W miniony weekend była okazja, by zagrać w otwartą betę Rune 2: Ragnarok. Niestety tylko multiplayer. Do wyboru mieliśmy dwa tryby. Każdy na każdego albo drużyna na drużynę (DM lub TDM). Była to także okazja by wyrobić sobie jako taką opinię czy warto czekać na ten tytuł, czy nie.
Najbardziej upodobałem sobie tryb TDM, w którym dwie drużyny (po max 8 osób każda) mierzą się ze sobą w bitwie o wszystko. Niestety poziom Chivalry czy For Honor to to nie jest, ale i tak jest sympatycznie. Szczególnie kiedy już poznamy nieco mechanikę i przestaniemy być mięsem do zarżnięcia. Narzędzi mordu jest całkiem sporo. Od podstawowych krótkich mieczy, których można używać wraz z tarczą, po długie – dwuręczne, włócznie, łuki, topory i inne młoty. W walce pomagają nam runy „pospolite”, które czasem znajdujemy na mapie (przywracają zdrowie, regenerują staminę) oraz skrzynie, w których możemy znaleźć wyposażenie jak zbroje, strzały czy też strawę i napitki uzupełniające zdrowie. Czasem na polu bitwy pojawiają się złote skrzynie, które zawierają nieco specjalnego wyposażenia, w tym runy, dzięki którym możemy zyskać chwilową nieśmiertelność czy ciskać czary ofensywne.
Pomimo błędów i niedoróbek, na które składają się głównie glitche i ragdolle grało się bardzo przyjemnie. Pomimo tego, że oprawa graficzna specjalnie nie zachwyca. Otoczenie jest głównie szarobure, a tekstury straszą małą ilością detali i niską rozdzielczością. Coś jednak mam wrażenie, że o mocnej sile tego tytułu będzie stanowić coś zupełnie innego niż oprawa graficzna.
Premiera 12 listopada.
A pokonani w walce wikingowie z pola walki są porywani wprost do Walhalli: