Recenzje

Frostpunk – krótka recenzja po roku

"-40 stopni C to całkiem ciepło" - nie powiedział nikt nigdy. Chyba, że grał we Frostpunka.

Frostpunk swoją premierę miał wiosną 2018, ale wtedy słabo stałam z wolnym czasem, w związku z czym zabrałam się za niego dopiero po roku. Wtedy jednak nadeszło gorące lato i szczerze mówiąc zupełnie nie było klimatu. Odczekałam więc jeszcze trochę i zabrałam się za granie w listopadzie. Ponura aura za oknem i ciepła herbata na biurku były świetnym uzupełnieniem gameplayu.

O czym to jest?

Frostpunk to specyficzny city-builder z elementami survivalu i eksploracji. Wcielamy się w zarządcę osady, skupionej wokół ciepłodajnego generatora. Naszym zadaniem jest takie pokierowanie losami podległych nam ludzi, by przetrwać nadciągającą burzę śnieżną. A potem kolejną, jeszcze gorszą…

Jak wygląda rozgrywka?

Zaczynamy standardowo, czyli z niczym. Musimy zagonić ludzi do zbierania leżących nieopodal surowców (drewna, węgla, stali), by móc wybudować pierwsze budynki – służące do wydobywania surowców, bo tych dostępnych na początku na długo nie starczy. Trzeba zadbać o kilka rzeczy: musimy zapewnić ludziom schronienie (na początku dostaną namioty, ale w przypadku ochłodzenia nie na wiele nam się zdadzą), żywność (możemy polować lub wybudować cieplarnię) oraz opiekę medyczną (lecznice, domy opieki, szpitale, opcjonalnie również protetyka). Najważniejszą jednak rzeczą jest zapewnienie ludziom ciepła – co z tego, że mają zupy pod dostatkiem, jeśli zamarzną w miejscu pracy. Albo, co gorsza, we własnym domu.

Do tego jest drzewo wynalazków, w którym odblokowujemy nowe budynki oraz ulepszenia do tych już istniejących. Oprócz budynków możemy też odkrywać i ulepszać protezy (przydadzą się gdy trzeba będzie komuś amputować kończynę), zwiadowców (więcej szybszych grup) czy specjalne roboty, które mogą wykonywać pracę za ludzi, czyli automatony.

Zatrzymajmy się chwilę przy tych robotach. Logicznym się wydaje, że aby przetrwać w niesprzyjających warunkach, dobrym pomysłem będzie wyprodukowanie kilku takich maszyn, by pracowały dzień i noc, podczas gdy ludzie będą siedzieć w domu i starać się nie zachorować. Koncepcja jest jak najbardziej słuszna. Jest tylko jeden problem – do produkowania automatonów potrzebujemy rdzeni parowych. Jest to jedyny zasób, którego nie jesteśmy w stanie wytworzyć sami, a pozyskujemy je eksplorując śnieżne równiny Frostlandu. W związku z tym jest to też zasób bardzo ograniczony, musimy więc dobrze się zastanowić, do czego go użyć, bo niektóre budynki również wymagają rdzenia (np. szpital czy cieplarnia).

Jeszcze jednym elementem, który wpływa na zabawę, jest księga praw. Ustanawiamy w niej prawa, które mają na celu pomóc nam przetrwać. Możemy np. zwiększyć ilość produkowanych racji żywnościowych poprzez gotowanie zupy, zarządzić zwiększenie ilości miejsc w lecznicach, a na poprawę morale można postawić pub czy arenę walk. Jednakże każdy kij ma dwa końce, i o ile np. produkując zupę, racji żywnościowych nam nie zabraknie, o tyle może wzrosnąć niezadowolenie mieszkańców (mogą oni w pewnym momencie poprosić o zrobienie pewnej ilości zwykłych porcji). Poziom niezadowolenia mieszkańców trzeba kontrolować, bo jeśli wzrośnie za bardzo, to… no cóż, nie skończy się to dla nas dobrze.

Podczas rozgrywki mamy całkiem sporo elementów do monitorowania. Trzeba pilnować ilości surowców, stopnia ciepła w domach i miejscach pracy, pogody (widzimy prognozę na kilka dni wprzód i wiemy, jak będzie się zmieniać temperatura) oraz zwiadowców, którzy wyruszyli eksplorować okoliczne tereny w poszukiwaniu innych ocalałych, pozostawionych zapasów lub artefaktów, czyli fragmentów historii cywilizacji.

Gra jest mocno wciągająca. Ciągle trzeba coś ulepszać, budować, odkrywać, wskazywać kolejne cele zwiadowcom (którzy nieraz ryzykują życiem przy eksploracji) i rozwiązywać bieżące problemy naszych ludzi. No i, oczywiście, szykować się na Wielki Mróz.

Jakie są tryby?

Po pierwsze: fabularny. Czyli podstawowa misja, która wprowadza nas w świat i pokazuje, jak on działa. A także każe przetrwać pierwsze poważne zagrożenie.

Po drugie: scenariusze. Czyli misje, w których mamy osiągnąć pewien określony cel, np uchronić nasiona przed zamarznięciem. Możemy dostosować sobie poziom trudności, co dodatkowo urozmaici zabawę.

Po trzecie: nieskończoność. Tryb, w którym mamy dwa główne nurty – Spokój (będziemy mieli łatwiej) i Wytrwałość (każdy dzień będzie walką), i którego elementy możemy modyfikować (ilość dostępnych surowców, warunki pogodowe, wymagania ludzi), ustawiając sobie wedle woli mniejsze lub większe wyzwanie. Budujemy, eksplorujemy, odkrywamy i sprawdzamy, ile uda nam się wytrzymać. Do wyboru kilka map, znanych ze scenariuszy.

Co dalej?

Frostpunk jest cały czas rozwijany i nie sądzę, żeby wsparcie dla niego szybko się skończyło. W tej chwili możemy dokupić mapę „The Rifts” do trybu Nieskończoność, wprowadzająceą nową mechanikę (budowanie mostów). W momencie publikacji tego tekstu premierę ma pierwszy z dwóch zapowiedzianych dodatków – „The last autumn”, w którym przeniesiemy się w czasie do okresu przed zlodowaceniem, i będziemy nadzorowali budowę pierwszego generatora. Drugie DLC zaplanowane jest na 2020 rok (póki co brak szczegółów). Nuda więc nam raczej nie grozi.

Podsumowanie

Gra niesamowicie przypadła mi do gustu. Mało gram w city-buildery, bo wiem, że strasznie wciągają i jednocześnie wymagają większych nakładów czasu. Frostpunka jednak odmówić sobie nie mogłam. Oferował zbyt ciekawą wizję świata, by można było przejść obok niego obojętnie. Gra się miodnie, a obserwowanie ludzików pracujących na kilkudziesięciostopniowym mrozie to czysta przyjemność. Graficznie tytuł prezentuje się bardzo dobrze. Oglądając nasze miasto z bliska, możemy śledzić poszczególne osoby, a nawet zauważyć protezy u niektórych (jeśli je dostali). Szczegółowość robi wrażenie. Udźwiękowienie też stoi na wysokim poziomie – muzyka sącząca się w tle buduje świetny klimat.

W zasadzie nie bardzo jest się do czego przyczepić. Brakuje mi tylko dwóch rzeczy. Pierwsza to możliwość ustawienia kolejki odkryć z drzewka wynalazków; w tej chwili jak jeden się skończy to musimy wejść w drzewko i wskazać następny. Wolałabym zadać np trzy kolejne do opracowania i niech się robią, podczas gdy ja zajmuję się innymi rzeczami. Druga sprawa to brak możliwości zrobienia upgrade w momencie, gdy opracowaliśmy nową wersję budynku. Powiedzmy, że mamy dziesięć namiotów, opracowujemy metodę stawiania baraków, i w tej chwili chciałoby się kliknąć na taki namiot i wybrać opcję „ulepsz do Baraku”, ale takiej opcji nie ma. Początkowo burzyłam namioty i stawiałam baraki, aż w końcu odkryłam, że można postawić barak na namiocie i wtedy właśnie dochodzi do ulepszenia (zużywamy mniej surowców niż gdyby go stawiać od zera). Można by się jeszcze przyczepić do tego, że w gęstej zabudowie ciężko odróżnić który budynek jest do czego, ale to szczegóły.

Alexandretta

Kobieta gracz. Po godzinach pracy, z zapałem i piekielnymi ognikami w oczach biega po lochach i tłucze bogu ducha winne zombie czy inne szkielety. Miłośniczka wszelkiej maści cRPG. Notoryczne problemy z wyborem klasy i rasy, bo wszystko fajne... W chwilach zwątpienia zatraca się przy dźwiękach mieczy, roztrzaskiwanych tarcz i okrzyków bojowych, słuchając wiking metalu z zimnej, niegościnnej, odległej Skandynawii. Czasem zdarzy jej się pograć w jakąś strategię bądź nawet w FPP, ale tylko na easy, żeby nie psuć sobie niepotrzebnie nerwów.

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button