Nie uważam się za znawcę literatury, ale czytam dużo i od dawna, więc jakie takie pojęcie mam. I jak do tej pory w żadnej książce nie znalazłam świata, który byłby tak… niesamowity i intrygujący. Bardzo specyficzne połączenie fantasy i steampuku, ciekawy świat, kilka tajemnic, intryga… Czego chcieć więcej?
Lunapolis. Miasto, które dąży do Przebudzenia, poprzez samodoskonalenie się mieszkańców oraz tworzenie Wynalazków. Niektóre z nich przybliżają do sądnego dnia, dosłownie – następuje Skok i miasto przenosi się w czasie o kilka lat do przodu. W przeszłości zostają ci, którzy okazali się niewystarczająco doskonali pod jakimś względem, skazani na powolną śmierć, szybkie starzenie się, głód i choroby. Takich odrzuconych światów jest wiele, można się do nich dostać za pomocą Wind. Z każdym Skokiem populacja miasta zmniejsza się, przybywa sierot i opustoszałych dzielnic.
Nikt nie zna reguł rządzących tym morderczym przesiewem, tak samo jak nie znane są przyczyny dla których Przedksiężycowi pozwalają na jedne technologie, a zakazują innych. Na przykład istnieją wynalazki bardzo proste oraz bardzo skomplikowane, takie jak mechanoidy sterowane myślami; nie ma jednak nic pomiędzy, powiedzmy takiego średnio zaawansowanego pojazdu kołowego. Na dodatek całe miasto ma charakter artystyczny, niemalże każdy element, użytkowy jak i nieużytkowy, jest większym bądź mniejszym dziełem sztuki. Dzieci się nie rodzą, ale są zamawiane u Duszoinżynierów według jakiegoś wzorca; rodzice mogą sobie zamówić dziecko piękne, mądre, o szczególnm talencie… Starają się dobrać takie cechy, które pozwolą potomkom przetrwać jak najwięcej Skoków.
W tym właśnie mieście wyrasta Kaira, córka bogatego człowieka, która przetrwała swój pierwszy dorosły Skok; była tym faktem nieco zdziwiona, bo uważała że nie powinna, jako że nie ma żadnych szczególnych talentów (albo jeszcze o nich nie wie). Czując się winna, że przetrwała a inni zostali w tyle, zaczyna obmyślać plan, dzięki któremu mogłaby uwolnić ludzkość od kolejnych Skoków i tym samym uratować ich życie.
Jeśli historia wydaje wam się prosta, to macie rację. Wydaje wam się. W Lunapolis nic nie jest łatwe i proste. To miasto dziwactw i dziwaków, artystów, sierot, wynalazców, aktorów… Dodajcie do tego jeszcze Ziemianina, który znalazł się tu zupełnie przypadkiem i usiłuje wrócić do domu.
Książkę (a właściwie trylogię) czyta się jednym tchem. Świat jest fascynujący, spójny i logiczny, akcja trwa cały czas, w międzyczasie pojawiają się nowe wątki, wszystkie jednak ściśle związane z głównym biegiem fabularnym. Jeśli macie ochotę na trochę solidnego, cięższego fantasy, to zdecydowanie warto sięgnąć po „Przedksiężycowych”.