Ile to nam przyszło czekać na pełną wersję Hrot? Jakieś dwa latka? Zeszło się trochę developerowi, ale warto było czekać. W tak bowiem odświeżający retro boomer shooter to już dawno nie grałem. Bawiłem się przy nim tak, jak się bawi małe dziecko, które dostało na urodziny kolejkę. Ale wiecie taką ruską, koślawą i toporną, z krzywymi szynami. Najważniejsze jednak, że działającą i dającą niesamowicie dużo frajdy.
O socjalistycznej zabawce nie wspominam bez przyczyny. Sam coś takiego kiedyś miałem i doskonale pamiętam ileż było radości przy składaniu nieco pokrzywionych torów, a później wprawianiu tego wszystkiego w ruch. Co prawda radość nie trwała długo, bo lokomotywa się szybko i spektakularnie sfajczyła. Były iskry, dym i strzelające bezpieczniki. Ale co się nacieszyłem to moje.
Hrot wygląda nieco podobnie jak ta kolejka. Takie trochę niechciane dziecko epoki socjalizmu. Jest nieokrzesany, prymitywny, toporny i koślawy. Miks echa słusznie zapomnianych czasów oraz zupełnie współczesnych pomysłów. Połączenie, zdawałoby się, z pozoru niepasujących do siebie elementów, które jest na tyle dobrze przemyślane, że ciężko się od tej gry oderwać.
Czuć tu wyraźną inspirację klasycznymi strzelankami. W szczególności widzę tu duże wpływy Quake 1 (ogólna szaroburość i nijakość otoczenia oraz bardzo podobny gunplay i movement) oraz Duke Nukem 3D (interaktywność otoczenia oraz niewybredny humor). W tym miejscu mam spory problem. Chciałbym bowiem napisać o tym wszystkim, co mi się podobało, o pewnych elementach niemających żadnego istotnego wpływu na grę oprócz tego, że są i można coś z nimi zrobić oraz bardzo ciekawych inspiracjach, wykraczających daleko poza świat strzelanek czy w ogóle gier. Wiele tu bowiem symboliki nawiązującej do Czeskiej historii, kultury i folkloru. Chciałbym napisać o bossach i o tym, że nie na wszystkich z nich jest jeden jedyny i najlepszy sposób – czyli ładuj wszystkim, co masz i patrz czy zdycha. Jednak w ten sposób zabiłbym Wam możliwość samodzielnego odkrywania i poznawania wszystkich smaczków gry, a tych jest całkiem sporo. Jak więc mam napisać o grze tak, żeby za wiele nie zdradzić? Ciężka sprawa.
Hrot to bardzo specyficzny tytuł. Wygląda niepozornie. Ot, niby kolejny retro boomer shooter. Tylko tym razem umiejscowiony w socjalistycznej Czechosłowacji, po jakiejś tajemniczej katastrofie w 1986 roku. Kiedy jednak zaczniemy bliższą z nim znajomość i zaczniemy odkrywać wszystkie karty, przekonamy się, że mamy tutaj do czynienia z czymś zupełnie niebanalnym i nieprzeciętnym.
Za to zupełnie banalne i przeciętne jest uzbrojenie. Nic ponad standard tu nie ma. No może oprócz quakowej spawary. Uzbrojenie jest niestety sztampowe do bólu i niczym się nie wyróżnia. Wielka szkoda.
Tymczasem strona dźwiękowa gry to solidna rzecz. Jest bardzo klimatyczna i pasuje do jej mrocznej atmosfery. Podobnie jak te wszystkie specyficzne bekająco-pierdzące odgłosy napotykanych przeciwników. Aczkolwiek nic super odkrywczego o dźwiękach nie napiszę. Są – jakieś. Za to muzyka – jedna z mocniejszych stron. Najczęściej w tle słyszymy dark ambientowe dźwięki – inspirowane nieco Q1 – w sumie nic wielkiego. Czasem jednak trafiają się prawdziwe perełki, przełamujące tą mroczną monotonię. Wiedzieć bowiem Wam trzeba, że muzyka zmienia się tu nie tylko w zależności od poziomu, ale także od sytuacji w grze, a im większa rozpierducha, tym i lepsza wixa. Szkoda tylko, że muzyki to sobie możemy co najwyżej w grze posłuchać – jak do tej pory nie została wydana na żadnym Spotify czy YT, co uważam za srogie niedopatrzenie.
Hrot to taka multipla. Z zewnątrz brzydkie to i paskudne. Swoje możliwości pokazuje dopiero gdy już się wygodnie rozsiądziesz i weń zatopisz. Wtedy się okazuje, że nie jest tak monotonny jak mogłoby się wydawać, a kolejne poziomy zaskakują pomysłowością i rozmachem. Podobnie jak przeciwnicy czy bossowie. Hrot może i jest na swój sposób nieco siermiężny, ale z drugiej strony wykonany starannie. Od samego początku było widać, że autor (tak, autor, bo to dzieło jednego programisty) ma konkretną wizję na ten tytuł, która jest niesamowicie spójna. Gra potrafi momentami zaskoczyć, szczególnie dziwnymi (w sensie: popieprzonymi) pomysłami – co stanowi najsilniejszy aspekt tej produkcji. Jeśli ktoś ma ochotę na bardzo nietypowego i srogo pojebanego retro shootera to Hrot wydaje się być odpowiednią rekomendacją.
Gra wygląda jakby była napisana w oparciu o silnik Q1. Jest to jednak autorska technologia, która została napisana w Pascalu i ma za zadanie imitować stary silnik z połowy lat ’90.
W mojej opinii 8/10
Grę do testów kupiliśmy sobie sami.
A tu jest link, tu se można kupić: