Cykl w którym przedstawiamy strasznie śmieszne (czasem straszne, czasem śmieszne) przypadki postrzegania przez media gier komputerowych jako rozrywki brutalnej i odmóżdżającej.
Swego czasu w Gamblerze (takim piśmie o grach z lat ’90) gdzieś pod koniec jego działalności, powstał nowy kącik tematyczny. Prowadzony był o ile mnie pamięć nie myli przez ówczesnego redaktora naczelnego – Aleksego Uchańskiego i poświęcony był szkalowaniu gier przez inne pisma, które z tematyką grową nie miały nic, albo niewiele wspólnego. W tamtym czasie bardzo modne były takie tematy, na tyle, że całą masę zła przypisywano właśnie elektronicznej rozrywce. Obecnie niewiele się zmieniło, ale takich tematów jest jakby znacznie mniej. W każdym razie wpadliśmy na pomysł, by taki kącik reaktywować u nas. Na początek wrzucamy nieco materiałów z tamtych czasów. Jeśli pomysł się spodoba będziemy go kontynuować.
Trafiliście na jakiś ciekawy artykuł, bądź materiał, podeślijcie nam namiary na maila kontakt@napograniczu.net z dopiskiem WKLG.
Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych.