Uczymy się SQLa, więc pewnie chcielibyśmy pracować gdzieś w IT, prawda? Sama nie tak dawno poszukiwałam swojej pierwszej pracy w tej branży i postanowiłam napisać krótki poradnik, co i jak. Powiem też kilka słów jak cały proces wygląda z punktu widzenia rekrutera, bo i taką rolę zdarzało mi się pełnić w poprzedniej pracy.
Nie jestem żadnym rekrutacyjnym guru, nie chcę się wymądrzać ani narzucać komuś swojej wizji. Po prostu uważam, że zmiana pracy poszła mi dość sprawnie i chcę się podzielić kilkoma uwagami i doświadczeniami. Bo czemu nie?
Zacznijmy od rzeczy podstawowej, czyli naszego CV. W sieci jest ogrom poradników, jak taki dokument przygotować, są też generatory… Ja bym jednak mocno namawiała do samodzielnego przygotowania wszystkiego od podstaw.
Przede wszystkim należy się mocno zastanowić, co chcemy w nim zawrzeć. Jest to oczywiście sprawa bardzo indywidualna, ale skoro startujemy do IT, to skupmy się na doświadczeniach i umiejętnościach z tym związanych (plus ewentualnie inne, które mogą zainteresować potencjalnych pracodawców, ale np kursu florystycznego bym raczej nie wpisywała). CV ma być zwięzłe, więc treść należy ograniczyć do niezbędnego minimum.
Druga rzecz, czyli kompozycja, inaczej mówiąc: podział treści. Ja swoje CV podzieliłam na pięć części:
- Cel zawodowy – jedno zdanie mówiące o tym, do czego zmierzam. Ponieważ szukałam pierwszej pracy w nowej branży, uznałam, że taka informacja będzie dla pracodawców przydatna, żeby wiedzieli, że nie wysyłam aplikacji gdzie popadnie, a mam jakiś konkretny plan i pomysł na swój rozwój.
- Edukacja – jakie skończyliśmy szkoły. Ja wpisałam tylko studia (łącznie z tematami prac dyplomowych i technologią wykonania projektu inżynierskiego; całość to zgrabne 4 linijki). Liceum nie wpisywałam, bo nic by to nie wniosło do wartości mojej aplikacji. Ale jeśli macie np technikum i tytuł technika informatyki, to śmiało wpisywać.
- Doświadczenie zawodowe – przyznam szczerze że tu musiałam się trochę nakombinować, bo doświadczenia stricte informatycznego nie miałam. Wyłuskałam wszystko, co dałoby się pod takowe podciągnąć, i ujęłam w jeden z punktów opisujących moje obowiązki w poprzednim miejscu pracy.
- Umiejętności – tu była kolejna zagwozdka, bo ciężko mi było określić stan mojej wiedzy (podstawowa? dobra? praktyczna? średniozaawansowana? – w ogłoszeniach też bardzo różnie to ujmują). Ostatecznie zdecydowałam się na system gwiazdkowy. Wypisałam hasłowo, co wiem, obok każdego hasła postawiłam trzy gwiazdki (o takie – ***), z których jedna lub dwie były w kolorze czcionki, a pozostałe jaśniejsze. Taki trochę system obrazkowy, ale uznałam że lepsze to niż słowne opisywanie.
- Dodatkowe informacje – ostatnia część, w której zawarłam wszystko to co nie zmieściło mi się w powyższych, czyli: dodatkowe umiejętności i zdolności, zainteresowania, odnośniki.
WAŻNE: pierwsze 4 części (plus nagłówek z nazwiskiem i danymi kontaktowymi) zajęły mi jedną stronę. Podczas późniejszych modyfikacji dokumentu cały czas pilnowałam, żeby nic nie spadło na drugą stronę, bo to ważne rzeczy i mają być razem. Na drugiej były tylko informacje dodatkowe i dopisek o przetwarzaniu danych.
Jak już to wszystko było gotowe, zrobiłam jeszcze jedną rzecz. Pogrubiłam te fragmenty, które bezpośrednio odnosiły do informatyki – a więc jeden z kierunków studiów, cały jeden punkt z doświadczenia zawodowego i dwa czy trzy punkty z informacji dodatkowych. Dzięki temu wystarczy, że rekruter tylko przejrzy moje CV – jego wzrok z automatu poleci na pogrubione fragmenty, a więc wyłapie dokładnie te informacje, które w pierwszej kolejności chcemy przekazać. Nie musi czytać całego dokumentu, nie od razu.
Jak już skończymy przygotowywać nasze CV (dopracowywanie tego może zająć kilka dni), należy zrobić dwie, nie – trzy rzeczy. Po pierwsze, zapisać je w formie edytowalnej (jakiś .doc). Po drugie, zapisać je w formie do wysyłania (.pdf – mamy wtedy gwarancję, że druga strona zobaczy dokładnie to co wysłaliśmy, a dokument się nie „rozjedzie”). Po trzecie – nazwa pliku. Możecie wysłać CV.pdf, albo możecie wysłać Jan_Nowak_CV.pdf.
Przed wysłaniem aplikacji sprawdźcie w ogłoszeniu jakiej klauzuli o przetwarzaniu danych wymagają, bo są różne wersje.
IT jest o tyle fajne na początek, że nie trzeba mieć wykształcenia kierunkowego, wystarczy mieć wiedzę (a człowiek chętny i ogarnięty jest w stanie wielu rzeczy nauczyć się samemu). Będąc na rozmowie, prawdopodobnie dostaniecie jakieś zadanie lub test do rozwiązania. Czasami będzie można korzystać z np telefonu (coś sobie wyguglać), czasami nie. Czasami wyniki będą omawiane od razu (jakie rozwiązanie zostało wybrane, jak inaczej można by to zrobić), czasami nie. Ja po każdej rozmowie wychodziłam bogatsza o nową wiedzę, mając jednocześnie świadomość, że jeszcze paru rzeczy mi brakuje. Ale już sam fakt zaproszenia na rozmowę oznacza, że źle nie jest. A usłyszenie od rekrutera że „zadanie pierwsze zrobione perfekcyjnie” oraz wskazanie błędu w treści drugiego – bezcenne 😀
Jak sobie zorganizować proces szukania pracy, żeby się nie pogubić?
Dosyć prosto – prowadź rozpiskę, gdzie wysyłasz aplikacje. Ja robiłam w ten sposób, że w momencie wysyłania swojej kandydatury, kopiowałam treść ogłoszenia (nazwa stanowiska, nazwa firmy, wymagania, co oferują) i wklejałam do Worda. Potem jak zadzwonili z jakiejś firmy to szybko byłam w stanie odnaleźć to ogłoszenie, przypomnieć sobie o co tam chodziło. Dzięki temu szłam na rozmowę z pełną świadomością gdzie idę i po co. W tym samym dokumencie notowałam też, które firmy się odezwały (każda informacja jest cenna – również te typu „dziękujemy, wybraliśmy kogoś innego”), u których byłam na rozmowie i co z niej wynikło (np że mam czekać tydzień na odpowiedź). Na początku jest łatwo, ale uwierzcie mi że docenicie taki dokument jak zrobi Wam się ze trzydzieści wysłanych „cefałek”.
Poza tym dzięki takiej rozpisce łatwo sprawdzicie, czy na dane ogłoszenie już się wysyłaliście czy jeszcze nie (ogłoszenia są do siebie podobne, a nie sposób wszystkiego zapamiętać – proces wysyłania cv trwa zazwyczaj kilka miesięcy).
Kilka uwag z punktu widzenia rekrutera:
- Wyobraźcie sobie, że przychodzicie rano do pracy i macie na mailu 50 aplikacji, z czego 75% z nich nazywa się cv.doc, C_V.doc, cv2.doc, cv(2).doc, mojeCV.doc i tym podobne. Podczas ich przeglądania okazuje się, że połowa jest wysłana bez patrzenia nawet na ogłoszenie (nie, nie przesadzam), co siódme się rozjeżdża (ach to formatowanie tekstu w łordzie!), a co dziesiąte wygląda mega niepoważnie (ma błędy ortograficzne, albo jest napisane kolorowym comic sansem… niestety widziałam takie rzeczy na własne oczy). Dlatego powtarzam – w nazwie pliku dajcie swoje nazwisko i zapisujcie w pdf. Będzie wyglądało profesjonalniej.
- Nie bajerujcie w kwestii swoich umiejętności, bo wystarczy jedno pytanie albo krótki test i od razu wszystko wiadomo. Liczą się tak naprawdę dwie rzeczy: konkretna wiedza i radzenie sobie z tym co się ma. Dostałeś zadanie na wyciągnięcie informacji z dwóch tabel, ale ze stresu zapomniałeś jak się robi joiny? Zrób podzapytanie. Na marginesie napisz, że nie pamiętasz dokładnej składni joina, musiałbyś zajrzeć w google. Dla osoby oceniającej taki test są to też jakieś informacje.
- Jeżeli z dowolnego powodu nie pojawicie się na umówionym spotkaniu, to dajcie znać że Was nie będzie – zadzwońcie, ewentualnie napiszcie maila, smsa, cokolwiek. Szanujcie czas innych. Nie ma nic gorszego niż siedzenie w biurze kilka godzin i czekanie kolejno na trzech kandydatów, z których żaden się nie pojawił…
- Rzecz o której warto pamiętać: rekruter też człowiek. Taki sam jak Wy. Nie ma się czego bać. Zrobiliście na rozmowie coś głupiego? Trudno. Nikt nie jest idealny, a podejrzewam że oni widzieli już na spotkaniach wiele i jedna mała wpadka nie robi na nich większego wrażenia. Nie myślcie w kategoriach „czy sobie poradzę?”, ale traktujcie każde spotkanie jako wyzwanie i bądźcie ciekawi nie czy, ale JAK sobie z nim poradzicie. Ostatecznie najgorsze, co może się stać, to że Was nie zatrudnią 😀
Na koniec, w ramach ciekawostki, kilka statystyk. Podsumuję, ile wysłałam aplikacji i co mi z tego przyszło. Zaznaczam, że szukałam pracy bez wcześniejszego doświadczenia w IT, bez żadnych znajomości, z wiedzą nabytą tak naprawdę samodzielnie (tak, mam za sobą studia, ale były one już dawno, poza tym dały mi tylko skromne podstawy, które teraz ledwo pamiętałam). Aplikacje wysyłałam tylko tam, gdzie spełniałam co najmniej 80% wymagań.
Okres poszukiwania: lipiec – październik (4 miesiące)
Wysłane aplikacje: ~45
Odpowiedzi (jakikolwiek odzew ze strony firmy): 11
Zaproszenia na rozmowę: 7
Zaproszenia do pracy: 2 (przyjęte – 1 :))
To z mojej strony tyle. Jak macie swoje uwagi i przemyślenia odnośnie szukania pierwszej pracy w IT, piszcie w komentarzach. Chętnie poczytam i może dowiem się czegoś ciekawego 🙂