Publicystyka

Edycje pudełkowe a dystrybucja cyfrowa

Dziwna sprawa wyszła z tą całą dystrybucją cyfrową. Miało być taniej, bo odpada  część kosztów związanych z produkcją poszczególnych komponentów (tłoczenie płyt, druk instrukcji i wkładek), a wyszło jak zwykle. W niektórych przypadkach okazuje się jednak, że standardowa pudełkowa wersja jest tańsza. Ot paradoks.

Wersje pudełkowe tracą z dnia na dzień na znaczeniu mogło by się zdawać. Gra, którą kupujemy w dniu premiery, przeważnie wymaga dociągania gigabajtów patchy. Chociaż z samą instalacją z nośnika też różnie bywa. Czasem okazuje się, że większą część gry instalujemy z dołączonych do pudełka płyt, a drugą część dociągamy z netu – vide Wasteland 2. Przyspiesza to proces instalacji, bo pobieramy tylko część potrzebnych danych. Czasem jednak uruchomienie dopiero co zakupionej gry wiążę się z pobraniem jej w całości, bo jak się okazuje pewna partia płyt została uszkodzona. Jeśli więc nie chcemy się bawić z wymianą uszkodzonych nośników zostaje nam pobranie całości. Tak było chociażby z ostatnim Wiedźminem, z którym się nie bawiłem poczytawszy w necie, że masa ludzi ma problemy z instalacją z dvd. Uznałem więc, że szybciej będzie pobrać całość niż się rozczarować, kiedy przy kopiowaniu danych pojawi się błąd odczytu czy inny równie irytujący. Oczywiście na pobieranie gigabajtów danych mogą sobie pozwolić ci, którzy dysponują w miarę szybkim łączem internetowym. Co nie jest regułą. Zdarzają się jeszcze w naszym pięknym kraju przypadki, gdzie z braku możliwości technicznych kilka megabitów jest standardem.

Już sam nie pamiętam, kiedy ostatnio włożyłem płytę z grą do napędu, zainstalowałem i mogłem cieszyć się grą bez dociągania gigabajtów poprawek żeby móc w ogóle uruchomić program. Obawiam się, że te czasy już dawno minęły. Teraz gry często są wydawane niekompletne, zabugowane czy mające problemy z poprawnym działaniem (jak chociażby niedawna głośna sprawa Arkham Knight).

Zastanawiam się czasami też nad tym, jaki jest sens umieszczania płyt w pudełku skoro możemy ich użyć zwykle jako co najwyżej podstawkę pod herbatę czy kawę. Wystarczyłoby wrzucić karteczkę z kodem do wklepania na którejś z platform cyfrowych. Odpada problem z tłoczeniem płyt, które są i tak zwykle nic nie warte.

O krok dalej poszło Konami – wydawca najnowszego MGS. W pudełku otrzymamy płytę, na której jest tylko instalator Steam’a. Co proszę? Nie lepiej było do pudełka wrzucić sam kod i umieścić informację o tym, że pudełko nie zawiera gry, tą sobie trzeba samemu pobrać? To byłoby zagranie moim zdaniem bardziej w porządku niż rzucanie w nich instalką Steam’a z hasłem pobierz se sam. No bo przecież gracz sam nie pobierze sobie Steam’a z Internetu, to zdecydowanie za trudne by było. Stawia to firmę w niezbyt dobrym świetle, która nie ma szacunku do swoich klientów delikatnie mówiąc.

źródło

mgsVO krok dalej poszła Bethesda, wydawca Wolfenstein: The New Order, którego edycja Panzerhund Edition nie zawiera produktu w ogóle tylko same dodatki. Ten należy zakupić oddzielnie. (WTF?)

wolf-neworder-full

źródło

Ci, którzy zakupili wydanie pudełkowe Command & Conquer Ultimate Collection zapewne dziwnie się poczuli znajdując tylko sam klucz w pudełku. Żadnej instrukcji, płyt czy innych zbędnych bajerów.

Podobnie do sprawy podeszło CI Games dostarczając wersję Lords of the Fallen dla mediów w postaci samego kodu do gry wraz z figurką Harkyna. Dla mnie w tym przypadku problemu nie ma, bo z góry wiem, że całość będę musiał aktywować na steam i pobrać. Dobrze chociaż, że dali instrukcję, którą można sobie podejrzeć w pdf i zaznajomić się z mechaniką gry.

LotF02
Przód
LotF01
Tył

Instrukcje – właśnie – one też już nie są na standardowym wyposażeniu. Mało która gra obecnie z nią wychodzi czy to w wersji cyfrowej, czy fizycznej. Chociaż zdarzają się prawdziwe perełki w postaci Wasteland 2, Pillars of Eternity gdzie w pudełku znajdziemy także poradniki do gry, czy Divinity Oryginal Sin z ładnie wydaną kolorową instrukcją.

Do tytułów takich jak This War of Mine, oraz Zaginięcie Ethana Cartera twórcy nie wysilili się na stworzenie manuali. Czyżby jednak ten problem dotyczył głównie mniejszych produkcji, robionych przez małe studia? Zwykle dla większych produkcji manual jest dostępny chociażby w wersji pdf.

This War of Mine specjalnie kupiłem w edycji pudełkowej, bo spodziewałem się papierowej instrukcji, ale tej nie ma w ogóle. Za to w pudełku znajdziemy dwa plakaty oraz broszurkę z kodem.  Do gry tego typu przydał by się jednak manual pozwalający zaznajomić się z podstawowymi mechanikami i zasadami. A tak to albo trzeba szukać w necie poradnika albo próbować samemu metodą prób i błędów.

Czyżby twórcy wychodzili z założenia, że gracze są leniwi i nie chce im się czytać? Mają nas za idiotów? Pewnie niektórzy zakrzykną w tym miejscu z aprobatą. Przeciętny gracz ma gdzieś instrukcję i poradniki. Pewnie rzuca nimi w kąt i zabiera się za danie główne. Coś w tym pewnie jest. Większość bogato wydanych gier z poradnikami, manualami i pomniejszymi drobnostkami to gry cRPG, które trafiają do zupełnie innego grona odbiorców – bardziej wymagającego. W taki rodzaj gier grają z reguły ludzie, którzy nie są mainstreamowymi łosiami jarającymi się na widok najnowszego CoD’a czy Battlefielda.

Jak sprawa wygląda z cenami? Nieco dziwnie. Ethana w wersji cyfrowej na można kupić za ok 80, a wersję box za około 30 złociszy. To jak z tymi wersjami w końcu jest? Edycje pudełkowe w latach ’90 były drogie bo tłoczenie, drukowanie, dystrybuowanie jest drogie – płakali niejednokrotnie wydawcy. Nadeszła dystrybucja cyfrowa, która miała być objawieniem. Gry miały być tańsze i wszyscy mieliśmy być z tego powodu szczęśliwsi. Jak się okazuje nie do końca wszystko zagrało. Gry w pudełkach często są tańsze. I nie mam na myśli tutaj złodziejskich przeliczników euro i dolca na PLN. Wystarczy spojrzeć na nasze podwórko i porównać ceny polskich gier w boxach w sklepach oraz w dystrybucji cyfrowej. Więc jak to jest z tymi kosztami dodatków? Ano tak, że przy dużych nakładach nie są wcale takie wysokie. Wiadomo, im egzemplarzy więcej, tym cena jednostkowa mniejsza. Jak więc żyć? Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Kupować tu gdzie taniej 🙂

Kr4wi3c

Niepoprawny marzyciel, słuchający na codzień dziwnie nie wpadającej w ucho muzyki z gatunku tych ostrzejszych, grający z reguły we wszelkiego rodzaju FPS'y podszyte lekko warstwą cRPG ale nie pogardzający też cRPG pełną gębą oraz raz na jakiś czas jakąś przygodówką z rodzaju tych starszych.

Related Articles

2 Comments

    1. Sam staram się kupować pudełkowe wydania, tylko co z tego skoro kupując grę w pudełku i tak żeby zagrać to musimy ją aktywować na Steam. Obecnie dostać coś nonsteam w pudełku jest ciężko, szczególnie z nowych produkcji. Czasy gdzie kupowaliśmy grę i mieliśmy ją na własność przemijają. Jak zniknie Steam to nam najwyżej pudełka zostaną, na które co najwyżej będziemy mogli popatrzeć.
      Współczuję łącza. Sam do niedawna takie miałem chociaż na papierze stało 4 Mb/s i bynajmniej nie był to internet mobilny. Wiele niestety się nie ugra na takim łączu, a gry coraz grubsze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button