Film | Książka | Muzyka

Secret Service – recenzja

Stało się. Po 13 latach nieobecności na rynku ukazał się kolejny numer Secret Service oznaczony numerem 97. Przyjrzyjmy się bliżej temu wydarzeniu.

Gonitwę w poszukiwaniu pisma zacząłem już przed godziną 9 w drodze do pracy. Niestety w żadnym mijanym kiosku nic nie wiedzieli bądź przyznać się nie chcieli, że takowe pismo mają. Lekko zrezygnowany poszedłem do pracy.

Poszukiwania wznowiłem po godzinie 10 wyskoczywszy na tak zwaną kawę. Za cel obrałem pobliski Empik, mieszczący się w Złotych Szałasach. Przeczesałem półki z prasą i nie znalazłszy tego czego szukałem, udałem się do punktu info – w celu wyjaśnienia – no bo przecież miało być od rana dostępne. Okazało się, że owszem mają. Przyszło w najnowszej dostawie, ale jeszcze nie rozpakowali, zrobią to koło godziny 17. WTF? Lekko olewczy stosunek do klienta. No nic, trzeba szukać dalej. Okazało się, że w pobliskim saloniku prasowym mają. Kupiłem.

Pierwszy zgrzyt – okładka. Co to… jest? Ja rozumiem, że modern  i takie tam, ale zupełnie nie rozumiem braku starego logotypu. Jak można było z tego zrezygnować ja się pytam? Pomijając już nawet fakt, że zastosowana czcionka jest taka zwyczajna. Co do samej okładki nie mam zastrzeżeń. Jest ok. No dobra, prawie. Prezentuje się tak:

Powyższe nie dotyczy wspierających kampanii na polakpotrafi.pl. Ci dostaną pismo w wersji z okładką limitowaną. Wyglądającą prawie identycznie lecz ze starym, dobrze znanym logotypem, czyli tak:

Prawda, że prezentuje się inaczej – zdecydowanie lepiej.

Sama premiera nie obyła się również bez małego skandalu. Dziwne wszakże by było, żeby się bez niego obyło. Jak pamiętamy ten wielki, jakby nie było comeback jest od samego początku dość kontrowersyjny, z różnymi mniejszymi bądź większymi aferami. I tym razem nie mogło być inaczej:

„Jakiś czas temu wraz z nowym wydawcą wskrzeszonego Secret Service rozpoczęliśmy prace nad odświeżeniem wizerunku pisma. Niestety pomimo świetnie układającej się współpracy i obustronnego zadowolenia z efektów nigdy nie udało się dokończyć tego projektu. Zadecydowała moc sprawcza osób z redakcji. I tak zakończyła się nasza przygoda z pismem. Ostatecznie okładka została zaprojektowana wewnątrz redakcji Secret Service. [początkowo, omyłkowo informowaliśmy, że autorem okładki jest redaktor naczelny]



Jako, że nowy Secret Service już się ukazał prezentujemy Wam jeden z naszych roboczych projektów.”

Projekt okładki został jednak zdjęty, gdyż:

[PL] Był sobie tutaj nasz odrzucony projekt okładki Secret Service, ale po jego publikacji zrobiło się tak gorąco, że wstrzymamy się z tym tematem i wrócimy do niego niebawem. Miłego dnia!

Ponieważ w Internecie nic nie ginie, możemy zobaczyć jak ów projekt wyglądał:

Źródło: https://www.facebook.com/ollestudioltd

Prawda, że to wszystko jakoś do siebie podobne?

Dobra, koniec nudzenia, przejdźmy do omówienia zawartości numeru bo ta jest najważniejsza.

W normalnym wydaniu, tym kioskowym, stron jest równe 100, z czego odchodzi 16 na reklamy, a reszta jest podzielona między newsy, recenzje, artykuły okołogrowe, KBG oraz retro. A wszystko to na papierze bardzo dobrej jakości, przez co po otwarciu magazyn nie uderza w człowieka wyziewem mogącym go znokautować, czy nawet zabić.

Wartość merytoryczna samych tekstów wysoka – napisane dobrze, no ale przecież tak było zapowiadane pismo, doprawione specyficznym humorem, w dodatku z dobrą korektą – na razie nie dopatrzyłem się buraczków mniejszych bądź większych. Wszystko okraszone niezłą i przemyślaną oprawą graficzną, ale w tym zawsze SS bił konkurencję na głowę. Najważniejsze, że jest czytelnie, przejrzyście i bez chaosu, przy zachowaniu bardzo dobrych proporcji między tekstami, a ilustrującymi je grafikami, nie ma przesady w wypełnianiu każdego wolnego miejsca.

Z plusów tyle, a z minusów? Cena – 14.50, dość wysoka, w dodatku zero płyt/dyskietek/pendrivów, zero pełniaków i innych bzdetów-gadgetów. Ale… patrząc z innej strony to prawie równowartość paczki fajek, zestawu w fastfoodzie czy biletu na środowy seans w kinie. Wydaje mi się, że to dobra inwestycja, zważywszy na jakość wydania.

Czy z czystym sumieniem mogę polecić magazyn? Zdecydowanie tak. Ale nie wszystkim. Ci, którzy większość swojego wolnego czasu spędzają przeglądając Internet nie znajdą tu wiele interesujących dla siebie rzeczy, prócz felietonów i artykułów okołogrowych. Jednak dla tych, którzy co dzień biorą udział w wyścigu szczurów i zwyczajnie nie mają czasu na bycie na czasie, to dobry deal, bo dostajemy skrót tego co się dzieje w branży, omówienie co ciekawszych tytułów lub produkcji mających się ukazać. Wszystko to napisane przez ludzi, którzy mają pojęcie o tym o czym piszą, do tego językiem pozbawionym gimbusiaryzmów.

4_warto

 

Kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych.

Related Articles

2 Comments

  1. Slabo, slabo – przeciez pismo w wersji dla wspierajacych wyglada zupelnie inaczej. Nie wiem skad sie wziela ta okladka. A po drugie okladka zamowiana i ta zaprojektowana sa podobne bo redakcja zamawiajac podala logo i tlo. I te dwa elementy sa identyczne, bo musialy byc. Reszta jest jednak inna. Jak dla mnie nie ma afery, mozna poczytac szczegoly w sieci.

  2. Zamieszczona w artykule grafika drugiej okładki Secret Service nie jest oficjalną okładką – to tylko grafika zmontowana przez czytelnika SS i opublikowana przez niego na profilu SS na Facebooku. Prawdziwa limitowana okładka dla wspierających wygląda trochę inaczej (jest zrobiona pod wzór klasycznych okładek SS).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button