Zimna wojna nigdy się nie skończyła. W dodatku w latach 60 XX w. NATO i państwa Układu Warszawskiego skoczyły sobie do gardeł. Rozpoczęła się III wojna światowa. Zarzewiem był mało istotny konflikt w okolicach Kuby, który dał pretekst do wszczęcia działań wojennych. Groźba użycia pocisków nuklearnych zawisła nad światem.
Tak w skrócie wygląda wizja alternatywnej rzeczywistości, którą przedstawiają nam autorzy Czerwonych Żniw – Paweł Majka oraz Radosław Rusak. Ten pierwszy jest znany z pierwszej polskojęzycznej powieści w uniwersum Metro, a także Pokoju Światów i Niebiańskich Pastwisk. Razem postanowili założyć spółkę autorską, której Czerwone Żniwa są początkiem większego cyklu.
Pamięta ktoś jeszcze serię kieszonkowych książeczek Żółty Tygrys? Wydawane były przez Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej i to z nimi niechybnie skojarzyły mi się Czerwone Żniwa, za sprawą opisu, który sugerował militarny kryminał. Wiecie, walki na froncie, szpiedzy, akcje dywersyjne i tym podobne rzeczy. Drugie skojarzenie z serią kieszonkowych wydań miałem za sprawą dodatkowego, dołączonego opowiadania wydanego na wzór Tygrysów. Nawet opis z tyłu jak żywcem wyciągnięty z tamtych książeczek.
Niestety książka nie porywa. Ogólnie jest zlepkiem kilku wątków. Akcję obserwujemy z kilku perspektyw: oddziałów rosyjskich, oddziału CIA, zdezorientowanego MI5 i MI6, a także oddziału specjalnego wojska polskiego. Z całej lektury zapamiętałem tylko jedną ostatnią desperacką walkę polskich komandosów, która została przedstawiona bardzo wybornie. To jednak zdecydowanie za mało. Aczkolwiek mam nadzieję, że autorzy rozwiną skrzydła w kolejnym tomie, bo ten wydaje się być jedynie długim, nieco chaotycznym wstępem do historii, na którą jeszcze nie wiem, czy warto czekać.
W mojej ocenie 6/10