Publicystyka

Za co lubię Guild Wars 2?

W Guild Wars 2 gram już dłuższy czas. Nie codziennie, ale regularnie wracam do tego tytułu. Niedawno moja najstarsza postać obchodziła ósme urodziny i z tej okazji chciałam się z wami podzielić kilkoma przemyśleniami – co sprawia, że tak długo przy tej grze zostaję, podczas gdy inne MMO mnie po jakimś czasie odrzucały lub nudziły?

Zanim zaczniemy, mała uwaga – gram owszem, długo, ale wyłącznie solo i wyłącznie PvE. Nie napiszę więc za dużo o innych trybach gry czy systemie gildii.

Community

Nie ukrywajmy, że społeczność danej gry, szczególnie właśnie w przypadku gier online, ma ogromne znaczenie na odbiór jej samej. A Guild Wars 2 ma jedno z najlepszych – jeśli nie najlepsze – community. Mówię to z własnego doświadczenia. Tak przyjaznej i pomocnej społeczności nie widziałam nigdzie indziej. Na czacie pełna kultura. Na pytania zadawane przez początkujących graczy zawsze ktoś udzieli sensownej informacji. Bardziej doświadczeni gracze często organizują grupy na wspólne levelowanie czy – w endgame – na wspólne zdobywanie hero points (potrzebnych do wykupywania skili) czy polowanie na mniejszych i większych bossów. Również grupy zbierane na większe eventy, są zazwyczaj dobrze zorganizowane – jedni koordynują działania i podpowiadają strategię, inni wystawiają jedzenie (dające buffy), a korzystający z tego dobrodziejstwa dziękują im na czacie. Na końcu czasem nawet ktoś przypomni żeby nie zapomnieć zgarnąć lootu.

To co opisałam powyżej to codzienność, a nie wyjątek. Wszyscy są dla siebie mili, wszyscy starają się dbać o siebie nawzajem. I to przekłada się też na odbiór gry, dzięki czemu miło jest w niej spędzać czas i miło do niej wracać.

Customizacja postaci

Guild Wars 2 nie bez powodu nazywane jest też Fashion Wars. Customizacja postaci w tej grze daje spore pole do popisu. Mamy do wyboru pięć ras, a każda ma swoje unikalne cechy, które możemy modyfikować (tatuaże u Nornów, bioluminescencyjne wzory u Sylvari, rogi u Charrów, wzory na skórze u Asury, nic u ludzi – ludzie są nudni :P). Do tego oczywiście fryzury, kolory włosów i oczu, a po kupieniu specjalnego pakietu stylizacyjnego otrzymujemy dostęp do kolejnych kilkudziesięciu ekskluzywnych opcji.

Każda rasa ma też własne animacje – od poruszania się po używanie umiejętności, a także powiedzonka, którymi będzie nas raczyć podczas konkretnych zdarzeń. To dodatkowo nadaje kolorytu naszej postaci.

Jeśli chodzi o ciuchy i bronie – tu pole do popisu mamy jeszcze większe. Możemy zmienić wygląd poszczególnych elementów wyposażenia i stworzyć naprawdę unikalne kombinacje. Nie wiem ile dokładnie jest dostępnych skórek, ale to idzie w setki. Zarówno pancerzy, jak i broni. Do tego pancerze możemy sobie kolorować wedle uznania. I każda rasa ma unikalne dla siebie tak zwane cultural armor – związane z lore danej rasy. Zresztą co ja wam będę opowiadać – poniżej macie próbkę tego, co można wyczarować:

Nie ukrywam, że ten właśnie aspekt to jedna z przyczyn, dla których jeszcze mi się nie znudziło – nadal mam sporo skórek do zdobycia 😉

Po utworzeniu postaci możemy zmienić jej wygląd, płeć, a nawet imię, ale nie ma możliwości zmiany rasy – nad czym szczerze ubolewam (i nie tylko ja).

Zmiana skina zbroi to tylko kilka kliknięć

Historia w Guild Wars 2 zaczyna się już od 1 levelu

Po utworzeniu nowej postaci od razu zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń – te zależą od wybranej przez nas rasy. Później co 10 leveli (zaczynając od 10) będzie się uaktywniać kolejne zadanie fabularne, czyli kolejny fragment większej opowieści. Pierwsze dwa będą zależne od tego, co wybraliśmy podczas tworzenia postaci (to część jej osobistej historii), potem wpadamy w „główny nurt” opowieści, ale i tu będą jakieś wybory (np do którego stronnictwa się przyłączyć).

Jest to fajne, bo trochę sobie polevelujemy sami, potem mamy kilka questów fabularnych do zrobienia, podczas których być może odkryjemy nowe tereny do zwiedzania. Wszystko to powoduje, że całe doświadczenie jest dość płynne.

Aha, i Guild Wars 2 to być może jedyne MMO, w którym można zobaczyć napisy końcowe.

Przyjemne levelowanie

Konstrukcja świata i map sprawia, że levelowanie w Guild Wars 2 jest chyba najlepszym doświadczeniem tego typu we wszystkich grach MMO z jakimi miałam do czynienia. Nie znajdziemy tu miast czy wiosek będących hubami dla questów. Zamiast tego zadania są wbudowane w same mapy, dzięki czemu ich odkrywanie i robienie zadań jest płynne. Każda rasa startuje w swoim rejonie i pierwsze mapy, które przyjdzie nam zwiedzić, są mocno osadzone w lore danej rasy. I tak na przykład jako Asura będziesz asystować przy eksperymentach (oraz usuwać ich uboczne skutki), jako człowiek przyjdzie ci walczyć z bandytami i centaurami, a Norn będzie miał za zadanie dbać o duchy i miejsca ich kultu. (Z drugiej strony nic nie stoi na przeszkodzie, by sobie levelować na mapach w innych rejonach, jeśli taka nasza wola.)

Dodatkowo podczas levelowania natkniemy się na eventy, czyli losowe zdarzenia. Przygody te są zaznaczone na mapie, plus dostajemy notyfikację, że w okolicy dzieje się coś ciekawego. Zadania mają też różny charakter – czasem trzeba coś ubić, czasem pozbierać, obronić albo odeskortować. Zakończony sukcesem event da nam punkty doświadczenia, czasem też trochę gotówki i inne dobra materialne (tu dużo zależy od samego wydarzenia).

Na mapach, oprócz questów, znajdziemy też inne elementy – Visty (punkty widokowe), Point of Interest (jakieś charakterystyczne lub ważne miejsca), Waypointy (teleporty do szybkiej podróży). Odkrycie każdego takiego punktu daje nam trochę punktów doświadczenia. Po odkryciu wszystkich elementów na danej mapie dostajemy większy upominek, często sprzęt i / lub materiały do craftingu. Po zaliczeniu wszystkich map „starego świata” (z podstawowej wersji gry, bez dodatków) otrzymamy specjalny tytuł i przedmiot potrzebny do stworzenia legendarnej broni.

Co jest w tym wszystkim jednak najważniejsze – w przeciwieństwie do innych MMO, w Guild Wars 2 nie trzeba cisnąć byle szybciej do maksymalnego levelu, bo cała zabawa zaczyna się dopiero potem. Nie! Na mapach o poziomie niższym niż maksymalny dzieje się naprawdę dużo – chociażby World Bossy, które zapewne i tak będziesz odwiedzał regularnie po wbiciu 80.

Tarir, starożytne miasto zagubione w sercu dżungli

Gra przyjazna casualom (oraz introwertykom)

Tak, gra jest dość przyjazna casualom. Jak już pisałam wyżej, samo levelowanie jest fajnym doświadczeniem, a próg wejścia niski – zaczynasz z jednym aktywnym skilem, potem odblokowujesz kolejne, a potem drzewka rozwoju – wszystko po kolei, jest więc czas na spokojnie sobie to ogarnąć. Przy wbiciu nowego levelu dostajesz drobne, ale przydatne nagrody, dodatkowo gra oferuje też wyjaśnienie kolejnych mechanik. Przez pierwsze levele gracz jest prowadzony niemal za rączkę i powoli zaznajamiany z kolejnymi elementami gry.

Nie mamy tu sytuacji, którą znamy np z WoWa – że aby wejść do jakiejś instancji (dungeon lub raid) potrzebujemy ekwipunku o levelu X (okej, są instancje które wymagają endgamowego ekwipunku, ale dotarcie do nich trochę nam zajmie). W GW2, by móc spokojnie robić większość contentu endgame, wystarczy nam zestaw ekwipunku o rzadkości exotic, który możemy sobie sami w miarę łatwo wykrafcić albo kupić w domu aukcyjnym nawet już za kilka-kilkanaście sztuk złota (to nie jest dużo; wszystko zależy też od tego jakiego konkretnie sprzętu potrzebujemy, bo wiadomo, coś będzie droższe a coś tańsze). Później możemy się pokusić o zrobienie sobie sprzętu o wyższej jakości (ascended; tego już nie da się kupić, trzeba crafcić samemu), który w stosunku do poprzednika ma o około 10% wyższe staty (nie jest to więc różnica bardzo kolosalna).

Dzięki temu bardzo łatwo uzyskamy postać, którą zabierzemy na wiele ciekawych ekspedycji, bez potrzeby farmienia drogiego sprzętu. Ekwipunek wyższej jakości niż wspomniany wyżej egzotyczny będzie nam potrzebny jeśli zechcemy robić wysokolevelowe fraktale (to taki system dungeonów), ale jest to zabawa opcjonalna.

Jak już tą postać mamy, to podczas zwiedzania świata na pewno trafimy na jakiś event. Możemy wtedy dołączyć do grupy (jeśli jest zorganizowana), albo możemy po prostu latać sobie razem z innymi, bez żadnej formalizacji (większość eventów tak działa). W obu przypadkach dostaniemy wszystkie należne nam nagrody za dany event (cały drop jest osobisty – każdy dostaje swoją działkę, nie ma więc żadnych needów ani greedów).

Każdą klasę możemy też zbudować na kilka sposobów, dostosowując ją do naszego stylu gry lub typu aktywności, które chcemy wykonywać. I opcji jest sporo. Możemy mieć postać, granie którą będzie wymagało jedynie randomowego spamowania skilami, a rzeczy dookoła i tak będą umierać (jeśli akurat chcemy pograć, ale niekoniecznie się wysilać). Równie dobrze możemy też zrobić taką, gdzie będzie ustalona precyzyjna rotacja skili w celu wyciągnięcia maksymalnego DPSu.

Dodatkowo Guild Wars 2 dobrze się sprawdza jeśli mamy ograniczony czas na grę. Dzięki stronom takim jak Event Timers wiemy dokładnie co na której mapie dzieje się w tej chwili i co będzie się działo za chwilę. Bez trudu więc trafimy na event czy bossa, który jest nam akurat potrzebny, czy aktywność, którą zwyczajnie lubimy.

Codziennie też są tzw daily quests (osobne dla poszczególnych trybów gry – PvE, PvP, WvW), za wykonanie których dostajemy drobne nagrody i nieco złota. Są to proste zadania, dla PvE przykładowo będzie to ścięcie kilku drzew na mapie X, zabicie world bossa Y, czy zaliczenie czterech eventów na mapie Z. Część rzeczy możemy zrobić solo, a jeśli do czegoś potrzeba będzie więcej graczy, to zapewniam, że nie będzie z tym problemu – większość osób te daily robi, bo to „darmowe złoto”, więc zawsze znajdą się większe czy mniejsze grupki robiące daną aktywność.

Jak w chyba każdej grze, prędzej czy później w naszym plecaku znajdą się rzeczy, co do których przeznaczenia nie jesteśmy pewni. Sprzedać to? Wyrzucić? Czy może trzymać, bo będzie potrzebne? Tu z pomocą przychodzi nam obszerne Wiki gry. Najlepsze jednak jest to, że dostęp do niej mamy bezpośrednio z gry. Wystarczy na czacie wpisać /wiki, następnie kliknąć z Shiftem przedmiot z ekwipunku – jego nazwa wskoczy na czat i otrzymamy „/wiki [Nazwa Przedmiotu]”. Wciskamy enter i zostajemy przeniesieni do wikipedii, gdzie poczytamy do czego ten przedmiot nam się przyda (albo nie przyda).

Bijemy bossa!

Pływanie

Postanowiłam poświęcić krótki akapit podwodnym wojażom, bo to kolejny element, który wyróżnia GW2 na tle innych MMO (przynajmniej na tyle na ile się orientuję). Każda postać już na dość wczesnym etapie dostaje specjalną maskę pozwalającą oddychać pod wodą, dzięki czemu możemy pływać do woli – żadnych wskaźników poziomu tlenu. Co więcej, mamy specjalne bronie do podwodnej walki – harpuny, trójzęby i włócznie – które mają własny zestaw umiejętności aktywujący się automatycznie po wskoczeniu do wody. Ranger (klasa typu ludek z łukiem i zwierzakiem) ma całą osobną kategorię zwierzątek przeznaczonych do walki pod wodą, w tym rekiny czy meduzy.

Większość contentu dzieje się na lądzie, ale i pod wodą coś znajdziemy. Pojawiają się tu czasem czempiony do ubicia, niektóre questy i inne punkty na mapach wymagają pływania. Są nawet całe podwodne dungeony, jeśli ktoś lubi takie rzeczy.

Podwodna wioska Quagganów

Progress wspólny dla konta, a nie dla postaci (raj altoholika!)

Po osiągnięciu na postaci maksymalnego, 80 poziomu, dalszy progres jest już płaski. Oraz wspólny dla całego konta. Działa to tak, że wybieramy, co dalej chcemy expić, i to expimy. Dla przykładu, na mapach dodatku Path of Fire możemy zdobywane doświadczenie przelewać na nasze mounty (o nich poniżej; w każdym razie każdy z nich ma kilka leveli i na każdym odblokowuje nowe umiejętności). Całość wygląda więc tak, że wybieramy którego mounta chcemy levelować i całe zdobywane przez nas doświadczenie idzie właśnie tam. Doświadczenie to zdobywamy zwiedzając mapy, biorąc udział w eventach, zbierając surowce itd – czyli zasadniczo robiąc to co zawsze.

I teraz najlepsza część – logując się na inną postać możemy kontynuować to expienie. Możemy więc grać po trochu różnymi postaciami i cały czas rozwijać to samo, lub na każdej expić co innego, jeśli taka nasza wola.

W grze naprawdę sporo jest elementów wspólnych dla konta, zamiast przypisanych do konkretnej postaci. Przypisane do postaci są jej własny progres (level), postęp w fabule i zwiedzaniu map oraz skile craftingu, które jej wybierzemy. Natomiast cała reszta jest wspólna dla konta, czyli system achievmentów, pula recept dla craftingu (jeśli jedna z naszych postaci będąca krawcem nauczy się np rzadkiej recepty, to ta recepta automatycznie będzie dostępna u wszystkich innych postaci znających krawiectwo), a także levelowanie umiejętności z dodatków Heart of Thorns i Path of Fire. Wspólne są też wszelkie fundusze (zarówno złoto, jak i wszystkie waluty, które trafiają do specjalnego portfela), a także bank i skład zasobów do craftingu. A skoro już o nim mowa…

Dość przyjazny crafting i zbieranie zasobów

Zdarzyło wam się kiedyś biec w kierunku rzadkiego kwiatka w WoWie, po czym prześcigał was ktoś na szybszym mouncie i zwijał zdobycz sprzed nosa? Albo wstawaliście w niedzielę o 6 rano, by zająć dobry spot do spojlowania w Lineage 2? Nie? A ja tak. I mnie to niemiłosiernie irytowało. Na szczęście w GW2 nie występują podobne problemy. Wszelkie surowce naturalne są ogólnodostępne – może z nich skorzystać każdy. Dane drzewko będzie stało tak długo, dopóki go nie zetniesz, nie ważne ile osób przed tobą przy nim było. (Jak już je zetniesz to będzie potrzebowało czasu żeby się zrespawnować, wiadomo). Dlatego też podczas naszej podróży po mapach w żadnym momencie nie ma ciśnienia że „muszę zebrać ten surowiec już teraz natychmiast bo zaraz zniknie” – nie zniknie i nikt ci go nie zabierze.

Z czasem te wszystkie drzewka, kamyczki i roślinki, które zbieramy po drodze, zatykają nam nasz plecak. W tej sytuacji wystarczy z poziomu tego plecaka kliknąć jeden, specjalnie do tego stworzony przycisk „deposit all materials” i cyk, wszystkie nasze materiały rzemieślnicze automatycznie lecą do banku (skąd są dostępne dla wszystkich naszych postaci). Piękne rozwiązanie.

Dość dobrze wypada też system craftingu. Jego podstawy są proste i łatwo się w nich połapać, a i sam interface sporo tu pomaga. Warto dodać, że za wytwarzanie przedmiotów dostajemy doświadczenie, co może być wykorzystane do podlevelowania sobie postaci.

A jak już się nakrafcimy, to nasze produkty możemy spróbować sprzedać.

Bank materiałów. Wszystko uporządkowane.

Bardzo przyjazdy trade post

Dom aukcyjny, czyli główne miejsce handlu. Podzielony jest na kilka kategorii (zbroje, bronie, skórki, ulepszenia itd), a te z kolei mają swoje podkategorie i filtry, dzięki czemu łatwo znajdziemy to, czego nam trzeba. Zawsze można też szukać po nazwie. Obsługa tego wszystkiego jest bajecznie prosta i przyjazna – zarówno kupowanie, jak i sprzedawanie.

Kupować możemy na dwa sposoby – wyszukujemy interesujący nas przedmiot i klikamy kup (takie „kup teraz”), lub ustawiamy się w kolejce do „skupu”, czyli deklarujemy chęć nabycia przedmiotu X za cenę Y i czekamy aż ktoś nam ten przedmiot sprzeda.

Sprzedawać możemy podobnie – albo tradycyjnie, czyli wystawiamy przedmiot X za cenę Y (gra pokazuje nam ile jest danych przedmiotów na sprzedaż i w jakich cenach, dzięki czemu nie musimy się nad tym sami głowić) i czekamy aż znajdzie się kupiec. Druga opcja to sprzedanie od ręki komuś, kto zadeklarował chęć zakupu i czeka.

W przypadku towarów powszechnych, różnice między „skupem” a „kup teraz” są przeważnie marginalne, ale w przypadku przedmiotów rzadkich potrafią sięgać od kilkudziesięciu do nawet kilkuset sztuk złota. Warto się więc zastanowić, która opcja jest dla nas w danym momencie lepsza.

I jeszcze jedna ważna rzecz – dostęp do domu aukcyjnego mamy z dowolnego miejsca na świecie. I o ile wystawianie przedmiotów na sprzedaż jest możliwe w ten sposób, to zakup też, ale po odbiór gotówki i zakupionych dóbr musimy się już zgłosić do aukcyjnego NPC.

Brak „świętej trójcy”

W GW2 nie znajdziemy tradycyjnego podziału na role typu tank – healer – DPS. Możemy pretendować do którejś z tych ról, odpowiednio budując postać, natomiast nie będzie to styl gry jaki znamy z innych MMO. W GW2 każda klasa ma do wyboru kilka umiejętności leczących, może wykonywać uniki w dowolnym momencie (o ile dysponuje staminą), czyli krótko mówiąc – każda klasa jest w stanie sama o siebie zadbać (lepiej lub gorzej, ale jednak).

Co z tego wynika – jeśli działamy w grupie, to musimy dbać zarówno o siebie (np. nie stać po kolana w lawie), jak i o innych (podleczyć, dać buffa, usunąć złe efekty). Już sama konstrukcja gry sprawia, że trzeba działać wspólnie, a nie zwalać całej winy na healera (albo tanka, albo huntera i jego zwierzaki).

Czy takie rozwiązanie jest aby na pewno dobre? To zależy od punktu widzenia. Jeśli ktoś lubi grać postacią wyspecjalizowaną (np tankiem albo healerem), to tu będzie miał mniejsze pole do popisu. Z drugiej strony nie ma sytuacji, że pół godziny czeka się na złożenie grupy, bo jak już się pojawił healer, to tank poszedł na obiad.

Na dodatek mnogość buildów sprawia, że steorotypy dotyczące różnych klas niekoniecznie mają tu zastosowanie. I tak na przykład Nekromanta może być niezłym healerem, podobnie jak Wojownik czy Łowca. A za tanka może robić Mesmer (rodzaj maga), bo ma sporo sprzyjających temu umiejętności i nie przeszkadza mu wcale magiczna sukienka zamiast płytówki.

Dzielna wojowniczka i jej Bojowy Wściekły Kwiatek

Mounty

Podczas gdy w innych grach mounty służą po prostu do szybszego poruszania się, tak w GW2 zostały pomyślane nieco inaczej. Mamy kilka rodzajów mountów i każdy z nich pełni jakąś dodatkową rolę. I tak np Raptor, poza tym że szybko biega, to potrafi sadzić długie susy, Skimmer (płaszczka) lewituje nad gruntem, dobrze sprawdza się więc nad wodą lub ruchomymi piaskami, a Springer (…królikokangur?) co prawda nie biega szybko, ale za to potrafi bardzo wysoko skakać. Dzięki tym umiejętnościom zwiedzanie map nabiera nowego wymiaru. A nie wspomniałam jeszcze nawet o mouncie latającym, który niesamowicie ułatwia życie. Wszystko to jednak ma swoje ograniczenia, bo każdy ze zwierzaków posiada pasek wytrzymałości. Dodatkowo jest jeszcze mount przeznaczony głównie do rozgrywek WvW, ze skrojonymi pod to umiejętnościami, ale w ten tryb nie gram, więc się o nim nie wypowiem.

Aha, no i oczywiście możemy naszym wierzchowcom kupować skórki. Oraz je kolorować. Nudy nie ma.

Pokoloruj sobie mounta

Zróżnicowanie map, „stary” content nadal żyje

Map do zwiedzania mamy naprawdę dużo. Kilkadziesiąt w bazowej wersji świata, plus kolejnych kilkanaście, które doszły wraz z dodatkami i rozwijającą się historią.

Na zróżnicowanie też nie ma co narzekać. Mamy tu lasy, dżungle, tereny wiejskie, śnieżne góry, obszary objęte lokalnymi wojenkami, wyrastające z morza koralowe kontynenty. Z dodatkiem Heart of Thorns dostaliśmy do dyspozycji wielopoziomową dżunglę z zaginionymi ruinami, a Path of Fire zaprowadzi nas na rozległe pustynie.

Najlepsze jest jednak to, że nawet te stare mapy nadal żyją i mają się całkiem dobrze. Jest to zasługa regularnie odbywających się tam eventów, ale i poza nimi też raczej nie ma pustki.

Event u stóp wulkanu

Oddzielenie trybów PvE, PvP, WvW

Jedna z największych zalet Guild Wars 2 w mojej opinii. Jeśli interesuje cię tylko PvP i nie chcesz się tykać PvE, to możesz to zrobić. Po utworzeniu postaci (i zaliczeniu obowiązkowego prologu) możesz od razu przenieść się do strefy PvP i z niej nie wychodzić. Kompletne rozdzielenie trybów rozgrywki sprawia, że każdy robi to, na co ma ochotę i kiedy ma na to ochotę, bez obawy, że „ktoś zaraz wyskoczy zza krzaka i mnie zabije a muszę dokończyć questa”.

Free to Play, brak P2W

No i kolejny ważny powód, dla którego do Guild Wars 2 można sobie wracać w dowolnym momencie – brak abonamentu. W tej chwili podstawka jest za darmo, płatne są tylko dodatki (jednorazowo, i często w promocji).

Brak abonamentu powoduje, że gra musi mieć jakąś inną formę zarabiania na siebie – i są to oczywiście mikrotransakcje. Z tym, że nie znajdziemy tam żadnego Pay 2 Win. Oferowane przedmioty mają charakter kosmetyczny (skórki broni i zbroi, mountów, farbki do kolorowania tychże, zestawy do zmiany wyglądu postaci), rozbudowujący konto (dodatkowe sloty postaci, więcej miejsca w banku) lub ułatwiający życie (niezużywające się narzędzia do zbierania surowców czy rozbijania itemków). Spokojnie da się bez tych rzeczy obejść, zresztą niektóre można też zdobyć w samej grze.

Dodatkowo warto mieć na uwadze fakt, że gemy, którymi płacimy w sklepiku, możemy kupić albo za realną gotówkę, albo za wirtualne złoto. Jeśli więc koniecznie chcemy jakiś przedmiot ze sklepu, to wcale nie musimy sięgać do portfela, wystarczy mieć trochę złota pod ręką. (Najlepiej trochę więcej.)

Zbiórka przed bossem. Żadnych instancji, po prostu przychodzisz, bijesz, zgarniasz loot i idziesz w swoją stronę

Wiele sposobów na zdobycie danej rzeczy

Kolejny element umilający wirtualne życie. Przeważnie istnieje więcej niż jeden sposób na zdobycie konkretnych przedmiotów. Poniżej kilka przykładów:

  • Wyposażenie – możemy je sami ukrafcić, kupić (gotowe przedmioty lub elementy do craftingu), robić fraktale  (dungeony; uzbieraną z nich walutę wymieniamy np. na gotowe elementy uzbrojenia), niektóre rzeczy możemy też dostać za konkretne questy czy achievmenty. No i jest jeszcze stary dobry drop, ale szansa, że dostaniemy dokładnie to czego nam potrzeba, jest raczej niewielka.
  • Przedmioty ze sklepiku – gemy którymi w nim płacimy kupujemy za $$ lub złoto z gry. Nie jest to jednak jedyna opcja. Potrzebny nam będzie specjalny kluczyk, którym otworzymy skrzynkę, zawierającą wybór dóbr ze sklepiku (jej zawartość zmienia się w czasie; zawiera np. ekskluzywne farbki, skórki, i różne wspomagacze). Kluczyk możemy kupić za gemy, dostać za ukończenie mapy (~30% szans), otrzymamy go również jako nagrodę po kilku misjach fabularnych (pierwszy już na 10 levelu). Przedmioty otrzymane z takiej skrzynki będą losowe, ale zawsze to coś.  Poza tym, jeśli logujemy się regularnie, dostajemy codziennie jakiś drobny upominek, a wśród nich są także losowe dobra ze sklepiku.
Codziennie drobny upominek. A po 28 dniach – całkiem pokaźna skrzynia z cennymi materiałami.

Podsumowanie – dla każdego coś miłego

GW2 oferuje szeroki wachlarz aktywności, z których każdy na pewno wybierze coś dla siebie – spróbuję je poniżej krótko podsumować. I nie, Guild Wars 2 nie jest grą idealną – nie ma takiej, każdy tytuł ma swoje problemy, które stara się lepiej lub gorzej rozwiązywać. Do mnie jednak bardzo przemawia konstrukcja i mechaniki tej gry, łatwo się w niej odnajduję i chętnie wracam.

  • Lubisz eksplorować świat? Kilkadziesiąt map czeka na odkrycie. A na końcu każdej z nich nagroda.
  • Lubisz podejmować wyzwania? W takim razie rajdy i najwyższe levele Fraktali są dla ciebie. Dodatkowo można je robić w Chellenge mode (dodatkowe wytyczne/obostrzenia, czasem wymagane do achievmentów).
  • Lubisz handlować i analizować ekonomię gry? Istnieją narzędzie które to ułatwiają – np GW2Efficency.
  • Interesuje cię tylko walka z innymi, bez nudnego tłuczenia wilków w lesie? W takim razie masz tryby PvP (na mniejszą skalę) i WvW (na większą), wyzwania z nimi związane i rankingi.
  • Masz tylko godzinę dziennie na grę? Nie ma problemu, zerknij na Event Timer i wskocz od razu w centrum wydarzeń.
  • Lubisz farmić matsy i składać z nich epickie przedmioty? W takim razie złóż sobie legendarną broń (ma unikalną skórkę i efekty wizualne oraz dźwiękowe). Albo zbroję. Albo plecak. Albo pierścionki.
  • Chcesz się pobawić w roleplaying? Spokojnie znajdziesz dla siebie gildię.
  • Lubisz elementy zręcznościowe? Gra oferuje Jumping Puzzle – zręcznościowo-platformowe wyzwania, na których końcu znajdziemy skrzynię ze skarbem.

Jeśli się zastanawiasz, czy teraz nie jest już za późno na rozpoczęcie gry od zera (Guild Wars 2 wyszło w 2012 roku), to według mnie – nie. A tu pan Mukluk wyjaśni krótko, dlaczego warto (po angielsku), powie też kilka słów więcej o trybach PvP i WvW.

Alexandretta

Kobieta gracz. Po godzinach pracy, z zapałem i piekielnymi ognikami w oczach biega po lochach i tłucze bogu ducha winne zombie czy inne szkielety. Miłośniczka wszelkiej maści cRPG. Notoryczne problemy z wyborem klasy i rasy, bo wszystko fajne... W chwilach zwątpienia zatraca się przy dźwiękach mieczy, roztrzaskiwanych tarcz i okrzyków bojowych, słuchając wiking metalu z zimnej, niegościnnej, odległej Skandynawii. Czasem zdarzy jej się pograć w jakąś strategię bądź nawet w FPP, ale tylko na easy, żeby nie psuć sobie niepotrzebnie nerwów.

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button