Nadal pamiętam swoje pierwsze zetknięcie z piątą generacją konsol. Było to na targach Gambleriada latem 1996 roku, na które trafiłem zupełnym przypadkiem. Kręcąc się po Torwarze trafiłem na oblegane stoisko, na którym eksponowane było czarne, niepozorne pudełko do którego podłączona była kierownica. Każdy chętny, który odstał swoje w kolejce mógł spróbować sił w jednej z popularnych wtedy gier wyścigowych. Było to moje pierwsze i jedyne jak dotąd spotkanie z Segą Saturn oraz grą Sega Rally Championship.
Konsoli nadal się nie dorobiłem, ale gdy usłyszałem, że pojawiła się na naszym rynku książka poświęcona Sedze i jej walce z Nintendo postanowiłem czym prędzej ją zakupić, bo podobno dobra i dużo z niej można się dowiedzieć na temat powstającego rynku gier w USA i nie tylko. Dla kogoś interesującego się historią elektronicznej rozrywki pozycja obowiązkowa.
Wojny konsolowe jakoś nigdy nie były częścią naszego growego podwórka, z prozaicznego powodu. Zdecydowanie większą popularnością cieszyły się u nas pecety. A gdy okazywało się, że któryś z naszych znajomych posiada konsolę to stawał się wtedy z reguły obiektem drwin i szyderstw. Wojny systemów i rozprawki na temat wyższości blaszaków nad graczami kanapowymi trwają w najlepsze do dzisiaj. Tym bardziej książką warto się zainteresować, bo opisuje zupełnie inny rynek, na którym to właśnie konsole wiodą prym.
Publikacja jest napisana w formie fabularyzowanego dokumentu i dla mnie ta forma sprawdza się wyśmienicie. Chociaż mam świadomość, że nie wszystkim przypadnie do gustu. Taki format może wymuszać naciąganie niektórych wątków, przeinaczanie wydarzeń, czy podkoloryzowanie dialogów. Nie zmienia to jednak faktu, że książkę czyta się bardzo dobrze. Nie stanowi bowiem zbioru suchych faktów, dat i nazwisk. Jest zamkniętą opowieścią, interesującą i wciągającą. Nie tylko ze względu na to, że opisuje walkę pomiędzy dwoma największymi rywalami.
Wojny konsolowe generalnie poświęcone są historii Segi od momentu kiedy kierownictwo nad jej amerykańskim oddziałem obejmuje Tom Kalinske – człowiek odpowiedzialny za sukces takich marek jak Barbie czy Hot Wheels. Kończą się natomiast wraz z jego odejściem z firmy. Książka nie jest jednak poświęcona tylko wojnie pomiędzy Segą, a Nintendo i próbie zagarnięcia więcej niż 5% rynku przez tą pierwszą. To także opowieść o prowadzeniu marketingu, problemach logistycznych, tarciach na linii SOA* i zarządu w Tokio, a także ludziach, którzy znaleźli się w odpowiednim miejscu i czasie by wspólnie wypromować markę i niebieskiego jeża. To także opowieść o poświęceniu i pełnym zaangażowaniu, gdzie nieraz z powodu nieprzemyślanych decyzji góry trzeba było pracować kilka razy ciężej niż zwykle by w krótkim czasie opracować plan awaryjny.
Książka porusza także tematy normalizowania się rynku gier, kiedy powstawały systemy klasyfikacji gier, kiedy nikt nie myślał o tym by gra miała swoją premierę – dzień w którym miała pojawić się w sprzedaży, a w reklamach można było kpić sobie jawnie z konkurencji.
Dzisiaj Sega jest cieniem tego czym niegdyś była. Po porażce z Dreamcastem wycofała się z rynku konsol. Obecnie zajmuje się dystrybucją gier, a czasem pod jej szyldem wyjdzie jakaś popierdółka z Soniciem, który już chyba zapomniał jak się biega i o tym, że kiedyś był najszybszym jeżem na Ziemi. Jeśli tak jak ja darzycie sentymentem Segę i chcielibyście się dowiedzieć jak to z nią było kiedy była na topie, ta książka powinna Was zainteresować. Jeśli jednak znacie tę historię to „Wojny Konsolowe” mogą okazać się niczym odkrywczym.
*Sega Of America – oddział firmy w USA zajmujący się sprzedażą i dystrybucją.