14 listopada, a więc już jakiś czas temu, na PC miała miejsce premiera Deadliest Catch: The Game, gry będącej adaptacją (gradaptacją?) programu telewizyjnego znanego u nas jako Najniebezpieczniejszy zawód świata. Póki co na razie na Steam i w Early Access – pełna wersja została zaplanowana na rok 2020. Wtedy też tytuł ma się pojawić na konsolach (PS4, Xbox, Switch).
Nadspodziewanie premiera wyszła niezgorzej i gra otrzymuje całkiem dobre opinie. Średnia ocen na razie zatrzymała się na poziomie 7/10 przy ok 300 recenzjach na Steam. W sumie nieźle, ale mi ten tytuł zupełnie nie podszedł. Jakoś nie złapałem bakcyla poławiania krabów.
O co tu chodzi?
W dużym skrócie dostajemy statek i wyruszamy na połów. Kupujemy zaopatrzenie (klatki na kraby, przynęty, boje, sprzęt naprawczy i uzupełniamy zapas paliwa). Na koniec ustalamy jeszcze kurs – punkt docelowy na mapie, w którym zaczniemy poławianie i tyle. Po przybyciu na miejsce rozpoczynamy rutynę. Szykujemy klatkę, wyposażamy ją w boję, umieszczamy w niej przynętę i sru, za burtę. Odpływamy kawałek i czynność powtarzamy, tyle razy ile mamy klatek. Jak już wszystkie wyrzucimy i odpoczniemy chwilę trzeba będzie zacząć proces ich wyławiania i opróżniania. Czyli w sumie powtarzamy cały proces tyle, że od końca. Podpływamy w okolice klatki, wyławiamy ją, wyrzucamy kraby na specjalny stół, klatkę odstawiamy na miejsce i płyniemy po następną. Kiedy już wyłowimy wszystkie i opróżnimy ze skorupiaków, możemy przystąpić do procesu ich segregacji – chyba najnudniejszego punktu całej wyprawy. Szczególnie kiedy tych krabów mamy ponad sto, albo ponad dwie setki. Zabawa robi się wtedy przednia. Każdego kraba trzeba obejrzeć, by sprawdzić jego płeć oraz określić wagę. Tylko sztuki spełniające normy możemy zapakować do ładowni, reszta trafia z powrotem do wody. W grze oczywiście dostępny jest tutorial, dzięki któremu zapoznamy się z obsługą maszyn dostępnych na naszej łajbie. Jeśli komuś się wydawało, że będzie prosto to się mylił. Tu wszystko trzeba robić ręcznie. Z czasem dostaniemy możliwość zautomatyzowania niektórych procesów wykupując odpowiednie modyfikacje i zatrudniając pomocników. Kiedy już zapełnimy ładownię (bądź skończy nam się przynęta albo zakończy sezon) nadejdzie czas aby zawinąć do macierzystego portu. Wtedy też sprzedajemy to co nam się udało złowić, uzupełniamy zaopatrzenie, paliwo i o ile nam coś jeszcze zostanie z zarobionego hajsu wykupujemy upgrade’y, bądź zatrudniamy pomocników. Ustalamy kurs i wypływamy na kolejną wyprawę. Równie ekscytującą co poprzednia.
Deadliest Catch: The Game nie był w stanie mnie na dłużej zatrzymać przy sobie. Może przyczyną była powtarzalność, a może jeden utwór muzyczny towarzyszący podczas rozgrywki, a może to, że naszego statku nie da się rozbić, ani dopłynąć do innych jednostek. Ciężko stwierdzić. Bardzo jest za to możliwe, że wszystko po trochu tu zawiniło.
Przez kolejne miesiące tytuł ma być dalej rozwijany. Plany zakładają m.in. stworzenie nowych opcji zarządzania załogą i dodatkowych możliwości rozwoju statku. Twórcy przygotowują także np. tryb kariery oraz dodatkowe elementy do personalizacji statków.
Deadliest Catch: The Game (Steam):
https://store.steampowered.com/app/838630/Deadliest_Catch_The_Game/