Tak się jakoś złożyło, że nie skończyłem jeszcze Wasteland 3. Ba, na dobrą sprawę to ja tej gry nawet jeszcze porządnie nie zacząłem, a tu się okazuje, że właśnie wyszedł pierwszy duży dodatek – The Battle of Steeltown, który może być dobrym powodem, by wrócić na mroźne pustkowia.
Rozszerzenie zabierze nas w podróż do przemysłowego kompleksu Steeltown – odpowiedzialnego za produkcję uzbrojenia dla Patriarchy postapokaliptycznego Kolorado.
DLC wprowadza wiele drobnych modyfikacji do rozgrywki, które mają na celu usprawnienie gry. Podczas zabawy natkniemy się na nowych przeciwników oraz nowe rodzaje broni. Dodatek wprowadza także możliwość nakładania na wrogów kilku efektów statusu naraz, a także osłony chroniące przed obrażeniami od żywiołów. Kupno DLC dodaje wszystkie nowe usprawnienia także do podstawowej wersji gry.
Wasteland 3 miało premierę 28 sierpnia 2020. Najprościej tę grę można opisać tak: to samo co w poprzedniej części, ale więcej i ładniej. Chyba każdy element został poprawiony. Zarówno warstwa audio jak i video, w dodatku jest lepiej zaprojektowana pod wieloma względami – system wyposażenia, dialogów, rozwoju postaci. Grafika dostała upgrade i już nie jest tak plastikowa, sztuczna i siermiężna. Widać zdecydowany skok jakościowy. Bodajże wszystkie napotykane po drodze ludki dostały voice acting. Microsoft jak nic sypnął hajsem. Niestety to nadal Unity i gra wygląda jak z poprzedniej epoki. W dodatku technicznie jest tak sobie. Długie czasy ładowania, liczne błędy i rozwiązania „by design”, których nie do końca rozumiem oraz słaba wydajność – gra na moim PC czasem podczas walk nie trzyma 60 klatek. No i ta mechanika – surowa, niczym nieociosany kawałek drewna.
