Nauczona doświadczeniem, przed zakupem kolejnej książki samorozwojowej, przeczytałam jej fragment, żeby ocenić, ile tam jest rzeczy faktycznie ciekawych, a ile coachingowego bełkotu. Ponieważ ocena wypadła pozytywnie, stałam się właścicielem „Ty też to masz!” Elżbiety Krokosz. Książka traktuje o poszukiwaniu własnych talentów i pokazuje, jak je znaleźć, a potem wykorzystać w codziennej pracy, by czerpać z niej satysfakcję – nawet, jeśli pracujemy w korporacji jako „trybik”.
Talent wielu osobom kojarzy się ze zdolnościami artystycznymi, natomiast w książce traktowany jest dużo szerzej – autorka pokazuje, że tak naprawdę każdy ma w sobie jakiś talent; często są to kompetencje, o których na co dzień nie myślimy jako o czymś specjalnym, a już na pewno nie jak o tym mistycznym, tajemniczym talencie. Który jednak najpierw trzeba zidentyfikować. I tu dochodzimy do sedna.
Jednym z najważniejszych elementów książki jest zawarty w niej zestaw ćwiczeń, które każą nam się zastanowić nad samym sobą. Dzięki temu określimy, w czym jesteśmy dobrzy, czym tak naprawdę chcemy się zajmować, czy za co chcemy być zapamiętani, by następnie sformułować swoje życiowo-zawodowe motto. Ćwiczenia te są faktycznie ciekawe i jeśli wykonamy je sumiennie, to naprawdę mogą nam pomóc w odkryciu czegoś nowego.
Drugim wartym uwagi elementem są przytoczone rozmowy z sesji coachingowej, w których autorka omawia z drugą osobą rezultaty wspomnianych wyżej ćwiczeń, pomaga w razie wątpliwości i nakierowuje. Jest to dobre uzupełnienie, które przy okazji pokazuje nam ciąg myślowy prowadzący do konkretnych wniosków.
Ważnym aspektem jest też to, że książka nie jest „receptą na sukces”. Dostarcza narzędzi pomagających poznać siebie, a następnie podpowiada, co z tą wiedzą dalej zrobić – jak zarządzać swoją ścieżką kariery, by praca była czymś więcej niż przykrą koniecznością. Pozwala wyznaczyć nowy kierunek – to istotne: kierunek, nie konkretną ścieżkę od A do Z. Określenie talentu nie oznacza wybrania konkretnego zawodu czy nawet stanowiska, bo jeden talent można utylizować na wiele różnych sposobów, na różnych stanowiskach i w różnych branżach.
Czy polecam tą książkę? W sumie tak. Nie ustrzegła się błędów – zdarzały się momenty coachingowego bełkotu, ale było ich na tyle niedużo, że są do przełknięcia. Jak wspominałam już wcześniej, największą siłą tej książki są ćwiczenia – jeśli więc ktoś czuje się zagubiony i nie bardzo wie, co zrobić ze swoim zawodowym życiem, to ta książka może okazać się realną pomocą.
Obrazek z Pixabay.