W sobotę odwiedziłem pierwszą edycję Warsaw Games Week – targów komputerowej i konsolowej rozrywki, będących konkurencją dla poznańskiego PGA. Pierwsze wrażenie było jak najbardziej pozytywne – duże i ładne stoiska, wszędzie masa plakatów i do tego oświetlenie nadające niepowtarzalny klimat.
Do hali przybyłem koło 12, więc tłumów przy wejściu nie było. Już myślałem, że największa fala zwiedzających jeszcze nie dotarła. Kiedy jednak wszedłem do środka – nie bez problemu – okazało się, że jest niesamowicie tłoczno – na imprezę zwaliła się cała masa luda.
Wejście nie było bezproblemowe mimo braku kolejek. Posiadając akredytację prasową próbowałem się wbić głównym wejściem. Wiedziałem, że dla mediów ma być osobne wejście, ale nigdzie nie widziałem nań namiarów. Postanowiłem więc, że wejdę głównym, na pewno powiedzą co i jak. Jakie było moje zaskoczenie, gdy po okazaniu wejściówki nikt nie był w stanie mnie odpowiednio pokierować. Kazano mi się kontaktować z moim przełożonym, od którego dostałem akredytację. Lol. Dopiero pomógł telefon do przełożonego pani od sprawdzania biletów i zostałem pokierowany do odpowiedniego wejścia. Dalej obyło się bez zastrzeżeń.
Na wejściu dostałem plakietkę oraz tajemniczą kopertę, w której znajdował się program i mapa targów.
Udało mi się załapać na zamknięty pokaz nowego Hitmana. Niestety, jeśli ktoś oczekiwał, że zobaczy coś czego jeszcze nie pokazywali to się zawiódł. Zastanawia mnie zakaz robienia zdjęć i filmowania na sali, skoro film można obejrzeć sobie chociażby na YT. Jedyna różnica z tym pokazywanym na WGW to polski lektor.
Chciałem się jeszcze wbić na pokaz Deus Ex, ale ponieważ mieliśmy do niego ponad 40 minut postanowiłem coś wszamać. Poszedłem więc na czarnego burgera dostępnego w wersji limitowanej. Sam burger nie był zły, smakował nieco jakby był spalony. Może o to chodziło. Czas oczekiwania jednak na jedzenie przerósł moje najśmielsze oczekiwania – ok 40 minut, bo w międzyczasie spłonęła cała partia. No cóż, bywa. Przez to wszystko na pokaz już się nie załapałem – ale zastanawiam się czy było warto na niego polować. Podejrzewam, że i tak nie pokazano nic czego już wcześniej gdzieś nie było. Wielka szkoda. Myślałem, że wystawcy nas czymś zaskoczą.
Plusem targów na pewno było to, że można było pograć sobie w kilka gier przed premierą. Minusem był jednak czas oczekiwania na dobicie się do komputera wynoszący około godziny, półtorej, bądź więcej. Można było zagrać m.in w: Tomb Raider, Mirror’s Edge Catalyst, The Division, Call of Duty: Black Ops oraz Just Cause 3. Nie wszystkie stanowiska były jednak oblężone. Najmniej oblegane było stoisko umieszczone na końcu hali pierwszej – Nintendo, sprzętu najmniej u nas w kraju popularnego.
Na imprezie byłem w sobotę, kiedy zapewne był największy tłum. Ciasne alejki skutecznie tamowały ruch, przez co trzeba było się skutecznie umieć przepychać. Spore grono młodszych osób przyciągały występy znanych youtuberów, podczas których ruch w halach malał, za to nasilał w miejscach występowania danego delikwenta. Jako, że to kompletnie nie mój target nie wysłuchiwałem tego co mają do powiedzenia i starałem się dane miejsce omijać. Ponoć nic nie straciłem bo goście nie mieli nic do powiedzenia.
Sporym minusem była duszna atmosfera w środku, która szczególnie mocno się odczuwało uczestnicząc w zamkniętych pokazach. Przeznaczone do tego pomieszczenia były ciasne i panowała w nich nieznośna duchota. Sytuacja była ratowana przez możliwość wyskoczenia do strefy „spożywczej”, gdzie stało sporo food tracków z burgerami, kiełbaskami i innym mięsem 🙂
Sporo ludzi zebrał wokół siebie konkurs Cosplay, na który się spóźniłem, przez co dobicie się gdzieś bliżej i zobaczenie czegokolwiek graniczyło z cudem. W związku z czym sobie z bólem serca odpuściłem i poszedłem poszukać kręcących się tu i ówdzie cosplayów 🙂
Na nikogo znajomego z mediów wszelakich się nie natknąłem, jedynie w tłumie gdzieś mi mignął Marcin Kosman. Podobno miał być w sobotę NR Geek ale nie udało mi się go nigdzie wyhaczyć.
Nieliczni twierdzili, że gdzieś tam wśród wystawców można było się natknąć na stoisko Pixela. Chociaż mijałem je co najmniej dwukrotnie to nie zwróciłem na nie uwagi – widać nic na nim nie było wartego zainteresowania. Szkoda, że sobie ponownie sprawę pokpili – zawsze to kolejna możliwość do integracji z czytelnikami.
Już teraz wiadomo, że na pierwszej edycji się nie skończy. Przez trzy dni trwania targów imprezę odwiedziło 19 000 osób, które spędzały długie godziny grając w premierowe i przedpremierowe tytuły przy ponad 500 stanowiskach. Oprócz czterech głównych partnerów – firm CENEGA, Microsoft, Sony Computer Entertainment Polska i Ubisoft, na Warsaw Games Week swoje stoiska mieli także Bad Pixel, Blondynki Też Grają, Ententa Ltd, Galeria Plakatu, Gamermag, Hyperbook, IQ Publishing, Media Mark i Roccat, Nintendo, Pixel, PlayWay, QubicGames, Saturn i Logitech. Szkoda tylko, że wszystko dobyło się w strasznym ścisku zapewne spowodowanym tym, impreza cieszyła się ogromnym powodzeniem. Aż takim, że w sobotę zabrakło biletów, przez co Ci którzy nie kupili ich wcześniej mieli problemy z dostaniem się do środka. Centrum targowe Expo XXI to największa miejscówka w Warszawie gdzie można zorganizować taką imprezę. Okazała się jednak zdecydowanie zbyt mała. Widać, że tego typu imprezy cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Może warto więc pomyśleć o wynajęciu stadionu na przyszłoroczną edycję?