Recenzje

Trepang 2 – makabra w slowmotion – recenzja

Trepang 2 już przed premierą określany był duchowym spadkobiercą serii F.E.A.R. i te inspiracje czuć od niego na kilometr. Łączy ekscytującą, pierwszoosobową, nastawioną na destrukcję rozgrywkę z wgniatającą w fotel industrialną ścieżką dźwiękową, która towarzyszy nam podczas pełnej przemocy, śmierci i korporacyjnych spisków podróży. Tylko Almy brakuje.

Tak mógłby wyglądać FEAR 4. Feeling serii od Monolith jest tu tak silny, że po uruchomieniu gry musiałem się kilkukrotnie upewnić, w co ja właściwie gram. Zastosowane filtry, kolorystyka, podobne świecenie, ba nawet początkowe misje, w których przytłacza nas ciasnota biurowych wnętrz. Ale to nie wszystko. To, co robi największą robotę to gunplay i movement naszego ludzika – sprawiają wrażenie skopiowanych niemal jeden do jednego ze „strachu”. W połączeniu z cholernie zabójczymi ślizgami i zaawansowaną destrukcją otoczenia daje to niesamowite i spektakularne efekty. Aż chce się siedzieć przy tej grze. Sam się złapałem na tym, że syndrom jeszcze jednej misji był we mnie na tyle silny, że solidnie odwiódł mnie od snu (spanie jest dla słabych), na tyle, że przy biurku powitałem radośnie świt.

Właśnie – misje. Trochę sztampa, a trochę nie. Większa ich część rozgrywa się w ciasnych korytarzach, które będziemy przemierzać w poszukiwaniu wroga celem jego spektakularnej eliminacji. Zwiedzimy podziemne bazy, czy inne kompleksy, odwiedzimy także bibliotekę pełną kultystów. To jednak nie wszystko, bo to, co przełamuje schemat to małe mapy – na których walczymy z kolejnymi falami wrogów. Średnio mi się to początkowo podobało, tym bardziej, że zaprojektowanie tych etapów było najprostsze i nie wymagało wykazania się finezją. Jednakże z czasem doceniłem te momenty. Przełamują bowiem smutny schemat mniej lub bardziej korytarzowej budowy poziomów. Tutaj, zamiast zmysłem orientacji trzeba wykazać się nie byle jakim refleksem, zręcznie manewrując pomiędzy latającymi kulami i deszczem granatów, których już na średnim poziomie trudności lata od cholery.

Łącznie poziomów do przebiegnięcia jest 11. Moimi ulubionymi są Crash Site, oraz ten, w którym wbijamy do budynku korporacji (Horizon HQ). To robi wrażenie. Chciałbym więcej takich momentów.

Crash Site to chyba najbardziej rewelacyjny poziom w całej grze

Tu sprawnie przechodzimy do poziomu trudności, a ten jest… czasem miałem wrażenie, że niesprawiedliwy i aż przesadnie wyśrubowany. Otóż grę standardowo zacząłem na normalu, po to, żeby pod koniec gry zmienić na łatwiejszy, na którym o wiele prościej to nie było. To jeden z trudniejszych FPSów, który na podstawowym poziomie trudności potrafi dać nieźle popalić. Nie znaczy to jednak, że AI jest jakieś kozackie. Co to, to nie. Przeciwnicy potrafią owszem flankować, chować się za osłonami i sprawiać wrażenie mądrzejszych niż są w rzeczywistości, ale zdarza im się również nie zauważać gracza, strzelać gdzieś na oślep albo głupio ginąć od własnego ostrzału. Nadrabiają za to agresywnością, ofensywnością i spamowaniem w nas granatami – te latają nisko i celnie.

Z Trepang 2 spędziłem łącznie 13 godzin. Tyle wystarczyło, żeby zaliczyć wszystkie misje i zobaczyć napisy końcowe. Dla niektórych może to być w sam raz, dla mnie niestety okazało się mało. Grało mi się tak przyjemnie, że nie miałbym nic przeciwko, żeby ta przygoda potrwała jeszcze tak ze dwie, trzy godzinki więcej. To nie jest idealna gra. Ba, do ideału to jej troszeczkę brakuje. Warto jednak zaznaczyć, że za tym tytułem stoją tak naprawdę cztery osoby – wspomagane outsourcingiem. Gdyby jednak te wszystkie średnio udane momenty, w których Trepang 2 próbuje straszyć niczym FEAR, posłać do piachu, to gra zyskałaby tylko na dynamice. Nieco sytuację poprawiłaby także rezygnacja z autozapisu na rzecz standardowych rozwiązań oraz dodanie możliwości celowania przez przyrządy celownicze.

Te wszystkie większe bądź mniejsze bolączki nie przeszkodziły mi jednak w tym, żeby wybornie się bawić. Kiedy przy nawet najmniejszej wymianie ognia wokół latały tony śmieci, przelatujące pociski świszczały przeszywając powietrze, a ja schowany za rozsypującą się kolumną w tumanach kurzu ładowałem ostatnie pociski do strzelby obmyślając plan eksterminacji kolejnych przeciwników… którego w pierwszej kolejności odstrzelić, którego najpierw wybić w powietrze wślizgiem, by jeszcze zanim spadnie potraktować serią z automatu. A może się podkraść do najbliższego typa, złapać go za kark i potraktować jak żywą tarczę, po to, by chwilę później cisnąć nim przyodzianym w granat w najbliższą grupę wrogów by ta się nieco rozerwała? Możliwości jest sporo, a nas ogranicza tylko wyobraźnia.

Trepang 2 to niesamowite przeżycia. Niesamowite momenty. Zapewnione przez kapitalny gunplay oraz potęgowane niesamowitym, mięsistym audio, od którego bębenki mogą eksplodować. Nic tylko brać i grać. Szczególnie jak wpadnie jakaś promocja.

Czy warto kupić?

Tak, jak najbardziej polecam zakup, ale nie w standardowej cenie. Ta według mnie jest nieco przesadzona.

Jak dla mnie 7+/10

Strachometr* – 5/10 – było momentami straszno, wtedy kiedy gra próbuje udawać horror – z mizernym skutkiem. Sporadycznie dostaniemy tanimi straszakami w postaci jumpscarów. W kilku miejscach wyskoczą na nas jakieś monstra plujące kwasem czy przerośnięty nietoperz w roli bossa, ale to wszystko jest takie meh. Te elementy moim zdaniem zostały wrzucone totalnie na siłę i spokojnie mogłoby ich nie być.

Grę do testów dostarczył wydawca – dziękujemy!

Tu jest link, tu sobie można kliknąć i gierkę kupić:

https://store.steampowered.com/app/1164940/Trepang2/

*Przy okazji tego wpisu wpadłem na genialny pomysł. Skoro gram w te różne horrory i inne gry z elementami grozy to może by tak zrobić jakąś dodatkową oceniaczkę poziomu strachu jaki odczuwałem grając w dany tytuł?

 

 

 

Kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych.

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button