Firewatch należy do gatunku tzw. symulatorów chodzenia – to znaczy gry jako takiej nie ma tu za dużo, bo przez 90% czasu tylko chodzimy od punktu do punktu i gadamy przez radyjko z naszą koleżanką po fachu.
Tak przynajmniej wygląda pierwsza część gry. W pewnym momencie jednak atmosfera się zagęszcza, gdy zaczynamy odkrywać niepokojące rzeczy. Jesteśmy sami wśród dzikich ostępów, a naszym jedynym ludzkim towarzystwem jest Delilah – po drugiej stronie krótkofalówki.
Po okolicy poruszamy się korzystając z mapy i kompasu. Na każdym kroku znajdziemy coś interesującego, czym możemy podzielić się z naszą znajomą (albo i nie).
Siła tej gry leży w narracji. Samymi dialogami udało się twórcom wykreować interesujące postacie – naszego protagonistę Henrego i Delilę, z którą dzielimy się naszymi znaleziskami i obawami, wraz z ich relacją. Produkcja ma prostą, ale uroczą i klimatyczną oprawę graficzną i jest świetnie zdubbingowana.
To świetny tytuł, by się przy nim po prostu zrelaksować – chodzić, zwiedzać i odkrywać tajemnice pogrzebane w tym odciętym od świata zakątku. Szczególnie, że w trakcie promocji można ją kupić poniżej 10zł – bardzo dobra cena za ok. 4 godziny interesującej przygody.