W pewnym brytyjskim miasteczku zorganizowano wydarzenie, które miało na celu dwie rzeczy: prześledzić, jak zmieniły się sklepy i zwyczaje zakupowe na przestrzeni stu lat, oraz czy uda się ożywić rynek uruchamiając tam sklepy nie z tej epoki.
Dziś zakupy – czy to spożywcze, czy ubraniowe, czy inne – najczęściej robimy w marketach. Bo tak jest najprościej i często najtaniej. Ale to stosunkowo nowy trend.
W 2010 roku zaproszono kilka rodzin prowadzących swój biznes w XXI wieku – piekarzy, sklepikarzy, rzeźników, kowala (to zestawienie trochę się też zmienia w kolejnych tygodniach trwania eksperymentu) – i dano im sklepy, w których mieli sprzedawać towary zgodnie z daną epoką. Te zmieniały się co tydzień, poczynając od ery wiktoriańskiej (okolice 1870 roku), poprzez początki XX wieku i obie wojny, na latach ’70 kończąc. Dla każdej epoki sklep był wyposażony w odpowiednie towary i sprzęt, rodziny dostawały też „instrukcję obsługi”, wyjaśniającą, jak obsługiwać klientów, jak wytwarzać produkty, kto co może robić (podział pracy na mężczyzn, kobiety i dzieci).
Cały program jest bardzo ciekawy – pokazuje z jednej strony codzienność ludzi pracujących w tych sklepach i warsztatach, a z drugiej reakcje i opinie klientów w nich kupujących, przyzwyczajonych do XXI-wiecznych marketów. I przy okazji cały proces przemiany, który zachodził na przestrzeni tych lat i zmiany społeczne z nim związane. Taka żywa historia.
Warto obejrzeć – chociażby ze względu na uświadomienie sobie, że nasze dzisiejsze życie jest bajecznie proste w porównaniu do tego, którego doświadczylibyśmy jeszcze kilkadziesiąt lat temu.
Link do playlisty ze wszystkimi odcinkami (7 x ~55min, po angielsku):
https://www.youtube.com/watch?v=DF4jq_CjQIQ&list=PLjgZr0v9DXyKz4WcJ1C1xbEKTjdLDBLZO
Jakiś czas temu pisałam o podobnym programie, w którym kilku ochotników wrzucono – dość brutalnie – w przeszłość, do 1840 roku, gdzie doświadczali wątpliwych uroków życia codziennego ówczesnej klasy robotniczej. Również polecam, link TUTAJ.