Jack Kelly jeszcze do niedawna był detektywem. W splocie dziwnych wydarzeń znalazł się w złym miejscu i złym czasie, przez co został wrobiony w morderstwo i kradzież. Został zdegradowany i jako pospolity krawężnik musi pilnować swojego kawałka chodnika, zwanego rewirem. W dodatku otrzymał ultimatum – 21 dni na oczyszczenie się z zarzutów i znalezienie winnego, w przeciwnym razie wyleci z policji.
Rewir który dostajemy nie jest duży, ale w zupełności wystarczający jeśli chodzi o ilość zapewnianych wrażeń. Przyjdzie nam gonić za drobnymi złodziejaszkami, niesfornymi kierowcami parkującymi na zakazach, jak też możemy zapobiegać ściąganiu haraczy od okolicznych sklepikarzy (bądź nie). Czasem przysłużymy się mafii, czasem lokalnemu gangowi wykonując dla nich zadania – pensja policjanta jest skromna, alimenty się same nie zapłacą, a wiązać koniec z końcem jakoś trzeba. Przyjdzie nam decydować komu się przysłużyć, czy lepiej pozostać praworządnym i nieprzekupnym, czy czasem przymknąć oko na źle zaparkowany samochód za dwudziestaka. Przez całą grę będziemy zmuszeni do wyborów. Jeśli zbyt przysłużymy się jednymi, drudzy mogą zacząć nas uważać za zagrożenie, które należy wyeliminować wynajmując w tym celu hitmana, by nas sprzątnął. Najlepiej więc w żadną stronę nie przeginać.
Gra podzielona jest na dni. Każdy zaczyna się podobnie – od odprawy, na której nasz przełożony lubi besztać nas i naszych kompanów za niewyrobione normy czy inne potknięcia. A normę dobrze jest wyrabiać – inaczej może nam grozić wypieprzenie z roboty na każdy z możliwych sposobów. Wyrzucenie grozi nam jeszcze za nieuciułanie kasy na alimenty dla byłej żony, która ciągnie od nas ile tylko może. Musimy się więc starać jak to tylko możliwe by wyrobić normę mandatową, sprawdzając parkometry, światła – czy aby na pewno są całe, opony – czy aby nie łyse. Do tego jeszcze w międzyczasie pobiegamy za zadaniami od mafii, czy gangu – o ile oczywiście je przyjmiemy, bo są opcjonalne. Pomiędzy tym wszystkim będziemy musieli jeszcze wygospodarować nieco czasu na szukanie i sprawdzanie poszlak, które pomogą nam oczyścić się z zarzutów. Robić jest więc co, a czasu na to wszystko mało – dobrą metodą jest ustawianie sobie priorytetów dla poszczególnych zadań.
Biegając od samochodu do samochodu, sprawdzając parkometry, światła i koła dostrzegłem kilka ciekawych rozwiązań jakie zastosowali autorzy. Otóż każde sprawdzenie trwa dość długo – auto trzeba oblecieć z każdej strony i sprawdzić czy wszystko jest na swoim miejscu. Każde sprawdzenie danej rzeczy jest odrębne. Żeby więc sprawdzić wszystko dokładnie trzeba wykonać dwie rundki wokół auta – jedną dla świateł, drugą dla kół, co trwa. Czas jest w tej grze bardzo cenny i działa na naszą niekorzyść. Im go więcej poświęcimy na pierdoły, tym mniej zostanie na wykonanie bardziej istotnych rzeczy. Dzień nie jest z gumy. Nasza zmiana trwa określoną ilość godzin i to od nas zależy czy się ze wszystkim wyrobimy, czy nie. Czasem warto bardziej się skupić na wykonaniu poszczególnych zadań, niż na wyrobieniu normy mandatowej. Najczęściej na początku, przez pierwsze 2-3 dni nie będziemy w stanie ogarnąć wszystkiego. Jest za to kilka myków, dzięki którym nasze życie może stać się nieco łatwiejsze, wystarczy trochę poobserwować.
Przy okazji wystawiania mandatów – trzeba uważać co się robi, bo mandat możemy wystawić tylko raz per samochód. Jeśli więc za pierwszym razem się pomylimy i wystawimy kwitek np tylko za światła, a później będziemy chcieli skorygować błąd i dowalić jeszcze karę za nieuiszczenie opłaty parkingowej, to niestety nie ma takiej możliwości.
Trafiłem też na pewien błąd – quest kiedy gościu pod kościołem grozi samospaleniem po wybiciu dwunastej. Dotarłem na miejsce na chwilę przed 12. Pomimo, że wyrobiłem się w czasie, to skrypt odpowiadający za podpalenie gościa i tak się uruchomił. Misja mimo tego zakończyła się powodzeniem.
Mocną stroną gry jest jej warstwa dźwiękowa – konkretniej muzyka, której moim zdaniem jest stanowczo za mało. Ogólnie samych dźwięków jest bardzo mało – w głównej mierze sprowadzają się do ilustrowania otoczenia – szumu przejeżdżających samochodów. Większości czynności jakie przyjdzie nam wykonywać na dzielni brakuje dźwięków. Podobnie jak i dialogom, które przedstawiane są w formie dymków wyświetlanych na ekranie – co dodaje nieco komiksowego zabarwienia.
Beat Cop to hołd dla filmów policyjnych z lat osiemdziesiątych. Zręcznościówka z silnie zaakcentowanym wątkiem zarządzania czasem. Świetnie sprawdza się na krótkie posiedzenia. Przy dłuższych zaczyna nużyć przez swoją powtarzalność i schematyczność, kiedy dzień z dniem zaczyna nam się zlewać w jedną całość. Bardzo do siebie podobne zadania sprawiają, że przestajemy rozróżniać co w którym dniu miało miejsce. Wszelkie niedostatki są przysłaniane jednak przez bardzo dobrą grywalność, świetną oprawę audio oraz humor, który jest jedną z najmocniejszych stron gry. Nieco absurdalny, czasem rasistowski, czy przekraczający granice dobrego smaku, ale trzyma mniej więcej poziom filmów o policjantach z tamtych lat.
Na sam koniec warto wspomnieć o kapitalnej edycji pudełkowej, za wydanie której jest odpowiedzialne wydawnictwo.techland.pl. Naprawdę świetnie się ono prezentuje.
Grę do testów kupiliśmy sobie sami.
P.S. W razie jakby nam się dzień nie udał – nie wykonaliśmy założonej normy, polegliśmy na jakimś zadaniu – istnieje możliwość restartu i rozpoczęcia dnia od nowa. W wersji finalnej dodano także możliwość cofnięcia gry do wybranego dnia.