Relacje

Czechy to nie tylko Praga – wakacje 2020

W zeszłym roku zwiedzaliśmy Słowacki Raj, a w tym postanowiliśmy odwiedzić Czeski. Słowacki Raj to głównie szlaki z dodatkowymi atrakcjami w postaci drabinek, łańcuchów i podestów, Czeski natomiast jest rozłożony na większym obszarze, zawiera skalne miasta, zamki, pałace oraz twierdze.

Jiczyn – miasto Rumcajsa

Nasz hotel mieścił się niedaleko tego właśnie miasteczka, tak więc byliśmy w nim kilkukrotnie. Ciekawostka numer jeden: nie ma problemu z parkowaniem. Są parkingi i płatne, i darmowe, można nawet zostawić auto bezpośrednio na rynku. Do tego parkowanie w strefach płatnych nie jest specjalnie drogie. Tylko trzeba mieć bilon, bo o parkomatach na kartę na wioskach można zapomnieć 🙂

Jeśli chodzi o zwiedzanie, to mamy spory Rynek, wieżę widokową, muzeum Rumcajsa, ścieżkę Cypiska czy rzeźbę smoka. Może to niedużo, ale miasteczko jest całkiem sympatyczne.

Ma też dobre zaplecze handlowe – Kaufland, Lidl, Tesco i Billa, jest się więc gdzie zaopatrzyć w pamiątki i nie tylko. Był nawet sklep przemysłowy z dosłownie wszystkim. Począwszy od słoików, po szpadle, wiertarki, drabiny i… tego czego akurat potrzebowaliśmy – wiatraki (ciepło było). W dodatku ten sklep wyglądał jakby wyrwany z innej epoki, z czasów PRL. Ceny? Podobne jak u nas.

Zoo Safari

Pierwsza większa wycieczka. Przy okazji się okazało, że bardzo dobrze trafiliśmy z miejscówką. Do punktów, które koniecznie chcieliśmy odwiedzić mieliśmy blisko.

Zoo składa się z dwóch części – pieszej i samochodowego safari. Zaliczyliśmy obie.

Zoo Safari polega na tym, że wjeżdża się własnym autem na teren zoo i jedzie wyznaczoną drogą, a zwierzęta spacerują dookoła. Fajna opcja, bo można zobaczyć zwierzaki z trochę innej perspektywy. Można nawet wjechać do części z lwami (za dodatkowymi bramami) – ciekawe doświadczenie. Taki objazd zajął nam około godziny. Można też skorzystać z kursującego tam Afrika truck, lub wypożyczyć auto na miejscu.

Po objeździe poszliśmy na spacer do tradycyjnego zoo. Jest duże, z masą zakamarków i ciekawostek – zobaczenie wszystkiego zabrało nam kolejne cztery godziny.

Przy okazji ciekawostka. Łatwiej się tam z obsługą porozumieć po polsku niż po angielsku. Wywiązała się z tego śmieszna sytuacja w momencie jak Kr4wi3c poleciał po bilety i próbował się dogadać swoim upośledzonym angielskim, na co dziewczyna z obsługi zapytała, czy może mówi po polsku. W sumie nie ma się co dziwić, bo patrząc po tablicach rejestracyjnych najwięcej jest Czechów (wiadomo), Polaków, Słowaków i Niemców – mniej więcej w takiej kolejności.

Wycieczka do zoo nie jest tania. Za wjazd własnym autem plus wjazd do lwów (płatny dodatkowo), dla dwóch osób zapłaciliśmy koło 120 złotych.

https://safaripark.cz/pl/zaplanuj-swoja-wizyte/bilety-wstepu-i-godziny-otwarcia

Skalne miasta – Prachovskie Skaly i Hruba Skala

Prahovskie Skaly to ciekawe miejsce. Chodzimy wśród wysokich, pionowych, wapiennych skał (na niektórych można zobaczyć wspinaczy), podziwiamy widok z ich szczytów. Czasem trzeba przecisnąć się przez wąski korytarz skalny (coś jak Ardspatch czy Szczeliniec), ale tych miejsc jest dosłownie kilka.

Hruba Skala z kolei jest trasą bardziej spacerową i rowerową. I szczerze mówiąc, niespecjalnie nam się podobała. Na początku trzeba znaleźć wejście na szlak – ten znajduje się przy Pałacowym parkingu, ale był bardzo skutecznie zastawiony straganami. Później droga wiedzie przez las, idziemy szutrówką, a dookoła niewiele się dzieje, czasem mijamy jakąś skałę. Potem dochodzimy do zabudowań, i trzeba uważać, bo szlak pieszy odbija w bok, w las, a rowerowy leci prosto. Tylko że ten pierwszy musiał być słabo oznaczony, bo że odbijał, to się zorientowaliśmy dopiero sporo później. Szliśmy rowerowym, i dopiero później dołączyliśmy do prawidłowego. Dalej droga cały czas biegła przez las, okazjonalnie pojawiały się skałki, i powrót szutrówką / asfaltówką. Mało ciekawa trasa, my zdecydowanie bardziej lubimy jak się coś więcej dzieje po drodze.

Bozkovska jaskinia dolomitowa

Była to jedyna jaskinia w naszej okolicy, więc koniecznie musieliśmy ją zobaczyć. Nie zabraliśmy ze sobą aparatu, bo pamiętaliśmy ze Słowacji, że za robienie zdjęć w jaskiniach liczą sobie bardzo dużo (40 euro, czyli ~170zł). Na miejscu się okazało, że za możliwość robienia zdjęć trzeba dopłacić 40 koron, czyli… 8zł. No trudno. Pozwiedzamy bez aparatu.

Sama jaskinia ciekawa – różnorodne nacieki skalne, jeziorko oraz około 50 metrowy tunel łączący dwa kompleksy jaskiń. Całkowita długość jaskini to koło 1000 metrów, przez co należy do najbardziej rozległych w Czechach. Szacunkowy czas zwiedzania – 40 minut. Zwiedzanie odbywa się w grupach z przewodnikiem.

Muzeum Skody

Być w Czechach i nie odwiedzić Muzeum Skody to prawie jak być w Czechach i nie odwiedzić Pragi. No dobra, do Pragi w końcu nie dotarliśmy, ale historię czeskiej marki motoryzacyjnej mamy zaliczoną.

Jadąc do Muzeum, mijaliśmy fabrykę Skody. Jakież to jest wielkie! Ma nawet swoją kolejkę, bo faktycznie, poruszanie się po tak ogromnym kompleksie pieszo musi stanowić niezłe wyzwanie.

Samo muzeum nie jest bardzo duże, ale ciekawe. Zobaczymy tam pierwsze rowery (to od nich Skoda zaczynała), motorowery, samochody z początku XX wieku będące praktycznie karetą z silnikiem, kilka pojazdów koncepcyjnych (zarówno starych, jak i bardzo nowych), nowy koncepcyjny rower (ciekawostka: bardzo podobne możemy zobaczyć w Deus Ex: Mankind Divided). Kiedyś była jeszcze możliwość zwiedzania samej fabryki, ale niestety ze względu na panoszącego się koronawirusa, ta atrakcja nie była dostępna. Może następnym razem się uda.

Zamek Trosky

Zamek, a właściwie jego ruiny, widzieliśmy kilka razy z daleka, w drodze do innych atrakcji. Były dość intrygujące, więc pojechaliśmy obejrzeć je z bliska. Możemy powiedzieć jedno: zdjęcia zupełnie nie oddają uroku zamku. Na żywo robi niesamowite wrażenie – dwie wieże zbudowane na zastygniętych, bliźniaczych stożkach magmowych. Dziś pełnią rolę punktów widokowych; podobno przy dobrej pogodzie można zobaczyć nawet Pragę. Zwiedzania nie ma dużo, ale warto ten zamek zobaczyć na własne oczy.

Powstanie stożków magmowych, na których zbudowano zamek:

Dwa słowa o żarełku

Podobnie jak w zeszłym roku na Słowacji, tak i teraz udaliśmy się do sklepu w poszukiwaniu lokalnych przysmaków. Znaleźliśmy Jajko z niespodzianką – wersja z Krecikiem, nasze ulubione wafelki Kavenky, chipsy Bohemia, no i oczywiście Kofola.

Czechy piwami stoją. Ponoć dobrymi. Chociaż są znawcy, co poznali tylko Pilsner Urquell i twierdzą, że czeskie piwo jest średnie. Ehh… Dlatego będąc na miejscu postanowiliśmy koniecznie spróbować lokalnych, małych marek. Szybko się okazało, że będzie to niezłe wyzwanie, bo wyszło na to, że browar to oni tam mają w co drugim mieście 🙂 W sumie podczas pobytu przetestowaliśmy trochę piw. Zarówno tych znanych jak i bardziej lokalnych.

Obserwacje i ciekawostki różne

  • Tak na oko, 60-70% aut spotykanych na drodze to Skoda, od najnowszych modeli po stare Felicje
  • Zdecydowanie mniej znaków drogowych i bilboardów
  • W większości wiosek są pomiary prędkości, które wymuszają powolną jazdę zgodnie z przepisami (ograniczenie do 50 km/h w terenie zabudowanym)
  • Czesi mają mnóstwo zamków i pałaców. Obiekty te oferują różne usługi, np. wyprawianie ślubów i wesel. W jednym z nich oferowano nawet atrakcję w postaci… pojedynku dżentelmenów o rękę panny młodej.
  • Ludzie w Czechach wydają się być bardziej na luzie niż w Polsce, nie spinają się tak, więcej uśmiechają

Dlaczego nie byliśmy w Pradze?

Wypad do Czech zakładał, że jednym z obowiązkowych punktów będzie zaliczenie Pragi i spacer po tamtejszej starówce. Niestety okazało się, że na miejscu mamy całkiem sporo atrakcji do zwiedzenia. Mało tego, po zbadaniu głębiej tematu okazało się, że wypad na jeden dzień do Pragi mija się zupełnie z celem. Nie damy rady zwiedzić wszystkiego co jest warte zobaczenia. Na stolicę Czech przydałoby się zarezerwować co najmniej ze dwa dni, żeby na luzaku sobie spokojnie wszystko obejść. Poza tym było prawie 30 stopni, a to średnie warunki na łażenie po mieście.

Z Pragą czy bez wypad wakacyjny zaliczamy do jednych z najbardziej udanych. Zakwaterowanie się na wsi, w pobliżu większego miasteczka było rewelacyjnym pomysłem. Żadne hałasy nie zakłócały naszego pobytu. Do tego trafiliśmy zaraz po żniwach, więc pola wokół hotelu, w którym się zatrzymaliśmy, były świeżo zaorane. Ahh, i nie ma to jak świeże wiejskie powietrze. Kto wie, ten wie 🙂

Alexandretta

Kobieta gracz. Po godzinach pracy, z zapałem i piekielnymi ognikami w oczach biega po lochach i tłucze bogu ducha winne zombie czy inne szkielety. Miłośniczka wszelkiej maści cRPG. Notoryczne problemy z wyborem klasy i rasy, bo wszystko fajne... W chwilach zwątpienia zatraca się przy dźwiękach mieczy, roztrzaskiwanych tarcz i okrzyków bojowych, słuchając wiking metalu z zimnej, niegościnnej, odległej Skandynawii. Czasem zdarzy jej się pograć w jakąś strategię bądź nawet w FPP, ale tylko na easy, żeby nie psuć sobie niepotrzebnie nerwów.

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button