Lubicie mroczne historie w grach? Takie na podstawie mitów, bądź baśni? Na przykład nordyckich? Jeśli na wszystkie poprzednie pytania odpowiedzieliście twierdząco, to Bramble: The Mountain King polubicie…
… albo znienawidzicie. Wszystko zależy od tego, ile macie pokładów cierpliwości.
Zanim jednak przejdziemy do konkretów, skupmy się na chwilę na muzyce. Ta jest bowiem genialna i wprowadzi nas w odpowiedni klimat. Zapuśćmy więc poniższą playlistę i lećmy z tą magiczną przygodą.
Bramble: The Mountain King zabierze nas w niepokojącą podróż przez tajemniczy las pełen dziwnych stworów, skrzatów oraz magii. Bohaterem tej opowieści jest Olli, którego siostrę porwał paskudny troll. Chłopak staje przed nie lada wyzwaniem, musi ocalić siostrę z rąk przebrzydłej paskudy.
Gra zaczyna się niczym typowa opowieść skierowana do najmłodszych. To jednak tylko pozory. Bramble to horror, któremu bliżej do pokręconych Koszmarków (Little Nihgtmares), niż do historyjek opowiadanym dzieciom na dobranoc.
Cholernie ciężko opowiadać o tej grze tak, by nie zepsuć doświadczenia, nie zdradzając zbyt wielu szczegółów dotyczących fabuły czy gameplayu. Tym bardziej że jest kilka takich momentów, które zapamięta się na długo. Jak chociażby starcia z bossami, przed którymi musimy uciekać. Nasz mały bohater nie potrafi bowiem walczyć, więc z każdej opresji ratuje się ucieczką, bądź sprytem. Starcia z bossami (o ile tak je można określić) są pomysłowe i potrafią nieco krew w żyłach zmrozić. Nie są na szczęście przekombinowane i nie wymagają kilkunastu podejść. Mnie zwykle wystarczało maksymalnie kilka, a na dłużej zatrzymałem się tylko dwa razy – do czasu aż rozkminiłem prawidłowo timingi. Na koniec gry czeka nas oczywiście epicka walka z głównym złolem i jest ona wykonana w sposób absolutnie fenomenalny – zarówno pod względem atmosfery, ruchów postaci, mechaniki czy oprawy muzycznej.
Perspektywa – największa zmora gry
Jedyny sensowny sposób w jaki można się zmierzyć z tym tytułem to gra na padzie. Początkowo próbowałem grać standardowym zestawem mysz plus klawiatura, ale gra stała się wtedy kompletnie niegrywalna. Jedyna możliwość, żeby grać w miarę komfortowo to podłączyć kontroler i grać za jego pomocą. Aczkolwiek nawet wtedy możemy nie uniknąć frustracji. Gra bowiem operuje perspektywą i nie zawsze wszystko widać. Tu jest podobny problem, jaki miałem z Koszmarkami – były momenty, że czasem skok wymierzałem na ślepo, bo nie miałem pewności czy aby na pewno ludek stoi w odpowiednim miejscu i jest zwrócony w odpowiednią stronę. Dziwnie pracująca w niektórych miejscach kamera też nie ułatwia nam tego zadania – co często prowadzi do powtarzania sekwencji.
Powyższa sytuacja na szczęście nie zdarza się często. Sprawę ratują także rozlokowane dość gęsto punkty zapisu.
Podsumowując
Bramble: The Mountain King to horror, który skutecznie buduje napięcie i atmosferę grozy, zamiast polegać na jump-scare’ach. Czerpie inspirację z nordyckiej mitologii, co dodaje mu unikalnego klimatu. Mimo że ma pewne wady, takie jak powtarzające się problemy z pracą kamery czy momentami widoczne ograniczenia budżetowe (niska jakość tekstur w niektórych miejscach, niezbyt płynna animacja postaci), to nie przysłaniają one pozytywów. W tak klimatyczny horror nie grałem od czasu “Koszmarków” i jeśli, tak jak ja, jesteście ich fanami, powinniście dać szansę “Bramble”.
Grę można zakupić na Steam:
https://store.steampowered.com/app/1623940/Bramble_The_Mountain_King/
Jest także dostępna w GamePass.
PS. Gry po wielu próbach nie udało mi się ukończyć. Pokonał mnie ostatni boss, do którego po którymś kolejnym podejściu straciłem cierpliwość. Nie wpłynęło to jednak na moją opinię o grze i nadal uważam, że jest absolutnie świetna.
- Premiera: 27 kwietnia 2023
- Producent: Dimfrost Studio
- Czas przejścia: 4 do 6 godzin.