HydeparkPublicystyka

Hydepark #5: Horizon: Zero Dawn, czyli dlaczego nie ukończyłam Wiedźmina 3

Tak jest, nie ukończyłam Wiedźmina 3. Dotarłam tylko do Czerwonego Barona. I, mimo szczerych chęci, nie udało mi się dotrzeć dalej. Za to jak usiadłam do Horizona, to wstałam po niemal 100 godzinach (no dobra, były jakieś przerwy na jedzenie, spanie czy pracę). Obie gry to duże cRPGi w moich klimatach. Dlaczego więc od jednej się notorycznie odbijam, a druga wessała mnie jak bagno?

Odpowiedź jest dość prozaiczna. Jedna z tych gier opiera się na walce w zwarciu, a druga na walce dystansowej. A ja walki w zwarciu niestety nie trawię. To powód pierwszy. Drugi to ten, że świat Wiedźmina jako tako znam z książek, więc z grubsza wiem, czego się spodziewać. Natomiast o świecie Horizon nie wiedziałam nic, i było to coś nowego i intrygującego. No szczerze, kto nie chciał się dowiedzić skąd się wzięły mechozaury?

Trzecim powodem jest mechanika rozgrywki. Połączenie walki dystansowej, skradania, zabawy w kotka i myszkę, precyzyjnego odstrzeliwania komponentów z maszyn – podeszło mi to bardzo. Do tego wspinanie się po skałkach… można powiedzieć, że Horizon to takie trochę połączenie koncepcji Tomb Raidera i Thiefa, a to akurat jedne z moich ulubionych gier z dzieciństwa (czy raczej z czasów nastoletnich).

Czwarty punkt to oś historii. Nie twierdzę, że Wiedźmin ma złą fabułę – absolutnie nie, a te kilka questów które zrobiłam było napisanych naprawdę świetnie. Tylko że Horizon ma ten typ historii, który lubię najbardziej – poszukiwanie własnego ja. Za najlepszą grę ever uważam Planescape: Torment, gdzie fabuła też kręci się wokół poszukiwania własnej tożsamości i przeszłości. Podobnie mamy w Horizon – bohaterka chce się dowiedzieć, kim jest i dlaczego została wyrzutkiem, i tego typu historie wciągają mnie dużo bardziej, niż wszystkie wydmuszki typu „no cześć, jesteś wybrańcem, masz tu magiczny patyk, idź ratować świat. Pa.”.

Punkt piąty i ostatni to sama Aloy. Dziewczyna jest uparta i zawzięta, i dzięki temu udaje jej się rozwiązać zagadkę zarówno własnego pochodzenia, jak i otaczającego ją świata. Jest twarda, ale nie do przesady, i naprawdę daje się lubić. Z drugiej strony, Geralt też ma swój charakter, swoje przeszedł, jest twardy, bo w tym zawodzie musi być. Tak, lubię tą postać, zdecydowanie. Ale nie potrafię się z nim utożsamić tak jak z Aloy.

Mam nadzieję tego Wiedźmina kiedyś jednak skończyć. Głównie dla historii. Czekam też na kolejną część przygód Aloy, by poznać nowy kawałek tego intrygującego świata. Obie gry są świetne i obie warto znać. Szkoda, że od jednej się odbijam.

 

 

 

Alexandretta

Kobieta gracz. Po godzinach pracy, z zapałem i piekielnymi ognikami w oczach biega po lochach i tłucze bogu ducha winne zombie czy inne szkielety. Miłośniczka wszelkiej maści cRPG. Notoryczne problemy z wyborem klasy i rasy, bo wszystko fajne... W chwilach zwątpienia zatraca się przy dźwiękach mieczy, roztrzaskiwanych tarcz i okrzyków bojowych, słuchając wiking metalu z zimnej, niegościnnej, odległej Skandynawii. Czasem zdarzy jej się pograć w jakąś strategię bądź nawet w FPP, ale tylko na easy, żeby nie psuć sobie niepotrzebnie nerwów.

Related Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button