Rozświetlone milionami neonów, ale mimo to mroczne Night City, gdzie o wpływy walczą korporacje, politycy i gangi… W całym tym chaosie znikąd pojawia się nowa grupa – może zalążek nowego gangu? – i dokonuje brawurowego skoku na korporacyjny konwój. A potem znika, rozpływa się bez śladu, razem z ładunkiem.
Na początku możemy potrzebować chwili, by zaznajomić się z naszą niesforną gromadką, ale im dalej w las (czy raczej: betonową dżunglę), tym ciekawiej. Powoli poznajemy bohaterów i motywacje, które pchnęły ich do udziału w całym tym szalonym przedsięwzięciu. Postacie są wyraziste, co jest dość istotne, bo trochę ich tu mamy (zarówno głównych, jak i pobocznych). Co ważne – zakończenie ładnie splata wszystkie wątki i nie mogę powiedzieć, żeby było schematyczne albo przewidywalne. Pod względem fabularnym jest naprawdę dobrze.
Fajnie jest też oddany klimat miasta. Zwiedzimy korporacyjne biura, bardziej i mniej luksusowe mieszkania czy zaśmiecone zaułki, ale zawędrujemy też w wirtualne rejony. Po drodze spotkamy kilka postaci dobrze nam znanych z gry. Jedna uwaga: książka nie tłumaczy uniwersum, polecam ją więc czytać po ograniu gry albo jeśli znacie temat.
Cyberpunk 2077: Bez przypadku to książka sprawnie napisana, dobrze oddająca klimat Night City; żadna z 450 stron nie nużyła. Jeżeli lubisz grę, to bierz i czytaj – nie zawiedziesz się.