybszy i mocniejszy niż „Dramat Współczesny”. Trzymamy kciuki i czekamy!

http://www.kabanos.net/

Alexandretta

Kobieta gracz. Po godzinach pracy, z zapałem i piekielnymi ognikami w oczach biega po lochach i tłucze bogu ducha winne zombie czy inne szkielety. Miłośniczka wszelkiej maści cRPG. Notoryczne problemy z wyborem klasy i rasy, bo wszystko fajne... W chwilach zwątpienia zatraca się przy dźwiękach mieczy, roztrzaskiwanych tarcz i okrzyków bojowych, słuchając wiking metalu z zimnej, niegościnnej, odległej Skandynawii. Czasem zdarzy jej się pograć w jakąś strategię bądź nawet w FPP, ale tylko na easy, żeby nie psuć sobie niepotrzebnie nerwów.

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button