Film | Książka | Muzyka

Zombieland: Kulki w Łeb (2019) – recenzja

W poniedziałek – 21 czerwca na Netflix wjechało Zombieland: Kulki w Łeb. Był to chyba mój najdłuższy dzień w pracy. Nie mogłem się doczekać wyjścia z fabryki, powrotu do domu i odpalenia Netflixa. Wszak kontynuacji kultowego (w pewnych kręgach) filmu o zombie nie można zbagatelizować.

Na drugą część Zombieland przyszło nam czekać 10 lat. Sporo. Dużo było zawirowań wokół produkcji, a cały projekt zawisł w pewnym momencie na włosku, co może być główną przyczyną obsuwy. No ale w końcu otrzymaliśmy upragnioną kontynuację, która…

… wyszła średnio. Jeśli ktoś spodziewał się rewolucji i zaskoczenia względem Zombieland to się niestety rozczaruje. Dużo tu wtórnych elementów, drewnianej gry aktorskiej. Przez miałkość i nijakość przebijają się na szczęście mocne strony produkcji, przez co film ogląda się całkiem przyjemnie. Aczkolwiek w dalszym ciągu jest to totalny odmóżdżacz, który na szczęście nic nie stracił ze swojej czysto rozrywkowej formy.

Film kradnie urocza, różowa blondyneczka – Madison, która dołącza do głównych bohaterów (w tej roli kapitalna Zoey Deutch). Jest ucieleśnieniem chyba wszystkich stereotypów o głupich i pustych blondynkach. To jest tak skrajnie przerysowana rola, że aż urocza. Chodzą słuchy, że postać ta została dokooptowana do obsady, bo Abigail Breslin (Little Rock) zagrała ponoć tak fatalnie, że z filmu wyleciało sporo scen z jej udziałem. Cóż, po tym co widziałem jestem w stanie się z tym zgodzić. Względem poprzedniej części strasznie się uwsteczniła aktorsko i zagrała FATALNIE, sprawiając wrażenie jakby aktorstwo jej się znudziło i grała z przymusu. Za to Woody Harrelson (Tallahassee) oraz Emma Stone (Wichita) byli rewelacyjni, nawet bardziej niż w poprzedniej części.

Zombieland: Kulki w Łeb w dużej mierze jest filmem odtwórczym względem pierwszej części. Aczkolwiek ma kilka nowych pomysłów na siebie jak Babilon – jawna kpina z hippisów, którzy stworzyli komunę wolną od przemocy, gdzie każda broń jest przetapiana na wisiorki, czy radosne rozjeżdżanie zombiaków wielkim monster truckiem, czy także wprowadzając nową absurdalnie przerysowaną postać. Można obejrzeć, chociaż ta część jest zdecydowanie słabsza od poprzedniczki.

Pół punktu dodałem za Master of Puppets wiadomego zespołu, użyty w czołówce.

BTW, w poprzedniej części w czołówce użyty został For Whom the Bell Tolls. Idąc tym tropem, jeśli powstanie trzecia część to czyżby była szansa na coś z …And Justice For All? Zobczymy.

W mojej ocenie takie 6,5/10

Kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych.

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button