Kangurek Kao powraca po 17 latach w zupełnie nowej przygodzie, inspirowanej złotą erą trójwymiarowych platformówek. W tym momencie niesiony na skrzydłach nostalgii powinienem zakrzyknąć: Wow, w końcu! Jednakże tego nie zrobię. Dlaczego? Ponieważ w oryginalnego Kangurka Kao nigdy nie zagrałem. Moje siedemnastoletnie ego było zbyt dumne na jakąś tam gierkę dla dzieci.
Chyba się starzeję, bo gdy tylko nadarzyła się okazja, by sprawdzić wersję demo nadchodzącego kangura, nie omieszkałem od razu go przetestować. I o zgrozo całkiem dobrze się jeszcze przy tym bawiłem.
Czym jest nowy Kangurek Kao? W dalszym ciągu zręcznościówką, w której obserwujemy świat zza pleców protagonisty. Zupełnie jak w podobnych klasycznych już grach z tego gatunku (Crock czy Psychonauts). Gra nawiązuje do złotych czasów trójwymiarowych platformówek, oraz czerpie z 21-letniej historii Kao. Nie zabraknie w niej skakania po platformach, zbierania złotych monet i innych znajdziek, prania po pyskach przeciwników z zastosowaniem podstawowej broni jaką są rękawice bokserskie (ale nie takie zwykłe tylko zaczarowane – gadające) oraz ciosów specjalnych.
W trakcie podróży kangur zwiedzi szereg różnorodnych krain, z których każda będzie kryła swoje sekrety. Demko póki co umożliwia zapoznanie się tylko z jednym levelem, który da się ukończyć w ok 35 minut. Co będzie na graczy czekać w pełnej wersji? Tego zostaje nam póki co się domyślać.
Premiera latem tego roku.