Ixion to jeden z ciekawszych city builderów z jakimi miałem okazję się zmierzyć. Zaczyna się z przytupem. Dostajemy w zarządzanie stację kosmiczną – Tiqqun, orbitującą sobie wokół Księżyca. Naszym początkowym zadaniem będzie zbudowanie podstawowych budynków, przyjęcie pierwszych pracowników oraz przetestowanie nowoczesnego i innowacyjnego napędu, w który konstrukcja została wyposażona. Wszystko poszło bardzo sprawnie do momentu przetestowania silnika. Próba odpalenia zakończyła się sromotną klęską – do tego stopnia, że jedyne, co pozostało, to wybranie się na poszukiwanie nowego miejsca do zamieszkania dla garstki ocalałych. Od tej pory na naszych barkach spoczywają dalsze losy całej ludzkości.
Intro jest klimatyczne i bardzo fajnie wprowadza w kosmiczny klimat tego buildera. Praktycznie wszystkie postaci mają voiceovery, podczas gry słyszymy całe mnóstwo komunikatów, a w tle przygrywa wyśmienita muzyka.
Rozgrywka jest wciągająca, czy nawet wręcz uzależniająca. Zarządzanie stacją zostało bardzo dobrze pomyślane, a ilość dostępnych mechanik i zależności potrafi przytłoczyć. Kluczem do sukcesu będzie umiejętne zarządzanie surowcami, badaniami, energią, rozbudową stacji, załogą, a także zadbanie o szczelność kadłuba – co jest kluczowym elementem. Szybko okaże się, że ilość surowców dostępnych na pokładzie jest niewystarczająca. Trzeba więc będzie wysyłać ekspedycje badawcze, oraz skanować Układ Słoneczny sondami w poszukiwaniu surowców. Każdorazowo wysyłając gwiezdną flotę z zapartym tchem czekałem na doniesienia, na co tym razem trafią. Czy będą to pozostałości obcej cywilizacji, czy może kapsuły kriogeniczne.
Stacja jest podzielona na sektory. Początkowo dostęp mamy tylko do pierwszego, a kolejne odblokowujemy wraz z postępem fabuły. Tutaj wychodzi pierwszy zgrzyt, jaki mam z Ixion. Licha optymalizacja. Na moim, wcale nie takim najgorszym laptopie, już po odblokowaniu drugiego sektora gra robi się praktycznie niegrywalna. Działa w szalonym tempie pędzącego na żółwiu ślimaka, co skutecznie uniemożliwia rozgrywkę. Jako klikadełko do łóżka się w moim przypadku nie sprawdzi. Drugim zgrzytem jest brak polskiej wersji językowej – chociażby w postaci napisów. Tekstów jest tu bowiem całkiem sporo, co może stanowić problem dla mniej oblatanych w języku Szekspira.
Kolejny problem, jaki mam z tą grą, jest dużo bardziej poważny i złożony. Otóż błędnie podjęte decyzje na pewnym etapie mogą okazać się nie do naprawienia. Problem tu jednak nie leży po stronie zbyt wysokiego stopnia trudności rozgrywki. Gra jest bowiem liniowa i wymusza na nas określone postępowanie. Przez co w niektórych momentach byłem zmuszony do resetowania rozdziału i ponownej próby rozegrania go w inny sposób, a w skrajnych przypadkach nawet zaczynania rozgrywki od początku mając świadomość, które z podjętych decyzji będą miały negatywne skutki.
Rozgrywka w Ixion przypomina nieco zabawę w gaszenie pożarów, kiedy awaria goni awarię. Wiecznie brakuje jakichś surowców, mieszkańcy stacji głośno manifestują swoje niezadowolenie z panujących warunków, budynki się sypią, spada integralność kadłuba, a ty się zastawiasz od czego tu w ogóle zacząć. Dobrym rozwiązaniem będzie więc ustalenie odpowiednich priorytetów. Podzielenie sobie zadań na takie, które wymagają natychmiastowego działania, oraz takie które mogą jeszcze chwilę zaczekać z realizacją.
Ixion ma swoje bolączki. Nie jest grą idealną. Jednakże przez te kilka godzin jakie spędziłem z tym tytułem bawiłem się świetnie. Duża w tym zasługa interesującej fabuły oraz realizacji stacji, która została przygotowana bardzo pieczołowicie i bogata jest w detale. Zarządzanie stacją oraz eksploracja kosmosu są satysfakcjonujące i wciągające, a rozgrywka uzależniająca.
Grę do testów otrzymaliśmy od wydawcy.
Screeny pochodzą ze Steam.