Do tej pory od Dana Simmonsa miałem okazję czytać tylko genialny cykl Hyperion oraz trochę słabszy od niego Endymion. Jednakże autor ma na swoim koncie więcej fantastycznych rzeczy. Jedną z nich jest lekki horror (czy może raczej powieść grozy) „Letnia Noc”. Książka opowiada o wydarzeniach pewnego lata 1960 roku w miasteczku Elm Haven, kiedy zadzwonił ostatni szkolny dzwonek i dzieciarnia zaczęła wakacje, a przy okazji zaczęły dziać się dziwne rzeczy.
Historia bierze swój początek od zaginięcia jednego z chłopców należącego do „paczki”. Kiedy znajomi odkrywają jego zniknięcie, postanawiają wziąć śledztwo na swoje barki i spróbować go odnaleźć. Nie są świadomi tego, że trafią na ślad czegoś jeszcze. Czegoś, co będzie chciało ich śmierci.
„Letnia Noc” to bardzo fajna, lekka książka o małym miasteczku, które staje się niemym świadkiem dziwnych wydarzeń. To książka, w której czuć ducha Stephena Kinga. Simmons podobnie jak i mistrz powieści grozy ma dar pisania o niczym, ale nawet wtedy potrafi porwać i przyciągnąć uwagę czytelnika, który nie będzie w stanie wyrwać się ze szponów historii. Przy tej lekturze ani razu nie zasnąłem – co chyba niedługo zacznę traktować jako swego rodzaju wyznacznik.*
Największą część książki stanowią opisy codziennego życia w Elm Haven. Zabawy dzieciaków w budowanie baz po lasach, czy w rowerowy patrol – w ramach którego przemierzają ulice miasteczka, udając, że pilnują porządku. Poznajemy także relacje między mieszkańcami, konflikty na tle politycznym i religijnym, a także poszczególne grupy społeczne, w tym margines, mieszkający w slumsach nieopodal wysypiska. W ten sposób Simmons zbudował bardzo realne małe miasteczko ze wszystkimi jego cechami, tymi pozytywnymi jak i tymi negatywnymi.
„Letnia Noc” podobała mi się z kilku względów. To nie tylko dobra, sprawnie napisana powieść. O jej sile stanowi coś jeszcze. Pokazuje świat dzieci. To, jak bardzo momentami potrafi być skomplikowany. Ich problemy rodzinne – alkoholizm rodziców, lekceważące traktowanie przez najbliższych czy problemy z nawiązaniem wspólnego kontaktu – prowadzące do wyalienowania. To, że często dorośli nie chcą, bądź boją się z nimi rozmawiać o trudnych sprawach. Przekonani, że to bez sensu, bo dzieciaki i tak ich nie zrozumieją.
Podczas lektury miałem tylko jeden zgrzyt. Dość duży. Nie mam pojęcia jak wygląda sprawa dostępu do broni w USA, ale na to wychodzi, że szafy, czy inne sejfy to abstrakcja, przez co małolaty pod nieobecność rodziców wchodzą w łatwe jej posiadanie. Wątek dzieciarni latającej z gnatami po ulicach jest niedorzeczny, mało przekonujący i w dodatku śmieszny. No bo jak można brać na poważnie sytuację, w której jeden z dzieciaków chodzi ze strzelbą po ulicy, nie wywołując u nikogo zainteresowania. No, chyba że to pospolity widok na przedmieściach USA 🙂
Dla mnie „Letnia Noc” Dana Simmonsa okazała się bardzo dobrą, lekką lekturą z elementami grozy w sam raz na czerwcowy urlop.
W mojej ocenie 7/10
PS. Książka stanowiła ponoć pierwowzór dla serialu Netflix – Stranger Things – i był to główny powód sięgnięcia po tą pozycję.
* Od jakiegoś czasu tak mam, że zwyczajnie zasypiam przy słabych książkach. Im gorsza, tym więcej drzemek łapię podczas lektury. Może więc faktycznie zacznę przyjmować taki wyznacznik oceniania książek. Nie wiem tylko jeszcze jakby miała wyglądać skala ocen 🙂