Na The Quarry czaiłem się od dłuższego czasu. Niestety zdecydowanie przesadzona cena jakoś nie skłaniała do zakupu. Ale od czego są promocje? Czasem wystarczy tylko poczekać odpowiednio długo, by móc cieszyć się nową grą – a jak szczęście dopisze to może nawet wcześniej niż rok od premiery.
Pokrótce. The Quarry od studia Supermassive Games jest ponoć godnym następcą „Until Dawn” (nie grałem, tak słyszałem), czyli wcześniejszej gry studia. Tym razem przyjdzie nam przeżyć przygodę na letnim obozie dla dzieciaków mieszczącym się w starym, opuszczonym kamieniołomie. Hmm… Kolejne stare, opuszczone miejsce, gdzieś na zadupiu i zgraja dzieciaków. Co może pójść nie tak?
Przygoda nas czeka niekiepska. W pewnym momencie staniemy oko w oko z wilkołakami. Wszystko jednak zaczyna się prozaicznie – wręcz nawet sielsko bym powiedział. Dzieciaki przyjeżdżają do obozu, a później zaczynają się dziać rzeczy, kiedy jedno po drugim znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Szeryf z pobliskiego miasteczka wydaje się być jakiś dziwny i milczący. Zdaje się zupełnie nie zdawać sobie sprawy z powagi sytuacji. A może wie zdecydowanie więcej, niż się wydaje?
The Quarry jest specyficzne. Stanowi coś pomiędzy staroszkolnymi grami FMV, a samograjami od Quantic Dream. Co by nie mówić, jest dziwnym doświadczeniem, bo faktycznie samej gry w nim wiele nie uświadczymy. Zdecydowanie więcej tu oglądania cutscenek – o ile tak można mówić w tym przypadku, kiedy cała gra to praktycznie jedna wielka cut-scenka, przerywana od czasu do czasu gameplayem. Momenty w których trzeba wziąć pada do ręki występują tu nielicznie 🙂
Przez to często można pominąć ważne dla rozgrywki elementy QTE. Łapałem się bowiem na tym, że oglądałem sobie przedłużającą się scenkę – co skutkowało odłożeniem pada. Chwila nieuwagi i wchodzi element QTE. Zanim się zorientowałem, podniosłem pada i wcisnąłem odpowiedniego guziora, to często było już pozamiatane i postać dostawała po głowie, spadała w przepaść, czy coś. Dlatego jak przyjdzie Wam grać w The Quarry zapamiętajcie radę Wujka Dobrarada i bądźcie czujni. Zawsze. Nie znasz bowiem dnia, ani godziny kiedy wyskoczy jakieś QTE. No dobra – przy drugim podejściu powinno pójść sprawniej. Tylko czy komuś się będzie chciało? Tym bardziej, że to gra właściwie na raz.
Co mi się podobało:
- Sylwetki bohaterów. Postaci są świetnie napisane i mają swoje motywy. Jedni są bardziej, inni mniej irytujący, ale przynajmniej są jacyś.
- Abigail – wzorowana na postaci Little Rock z pierwszego (i najlepszego) Zombieland – takie przynajmniej odniosłem wrażenie. Jest świetna, naturalna i fajnie, lekko zagrana. Taka typowa nieśmiała buntowniczka, outsiderka.
- Dużo świetnej muzyki na licencji.
- Świetne budowanie suspensu.
- Laurka dla horrów z lat 80/90
Co mi się zaś nie podobało:
- Elementy QTE.
- Wygląd i animacja wilkołaków – jakoś tak pokracznie wyszły.
- Małe bzdurki scenariusza, które się kupy nie trzymały.
Podsumowując
The Quarry jest świetne – z drobnymi wyjątkami. Wybory w grze mają znaczenie, a Twoim zadaniem jest takie poprowadzenie historii, żeby jak najwięcej dzieciaków przeżyło. Przeszkadzają w tym perfidne i podstępne elementy QTE, wyskakujące w najmniej spodziewanych momentach. Grę można ponoć ukończyć na ok. 200 sposobów. Wszystko zależy od dokonanych w trakcie rozgrywki wyborów i reakcji na nieprzewidywalne sytuacje. Budowanie napięcia i suspensu przez program jest absolutnie genialne. Pomaga w tym świetna oprawa audio oraz wideo – za którą niestety idą spore wymagania sprzętowe – niestety coś za coś. Dla wielbicieli horrorów z lat 80/90 pozycja obowiązkowa.
- Premiera: 10 czerwca 2022
- Producent: Supermassive Games
- Czas przejścia: ok. 20 godzin.
Grę można kupić na Steam: