Recenzje

The Medium – recenzja

Wszystko zaczyna się od martwej dziewczyny

Medium może i nie jest super rewelacyjną grą, ale to jeden z nielicznych tytułów, w które z chęcią zagrałbym jeszcze raz. Sporo osób narzeka na prowadzenie kamery i na to, że ta wprowadza niepotrzebny chaos. Może być to również jeden z powodów, który wpływał na to, że niektórzy się gubili i nie ogarniali – wystawiając przy tym niskie oceny na Steam. Sam nie miałem z tym problemu.

Kamera jest zwykle statyczna, zawieszona w jednym miejscu ekranu, i ukazuje scenę pod dziwnymi kątami. Robi to jednak tylko w tych nieruchawych momentach. W dynamicznych, w których ratujemy się zwykle ucieczką, przeskakując nad elementami otoczenia, ustawia się klasycznie za plecami i podąża za protagonistką. Tym razem Bloober postawił na widok, którego w obecnych czasach się już mało stosuje (jedyny w miarę nowy tytuł korzystający z podobnych ujęć kamery, który mi przychodzi na myśl to pierwsze Uncertain). Może i popłynęli z tym pod prąd, ale przecież właśnie o to chodzi, żeby nie robić kolejnej generycznej gry.

Niegeneryczny symulator chodzenia

Medium, pomimo że zdaje się być czymś więcej niż tylko kolejnym generycznym symulatorem chodzenia, to nadal w swojej podstawowej mechanice jest właśnie tym przed czym teoretycznie się broni. Mamy tu tak naprawdę rozwinięcie tego co już widzieliśmy wcześniej w dwóch częściach Layers of Fear, czy w Observer. Chodzimy, zwiedzamy lokację, otwieramy kolejne zamknięte drzwi, rozwiązujemy proste zagadki, które pomogą nam w dostaniu się do zamkniętych miejsc oraz skradamy się i chowamy przed czymś, co chce naszej śmierci. Schemat podobny, jak w poprzednich grach studia.

Elementem, który wyróżnia Medium od innych tytułów krakowskiego developera jest niebanalny setting i podział na dwa światy, w których rozgrywka przebiega niemal równocześnie. Marianna, nasza protagonistka, ma kontakt ze światem zmarłych. Niczym bohater pewnego filmu mogłaby śmiało powiedzieć „I see dead people.” Jednocześnie jest kimś w rodzaju przewoźnika zagubionych dusz – pomagając im przejść na drugą stronę. Do tego potrafi egzystować równocześnie w obu światach – rzeczywistym, oraz tym duchowym. Podczas gry światy te się przeplatają ze sobą, a Marianna będzie pomiędzy nimi przeskakiwać, często w celu rozwiązania jakiejś zagadki, bowiem czynności wykonane w jednym świecie mają swoje odzwierciedlenie w drugim.

Kraków u schyłku wieku

Niewątpliwą zaletą gry jest świat, w jakim rozgrywa się akcja. Rozgrywkę rozpoczynamy w Krakowie, w mieszkaniu należącym do ojca protagonistki, skąd wyruszymy do opuszczonego ośrodka wypoczynkowego Niwa, wyglądającego niczym wyrwany z czasów komuny. Cały świat jest generalnie przesączony okresem PRL, który tutaj został przeciągnięty do schyłku XX wieku. W mieszkaniu, które przyjdzie nam odwiedzić, zobaczymy gustowną meblościankę, wzory na dywanie też się wydają znajome – obrazek mieszkania zupełnie jak z tamtych czasów. Wyposażenie mieszkania, a jakże również jak z epoki. Gustowne koszyczki pod szklaneczki, latarki na kwadratowe baterie. Ba, na wyprawę do ośrodka Marianna wybierze się również nie byle czym, tylko Junakiem – takim kultowym motorem z tamtego okresu, który podobno psuł się na potęgę. W grze napotkamy także kilka zabawnych eastereggów, jak na przykład nazwa zakładu pogrzebowego, w którym pracuje Marianna – Ostatni Spoczynek, czy puszki z kocim żarciem (Kocie Łakocie – jedna z lepszych rzeczy). Niestety, ten świat nie jest konsekwentny – co bardzo psuje zabawę i wybija z immersji. Wiele rzeczy, które spotykamy ma napisy po polsku – jak puszka kociego żarcia, a napotkana gazeta, oprócz tytułu jest już jednak po angielsku.

Dzięki zastosowaniu Unreal Engine gra prezentuje się wyśmienicie. Niestety animacje wyraźnie odstają i wyglądają jak paździerz, że aż przykro się robi. Na ustawieniach ultra (parametry kompa niżej) gra działała w 30, maks 40 klatkach. Niby tyle do zabawy bez frustracji zupełnie wystarczy, ale szału nie ma.

Błędy? Większych nie stwierdziłem. Poza jednym małym przypadkiem kiedy Marianna weszła za jakiś filar i się zablokowała. Nie wiem nawet na czym, bo nie widziałem. Musiałem nieco pokombinować, żeby ją oswobodzić z opresji.

Bardzo podobała mi się wizja artystyczna tego świata. Idealnie współgrająca i świetna muzyka, która przy graniu na słuchawkach tworzy soczysty i przytłaczający klimat. Niektóre miejscówki, pieczołowicie przygotowane i z dbałością o detale prezentują się wspaniale. Niestety jest część rzeczy, które psują końcowy efekt. Na samym początku, kiedy Marianna przybywa do ośrodka Niwa kamera jest fajnie w cutscenkach prowadzona, bardzo filmowo. To się niestety gdzieś później w trakcie gry rozmywa. Szkoda, myślałem, że takich ujęć będzie więcej, ale nie. Są tylko na początku. Trochę szkoda. Co mi jeszcze nie pasowało? Elementy skradankowe, to uciekanie i chowanie się przed potworem według mnie jest całkowicie zbędne i można by to wyrzucić do kosza. Poza tym śmieszyła mnie jeszcze absurdalność niektórych zagadek. Jak chociażby ta z wejściem do ośrodka. Pomimo tego, że drzwi są przeszklone – wystarczyłby kawałek cegły, żeby zbić szybę i dostać się do środka, Marianna musi znaleźć inną drogę, wykorzystując w tym celu kontener na śmieci. No takie to trochę naciągane i absurdalne. Aa, jeszcze jedno. Przydałaby się w grze obecność zooma, z którego mogliśmy korzystać chociażby w Layers of Fear przy oglądaniu przedmiotów czy ścian. Sama końcówka gry to klasyka – standardowe przynudzanie z rozwleczoną zagadką, żeby czas gry sztucznie wydłużyć.

Pomimo wszystko grało mi się całkiem przyjemnie. Tytuł ograłem w sumie przez jeden weekend, nieco zarywając dwie noce. Dawno nie obcowałem z czymś tak niebanalnym. W dodatku tak się wciągnąłem, że momentami ciężko się było oderwać, pomimo tego, że organizm domagał się snu. To jedna z tych nielicznych gier, do których z pewnością kiedyś wrócę.

PS. To gra stworzona pod pada. Granie w nią na myszy i klawiaturze jest bez sensu i może niepotrzebnie się skończyć frustracją. Lepiej od razu podłączyć do PC kontroler od Xboxa 🙂

 

Ogrywane na:

  • Ryzen 7 3800X
  • 16 GB RAM
  • Gigabyte GeForce GTX 1060 G1 Gaming

i: przy detalach ustawionych na ultra dało się grać w 30, max 40 klatkach.

 

Kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych.

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button