Recenzje

Serial Cleaners – recenzja

Serial Cleaners sprzątaniem stoi. W grze przyjdzie nam czyścić pozostałości po porachunkach gangów i innych zadymach. A że podobno jak nie ma trupa, to nie ma sprawy, to robimy wszystko, żeby pozbyć się zalegających po kątach zwłok.

Sposobów na ich uprzątnięcie jest kilka. Najprostszy i najbardziej oczywisty to zapakowanie zwłok do bagażnika auta, którym przyjechaliśmy. Nie jest to zbyt proste zadanie, bo zwykle po nas na miejsce wpadają mundurowi, którzy skutecznie będą nam to utrudniać. Całe szczęście autorzy oddają nam do dyspozycji jeszcze kilka innych miejsc, w których możemy się pozbyć ciał. W zależności od lokacji będą to zsypy na śmieci, różnego rodzaju kontenery, a także – co już jest nieco chore – zgniatarki i rozdrabniacze do gałęzi.

W przeciwieństwie do poprzedniej gry o seryjnym sprzątaczu tutaj mamy cztery postaci, którymi będziemy grali na przemian. Ale… wybór sprzątacza w danej misji i tak narzuca nam scenariusz. Każdy z bohaterów posiada swoje unikalne zdolności. I tak Bob to profesjonalista, może zawijać ciała w plastikowe worki i zarzucać je sobie na ramię, przez co jest w stanie szybko wynosić trupy z miejsc zbrodni. Vip3r – hakerka, miłośniczka muzyki rave i automatów arcade, potrafi wykorzystywać sprzęt elektroniczny do odwracania uwagi. Może także korzystać z kanałów wentylacyjnych, by szybko się nimi przemieszczać niezauważona. To także moim zdaniem najlepiej napisana postać w grze. Jest bezpośrednia, nieco zadziorna i pewna siebie. Czasem ciężko ją zrozumieć przez używanie specyficznego języka i wplatania do wypowiedzi całej masy jakiś elo młodzieżowych skrótów. Lati – druga dziewczyna w zespole. Jest szybka i zwinna. Wykorzystuje swoje parkourowe umiejętności, by przeskakiwać przeszkody, albo wspinać się po elementach otoczenia. No i jest jeszcze Psycho – czyli typowy psychol, który zamiast wynoszenia trupów woli je rozczłonkowywać przy pomocy podręcznej piły łańcuchowej – odciętymi kończynami może zaś ciskać w gliniarzy, by na chwilę ich ogłuszyć.

Każda lokacja, którą odwiedzimy, jest inna, ze swoim niepowtarzalnym klimatem. Każda z nich to taka mała piaskownica,  w której mamy naprawdę sporą dowolność w tym, co zrobimy i to od nas zależy jak podejdziemy do wyzwania. Na planszach są rozmieszczone kanały wentylacyjne, elementy po których możemy się wspinać czy kryjówki. Gameplay jest bardzo przyjemny, uzupełniany świetną muzyką – czasem w tle towarzyszy nam relaksacyjne plumkanie – przywodzące na myśl audycję Radio Leniwa Niedziela w nieistniejącej już Radiostacji, innym zaś razem przygrywa wkręcająca się w mózg ostra techno vixa.

Gdyby się mnie jeszcze ktoś pytał o to, czego mi zabrakło w Serial Cleaners, to byłaby to punktacja, która wyskakiwałaby po zakończeniu levelu. Coś takiego co mieliśmy chociażby w Hotline Miami. Ta gra aż się prosi o tabelę wyników – co byłoby fajnym nawiązaniem do postaci Vip3r – która sama siebie określa jako high score bitch.

Nie dajcie sobie wmówić, że Serial Cleaners to gra typu stealth. Nic nie stoi na przeszkodzie, by grać w nią jak w typową zręcznościówkę. I chyba właśnie granie w ten sposób sprawiało mi większą frajdę. Zamiast skradać się i chować po kanałach wentylacyjnych czy kisnąć pod biurkami w oczekiwaniu aż patrolujący gliniarz sobie pójdzie, grałem jak w typową zręcznościówkę. Ganiałem się z policją, próbując ich sprowokować i ściągnąć w pobliże drzwi, aby nimi ich chwilowo wyłączyć z gry. To chyba właśnie jest najlepsze – w Serial Cleaners każdy może grać na swój sposób, tak jak lubi.

Tytuł nie jest długi, co też dla jednych może być wadą, a dla innych zaletą. Według howlongtobeat.com czas potrzeby na ukończenie to 10 godzin. Mnie jednak wyszło ze statystyk, że spędziłem przy grze nieco ponad 18 godzin.

Do gry szykowany jest ponoć dodatek. Prawdopodobnie wydawca będzie nim próbował podbić niezbyt zadowalającą sprzedaż gry. Na chwilę obecną niestety nie znamy żadnych konkretów – nie wiemy, co dokładnie będzie zawierać rozszerzenie, ani kiedy ma się ukazać.

W tak zwanym międzyczasie, podczas powstawania niniejszego wpisu do gry został dodany spory patch oraz (w końcu) zawitał język polski. Jeśli ktoś wstrzymywał się z zakupem ze względu na brak rodzimych ogonków, to w tym momencie powinien porzucić wszelkie wątpliwości. Język polski jest dostępny zarówno na Steam, jak i na Gog.com.

Wracając zaś do patcha. Ten dodaje możliwość wyboru strojów, lokacji oraz poziomu trudności.

Gra jest dostępna zarówno na Steam, jak i na Gog.com w cenie 99 złotych.

Grę do testów kupiliśmy sobie sami.

Kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych.

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button