Film | Książka | Muzyka

Diuna – Frank Herbert – Recenzja

Diuna Franka Herberta niewątpliwie jest książką, o której napisano już chyba wszystko, co można było napisać. Nie będę się więc silił na innowacyjność i napiszę pokrótce, dlaczego jest to jedna z moich ulubionych powieści.

Czym jest Diuna? Dla tych, którzy pierwszy raz spotykają się z tym tytułem (są tu tacy?) spieszę wyjaśnić, że jest to jedna z najlepszych książek sci-fi a jakimi przyszło mi obcować. To pełna przygód opowieść o władzy, zdradzie, ucieczce i walce o utracone dziedzictwo. Powieść, która przez wiele lat była wzorem do naśladowania przez innych pisarzy, filmowców, czy też tych, którzy robią gry komputerowe. Dzieło ponadczasowe, które po dzień dzisiejszy stanowi wzorzec i którego echa są widoczne w innych utworach.

Pierwszy raz Diunę czytałem jako nastolatek i była to o ile się nie mylę pierwsza książka, po którą sięgnąłem z ciekawości, a nie z obowiązku. Skończyło się to na przeczytaniu niemal wszystkich kolejnych części – bo tych po sukcesie pierwowzoru ukazało się pięć. Żadna z nich nie przebiła jednak jakością oryginału.

Na podstawie powieści powstało kilka gier – Diune, Diune II, Diune 2000 (stanowiąca odświeżenie dwójki) oraz jak do tej pory ostatnia – Emperor: Battle for Dune. A także filmów, z najgłośniejszym obrazem w reżyserii Davida Lyncha z 1984 roku. Przez jednych wzgardzony, przez innych ubóstwiany. W tym roku ma się ukazać kolejna adaptacja filmowa (podzielona na dwie części z powodu obszernego materiału źródłowego), co było głównym powodem sięgnięcia to tę powieść.

Niewątpliwe zalety Diuny to wykreowany przez autora niezwykle realistyczny i drobiazgowo opisany świat, rewelacyjni, świetnie zarysowani bohaterowie, których los nie jest nam obojętny. Jest to wymagająca lektura, ale napisana tak płynnie, ciekawie, że bardzo szybko się ją czyta, pomimo jej sporej objętości, która na początku może nieco przerazić (670 stron, więc taka trochę cegła).

Minusem może być dość wysoki próg wejścia. Już na samym początku zostajemy zbombardowani mnóstwem informacji, wydarzeń i dziwnych słów stworzonych przez Herberta – na końcu książki jest słowniczek, który wyjaśnia dziwne pojęcia używane przez autora. Może przez to wymagać podwójnego skupienia i częstego zaglądania na tył książki, by sprawdzić jakieś wyrażenie. Jeśli jednak książkę się już wcześniej czytało (mi wyszło, że ostatnio czytałem ją jakieś 20 lat temu) to jest wielce prawdopodobne, że będzie się większość zdarzeń kojarzyć, a obco brzmiące nazwy będą dla nas jasne. Tak było w moim przypadku. Do słowniczka zaglądałem bardzo rzadko łapiąc się na tym, że większość tych dziwnych nazw nie jest mi obca. Czyż nie jest to najlepsza rekomendacja – książka, w której opowiedziana historia zapada w pamięć na lata?

W mojej ocenie 8/10

 

Kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych.

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button