Z racji tego, że nowe Star Wars zobaczymy już w tym roku – pierwszy epizod nowej trylogii ma w kinach pojawić się koło gwiazdki – postanowiłem coś niecoś napisać o tym, czemu nowe Gwiezdne Wojny na pewno nie będą gorsze od ostatnich popłuczyn – w sensie pierwszej trylogii (chronologicznie).
Jak wiemy George Lucas sprzedał markę Disneyowi, a ten z kolei postanowił nakręcić dalszą część sagi, której kolejne części były już od dawien dawna zapowiadanie, ale ich realizacja nie doszła do skutku. George uznał ponoć, że nie jest gotowy na to, by zmarnować kolejne 9 lat życia, wolał więc markę sprzedać. Ja tam się cieszę, bo pewne jest, że już bardziej nie zostanie zniszczona. W szczególności jeśli chodzi o filmy.
Może nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale stara trylogia była trzy razy odświeżana. Ok, nie mam nic przeciwko podbiciu rozdzielczości filmu, wyostrzeniu niektórych fragmentów czy poprawieniu efektów specjalnych. Filmy mają już swoje lata, więc niektóre zastosowane tam techniki w dzisiejszych czasach mocno trącają myszą. Pamiętać przy tym należy o jeszcze jednej ważnej rzeczy, a może nawet najważniejszej. Ponoć George Lucas nie mógł do końca zrealizować swojej wizji. Z jednej strony ograniczony był budżetem produkcji, z drugiej techniką. Powstała więc Edycja Specjalna. Jej celem było odświeżenie wszystkich trzech filmów, uzupełniając je o nowoczesne efekty specjalne oraz dodatkowe sceny i ujęcia. Czyli w skrócie zrobienie tych filmów takimi jakimi od początku miały być.
Przekonajmy się więc co z tego wyszło. Poniżej zestawienie najbardziej zepsutych scen moim zdaniem.
1. R2D2 chowa się w skałach
Poniższe zdjęcie prezentuje oryginalną wersję sceny, w której R2D2 chowa się przed ludźmi pustyni w skałach.
Jak widać w Edycji Specjalnej z 1997 nic się tutaj praktycznie nie zmieniło.
Również w wersji z 2004 nic się tutaj nie zmieniło.
W edycji Blue-ray jak widać zostały dodane dodatkowe skały. Jakim cudem dron się tam w ogóle wcisnął? Co gorsze w następnym ujęciu R2D2 już wyszedł z kryjówki – ale po dołożonych skałach nie ma śladu.
2. Mos Eisley
Gdy Luke z Benem i droidami docierają do portu by w tamtejszej kantynie poszukać pilota, który pomoże im się wyrwać z planety, mają miejsce dziwne sceny. Zebrałem je wszystkie pod jedną nazwą.
Na samym początku mamy dwie sceny dodające nieco humoru na styl nowej sagi.
Chwilę zaś później ekran zostaje kompletnie acz chwilowo zasłonięty przez dinozaura, który został wprowadzony w Edycji Specjalnej. W kolejnych edycjach nic się pod tym względem nie zmieniło.
To chyba najgorszy przykład zepsutej sceny. Nie mam pojęcia jakiemu celowi miałoby służyć zasłonięcie ekranu jakimś czymś.
3. Spotkanie z Jabbą w hangarze
W pierwowzorze była to postać grana przez aktora, w Edycji Specjalnej została jednak zastąpiona kawałem digitalizowanego gówna bo inaczej tego określić się nie da.
Całe szczęście Jabba został poprawiony w edycji DVD przez co wygląda nieco lepiej.
A tak zmieniał się ropuch na przestrzeni czasu.
4. Han strzelał pierwszy
Największa bzdura Gwiezdnych Wojen. Została wprowadzona zapewne po to, by móc obniżyć wymagania wiekowe, tym samym czyniąc film dostępnym dla dzieci. W oryginale Han Solo nie pozostawił jakiejkolwiek szansy Greedo. W Edycji Specjalnej postanowiono to zmienić dodając strzał z lasera łowcy nagród, który rzekomo miał strzelać pierwszy. Dodano także nienaturalny ruch głowy Hana, który odchyla się przed strzałem.
5. Cenzura
Tego to już zupełnie nie rozumiem. W scenie kiedy imperialny oficer dostaje strzałem z blastera w wersji oryginalnej wyraźnie widać rozbłysk trafienia.
W Edycji Specjalnej wycięto trochę klatek i zostawiono tylko dym, a samego trafienia nie widać.
Podobnie sprawa ma się z edycją z 2004 oraz Blue-Ray
6. Garnizon szturmowców na Gwieździe Śmierci
W scenie kiedy Han goni korytarzem szturmowców, na jego końcu wpada na większą ich grupę. Tak to przynajmniej wyglądało w oryginalnej scenie.
Scena ta w Edycji Specjalnej została poprawiona tak, że grupa szturmowców została zastąpiona całym ich garnizonem (garnizon na Gwieździe Śmierci? Really?)
Oczywiście w/w scena w kolejnych edycjach została zostawiona w jedynej słusznej formie, czyli tej z 1997 roku.
To chyba wszystkie największe i najbardziej radykalne zmiany względem oryginału w Nowej Nadziei. Następnym razem zajmiemy się moją ulubioną częścią gwiezdnej sagi czyli Imperium Kontratakuje. A tymczasem na zakończenie film podsumowujący największe bullshity pierwszego epizodu Gwiezdnych Wojen.
Ciekawostka 1: W Nowej Nadziei ani razu nie pada nazwa rodzinnej planety Luka – Tatooine.
Ciekawostka 2: Na odrestaurowanie samej Nowej Nadzei zostało wydane blisko 10 mln dolarów, czyli kwota zbliżona do budżetu jakim dysponował Lucas podczas jej kręcenia.
PS. Gdyby George Lucas wziął się za poprawianie trailera do części VII, to zapewne wyglądało by to w ten deseń:
Źródła:
http://film.org.pl/wewn/gwiezdne-wojny-edycja-specjalna-26607/
http://www.star-wars.pl/Tekst/487
http://www.dvdactive.com/editorial/articles/star-wars-the-changes-part-one.html